Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W województwie kujawsko-pomorskim wciąż nie opadły emocje związane z derbami pomiędzy Apatorem Toruń, a GKM Grudziądz. Gospodarze nie dali większych szans rywalom co spowodowało euforię w mieście Mikołaja Kopernika, a szczególnie dobre wrażenie pozostawił po sobie Anders Rowe. Były menadżer toruńskiej ekipy – Jacek Frątczak podzielił się z nami pomeczową opinią.

 

Po wcześniejszych spotkaniach cierpliwość do Wiktora Lamparta stracił Piotr Baron. Jego kosztem do składu wskoczył Brytyjczyk – Anders Rowe, który bardzo dobrze radzi sobie do tej pory w U24 Ekstralidze. Działacze i kibice Aniołów liczyli na to, że zdobędzie punkty na juniorach przeciwników i poprzeszkadza Kacprowi Pludrze, ale ten przerósł najśmielsze oczekiwania i w czterech startach dowiózł do mety 7 punktów i bonus! Jacek Frątczak nie ukrywa, że nawet jeśli przydarzą mu się słabsze występy to powinien zagrzać miejsce w składzie na dłużej.

– Zawodnikom ogólnie powinno dawać się szanse w większym interwale niż jedno spotkanie, bo trudno budować zawodnika jednym. W tej sytuacji, tym bardziej po dobrym występie nie ma co się zastanawiać. Ja bym też nie celował w Wiktora, bo w ubiegłym roku to on był game changerem, jeśli chodzi o Apator w meczach o brązowy medal. Oczywiście szansa dla jednego powoduje, że drugi traci miejsce, ale ja nikogo bym jeszcze nie skreślał, bo różne rzeczy dzieją się w żużlu i jadą najlepsi. Na ten moment lepsze wrażenie pozostawił Anders Rowe, więc powinien dostać komfort jazdy. Udowodnił to w ostatnim meczu i ze strony czysto sportowej żadnych wątpliwości nie ma – stwierdził były menadżer klubów z Zielonej Góry i Torunia

Żużel. Zastąpił Lamparta i zachwycił! Rowe: To była świetna zabawa! (WYWIAD)

Żużel. Apator bierze wszystko! Anioły znacznie lepsze w derbach! (RELACJA)

Rok temu po nienajlepszej fazie zasadniczej drużynie z Torunia udało się zdobyć brązowy medal Drużynowych Mistrzostw Polski. W tym sezonie Anioły również niemrawo jechały przez większość część rundy zasadniczej, ale w ostatnich meczach pokazują znaczącą zwyżkę formy. Jacek Frątczak nie ma wątpliwości, że Toruń nie stoi na straconej pozycji w walce o medale.

– Jadą ostatnio bardzo dobrze i powtarzalnie na własnym torze. Widać, że do właściwiej dyspozycji wrócił Emil Sajfutdinow. W Toruniu są podstawy do tego, żeby wzorem zeszłego roku „się poszarpać” i myślę, że to może się wydarzyć. Nie życząc absolutnie nikomu źle, ale w mojej ocenie poniżej oczekiwań jedzie Sparta Wrocław. Pytanie czy uda im się wrócić do wysokich pułapów. Toruń wyraźnie się rozkręca i zobaczymy jak się zaprezentują w Zielonej Górze. Ten mecz dużo nam pokaże. Z całą pewnością Apator coraz mocniej zaczyna sygnalizować wzrost formy akurat na najważniejsze mecze sezonu. Myślę, że włączą się do walki o medale i nie stawiałbym ich na straconej pozycji – mówi stanowczo Frątczak

Żużel. Zrobili kibicom nadzieję, a skończy się jak zawsze? Ciasno w tabeli PGE Ekstraligi

Mimo, że do końca rundy zasadniczej pozostało łącznie zaledwie pięć spotkań to wciąż nie znamy pełnej obsady fazy play-off. Wydaje się, że zabraknie miejsca dla kogoś z trójki Włókniarz-Falubaz-GKM. Były menadżer przyznaje, że o tym zadecydować mogą różne czynniki, ale jego zdaniem niewiele zabraknie do tej sztuki drużynie z Grudziądza.

Tego nie wie nikt. Tak naprawdę poszczególne postacie danych zespołów czy nawet dyspozycja dnia lub pogoda mogą rozstrzygnąć o tym kto się znajdzie poza play-off. Kluczowe będą mecze Falubazu z Częstochową i Toruniem. W mojej ocenie uważam, że jednego punktu zabraknie grudziądzanom – uważa ekspert