Żużel. Ekspert zaskoczony wykluczeniem Hellstroema-Baengsa. Tłumaczy jednak, co mogło mieć wpływ na tę decyzję

Wczorajsze zawody Speedway of Nations 2 po raz 3. z rzędu padły łupem Polaków. Podczas imprezy doszło jednak do bardzo kontrowersyjnej sytuacji z udziałem Bartosza Bańbora i Phillipa Hellstroema-Baengsa. Szwedzki zawodnik został wykluczony z wyścigu po upadku Polaka. Z tą decyzją nie zgadzał się sztab zawodnika oraz on sam. O opinię na temat tej decyzji sędziego poprosiliśmy byłego menedżera drużyn z Zielonej Góry i Torunia – Jacka Frątczaka.

 

Przypomnijmy, że do zdarzenia doszło w wyścigu 16. Bartosz Bańbor jechał na pierwszej pozycji po szerokiej. Został jednak dogoniony przez Phillipa Hellstroema-Baengsa, który wyprzedzał go po wewnętrznej. Między zawodnikami doszło do delikatnego kontaktu i Polak upadł pod bandą. Sędzia zawodów Aleksander Latosiński podjął decyzję o wykluczeniu Szweda.

Żużel. Protest w parku maszyn! Szwedzi dzwonili do sędziego!

– Sytuacja była mocno kontrowersyjna. Pamiętajmy o tym, że często, powołując się na różne opinie w Ekstralidze, mówimy, że sędzia nie popełnił błędu, ale mógł podjąć inną decyzję. Ten cały scenariusz dokładnie się wpisuje w tę definicję. Jest poza dyskusją, że Phillip w czasie tych zawodów dominował na torze. Nie zrobił niczego, co mógłbym nazwać faulem. Natomiast w jakiś sposób był także sprawcą przerwania tego wyścigu. Pytanie jest takie, czy był sprawcą, dlatego, że wyprzedzał zawodnika, który de facto popełnił błąd? Bańbor jechał w sposób nieco chaotyczny i otworzył mu drogę. Decyzja w drugą stronę, jednak też nie byłaby błędem – tłumaczy Jacek Frątczak.

Żużel. Łatwo nie było, ale na tronie bez zmian! Polacy ze złotem SON 2! (RELACJA)

– Akurat do kontaktu doszło w bardzo newralgicznym momencie. Jak się przyjrzymy, to ten kontakt był absolutnie niewielki, ale to nie ma większego znaczenia, bo miał miejsce wtedy, gdy wystąpił u Bartosza problem ze złożeniem się w łuk. Natomiast na pewno nie było tutaj ani agresywnej jazdy, ani jakiegoś błędu. Phillip też zresztą skręcał w lewo. Bartosz też próbował zawracać w lewo. Nie ukrywam, że decyzją byłem zaskoczony. Spodziewałem się wykluczenia Polaka – dodaje.

Po całym zdarzeniu pojawiły się głosy kibiców, że ta decyzja niejako „wspomogła” Polaków i ich triumf nie smakował tak dobrze, jak powinien. Jacek Frątczak jest jednak daleki od wyciągania takich wniosków.

Żużel. Polska młodzież niepokonana od 2014 roku! Bańbor i Przyjemski zgodni w ocenie zawodów

– Tutaj w takim przypadku podchodzę bardzo pragmatycznie do tematu. Za dwa tygodnie już nikt nie będzie o tym pamiętał, a złoty medal zostaje. Sytuacja jest kontrowersyjna. Co do zasady to oznacza, że ona jest nieoczywista, ale to nie znaczy, że z całą pewnością Bartosz Bańbor był sprawcą tego zdarzenia i jego rywal został wykluczony niesłusznie. Tak bym też nie powiedział. Zatem mówienie dzisiaj, że ktoś zdobył medal, a dzisiaj jest niesmak, uważam za krzywdzące – kończy ekspert.