Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Emil Sajfutdinow udanie zakończył turniej Grand Prix w Vojens. Rosjanin po raz drugi w tym sezonie stanął na podium zawodów indywidualnych mistrzostw świata i zwiększył swoje szanse na wywalczenie brązowego medalu na koniec cyklu. W wywiadzie żużlowiec z Saławatu opowiedział o wrażeniach po duńskim turnieju i przyznał, że potrzebuje zmiany klubu w Polsce.

 

Zajmujesz trzecie miejsce w turnieju w Vojens i chyba w końcu możesz powiedzieć, że jesteś usatysfakcjonowany z rundy Grand Prix. W tym sezonie często jesteś w finałach, ale wiele razy czegoś do podium brakowało…

Na pewno jestem bardzo zadowolony. Dobrze jest zawsze zabrać jakiś puchar ze sobą po turnieju. Oczywiście najlepiej byłoby wygrać i wziąć ten największy, jednak z tego wyniku też się cieszę. Czułem się znakomicie, ale czasem brakowało prędkości i wiedzy jak się mamy ustawić. Wydaje mi się, że wyciągnęliśmy z tych zawodów najwięcej, ile tylko mogliśmy.

W finale w pewnym momencie byłeś blisko pokonania Bartka Zmarzlika. Czego zabrakło do obrony tej drugiej pozycji?

Miałem trochę wolniejszy motocykl od Bartka. W tych momentach gdy on miał przyspieszenie, to ja byłem trochę wolniejszy. Bartek wjechał mi w krawężnik, ja popełniłem błąd i potem już go nie dogoniłem. Taki jest sport. Najważniejsze, że przywiozłem trochę punktów do klasyfikacji i zobaczymy co będzie dalej.

Ty w tym turnieju rozkręcałeś się z biegu na bieg. Po dwóch seriach miałeś tylko trzy punkty. Znaleźliście receptę na ten tor po kraksie w Twoim trzecim starcie?

Po wypadku zmieniliśmy motocykl. Pierwszy był wygięty i musieliśmy podjąć taką decyzję. Wydaje mi się jednak, że w każdym kolejnym biegu szliśmy w dobrym kierunku. Dwa silniki, które miałem w Vojens były bardzo szybkie, ale trzeba było je też dobrze ustawić. Moim zdaniem jesteśmy na coraz lepszej drodze. Jest to trochę męczące, bo od początku sezonu walczymy. Inwestujemy, próbujemy i efekty powoli zaczynają przychodzić.

Po tym turnieju udało Ci się wyprzedzić Fredrika Lindgrena i wskoczyć na trzecie miejsce. Brąz to na ten moment najważniejszy cel, na którym się skupiasz?

Najważniejsze to, żeby Fredrik po takim upadku szybko wrócił do zdrowia. Tego bardzo mu życzę. W kwestii miejsca, to nie nakładam na siebie żadnej presji. Niezależnie czy będę trzeci czy czwarty, to chcę cieszyć się jazdą i zdobywać jak najwięcej punktów.

W ostatnich tygodniach niemal ciągle mówi się o Twojej przyszłości klubowej w Polsce. Jak Ty na to reagujesz?

Ludzie zawsze coś gadają lub piszą. To jest dla niektórych też praca i ja do tego nic nie mam. Rozumiem to. Staram się nie czytać wszystkich publikacji. Gdy powiedziałem, że odchodzę to spotykałem się z samymi normalnymi reakcjami. Ja też potrzebuję zmiany i widzę, że kibice dobrze do tego podchodzą. Poświęciłem przez 7 lat bardzo dużo dla tego klubu. Starałem i staram się robić wszystko jak najlepiej.

Potrzeba zmiany do najważniejszy czynnik przy tej decyzji?

Tak. Zmiana jest mi potrzebna. Muszę u siebie w głowie to wszystko lepiej poukładać.

W najbliższych dniach i tygodniach zapewne będziesz chciał jednak dołożyć kolejny medal zdobyty z Unią…

Oczywiście, że tak. Jedziemy mecz ze Spartą i zrobimy wszystko, żeby wejść do finału. Bardzo chcemy awansować. Pamiętam, że był taki mecz z Toruniem, w którym mieliśmy osiem punktów straty, a i tak awansowaliśmy do finału (dwumecz półfinałowy z sezonu 2015 –dop.red.). Jesteśmy teraz w podobnej sytuacji. Jest trudny przeciwnik, ale nic nie jest jeszcze przesądzone.

Rozmawiał BARTOSZ RABENDA