Emil Sajfutdinow udanie zakończył turniej Grand Prix w Vojens. Rosjanin po raz drugi w tym sezonie stanął na podium zawodów indywidualnych mistrzostw świata i zwiększył swoje szanse na wywalczenie brązowego medalu na koniec cyklu. W wywiadzie żużlowiec z Saławatu opowiedział o wrażeniach po duńskim turnieju i przyznał, że potrzebuje zmiany klubu w Polsce.
Zajmujesz trzecie miejsce w turnieju w Vojens i chyba w końcu możesz powiedzieć, że jesteś usatysfakcjonowany z rundy Grand Prix. W tym sezonie często jesteś w finałach, ale wiele razy czegoś do podium brakowało…
Na pewno jestem bardzo zadowolony. Dobrze jest zawsze zabrać jakiś puchar ze sobą po turnieju. Oczywiście najlepiej byłoby wygrać i wziąć ten największy, jednak z tego wyniku też się cieszę. Czułem się znakomicie, ale czasem brakowało prędkości i wiedzy jak się mamy ustawić. Wydaje mi się, że wyciągnęliśmy z tych zawodów najwięcej, ile tylko mogliśmy.
W finale w pewnym momencie byłeś blisko pokonania Bartka Zmarzlika. Czego zabrakło do obrony tej drugiej pozycji?
Miałem trochę wolniejszy motocykl od Bartka. W tych momentach gdy on miał przyspieszenie, to ja byłem trochę wolniejszy. Bartek wjechał mi w krawężnik, ja popełniłem błąd i potem już go nie dogoniłem. Taki jest sport. Najważniejsze, że przywiozłem trochę punktów do klasyfikacji i zobaczymy co będzie dalej.
Ty w tym turnieju rozkręcałeś się z biegu na bieg. Po dwóch seriach miałeś tylko trzy punkty. Znaleźliście receptę na ten tor po kraksie w Twoim trzecim starcie?
Po wypadku zmieniliśmy motocykl. Pierwszy był wygięty i musieliśmy podjąć taką decyzję. Wydaje mi się jednak, że w każdym kolejnym biegu szliśmy w dobrym kierunku. Dwa silniki, które miałem w Vojens były bardzo szybkie, ale trzeba było je też dobrze ustawić. Moim zdaniem jesteśmy na coraz lepszej drodze. Jest to trochę męczące, bo od początku sezonu walczymy. Inwestujemy, próbujemy i efekty powoli zaczynają przychodzić.
Po tym turnieju udało Ci się wyprzedzić Fredrika Lindgrena i wskoczyć na trzecie miejsce. Brąz to na ten moment najważniejszy cel, na którym się skupiasz?
Najważniejsze to, żeby Fredrik po takim upadku szybko wrócił do zdrowia. Tego bardzo mu życzę. W kwestii miejsca, to nie nakładam na siebie żadnej presji. Niezależnie czy będę trzeci czy czwarty, to chcę cieszyć się jazdą i zdobywać jak najwięcej punktów.
W ostatnich tygodniach niemal ciągle mówi się o Twojej przyszłości klubowej w Polsce. Jak Ty na to reagujesz?
Ludzie zawsze coś gadają lub piszą. To jest dla niektórych też praca i ja do tego nic nie mam. Rozumiem to. Staram się nie czytać wszystkich publikacji. Gdy powiedziałem, że odchodzę to spotykałem się z samymi normalnymi reakcjami. Ja też potrzebuję zmiany i widzę, że kibice dobrze do tego podchodzą. Poświęciłem przez 7 lat bardzo dużo dla tego klubu. Starałem i staram się robić wszystko jak najlepiej.
Potrzeba zmiany do najważniejszy czynnik przy tej decyzji?
Tak. Zmiana jest mi potrzebna. Muszę u siebie w głowie to wszystko lepiej poukładać.
W najbliższych dniach i tygodniach zapewne będziesz chciał jednak dołożyć kolejny medal zdobyty z Unią…
Oczywiście, że tak. Jedziemy mecz ze Spartą i zrobimy wszystko, żeby wejść do finału. Bardzo chcemy awansować. Pamiętam, że był taki mecz z Toruniem, w którym mieliśmy osiem punktów straty, a i tak awansowaliśmy do finału (dwumecz półfinałowy z sezonu 2015 –dop.red.). Jesteśmy teraz w podobnej sytuacji. Jest trudny przeciwnik, ale nic nie jest jeszcze przesądzone.
Rozmawiał BARTOSZ RABENDA
Żużel. Zszedł na najniższy szczebel i to się opłaciło. Chciałby wrócić do Gdańska jako lider
Żużel. Niskie temperatury dały się we znaki żużlowcom. „Na szczęście miałem farelkę, którą wstawiłem sobie do boksu”
Żużel. Przed meczem zorganizowano mu helikopter. Zawody odjechał bez zdobyczy punktowej
Żużel. Odjechał dwa spotkania w jeden dzień. Teraz czeka go intensywny weekend
Żużel. Zaskakująca decyzja! Odpuszcza Anglię, by dać więcej GKM-owi
Żużel. Motor Lublin po raz kolejny zdominuje rozgrywki? „Nie można być zbytnio optymistycznym”