Żużel. Egon Müller: Zenon to był wielki zawodnik i super kolega. Takich w żużlu było niewielu

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Witam moi kochani. Nie sądziłem, że tak szybko wrócę tu do Was, ale życie pisze własne, czarne scenariusze. Chcę wspomnieć krótko Zenona Plecha, o którego śmierci dowiedziałem się wczoraj. To była bardzo smutna wiadomość. Nie takiej informacji oczekiwałem od mojego polskiego przyjaciela.

Zenka zawsze wspominam jako tego zawodnika, który chyba zawsze starał się jeździć w białym kombinezonie. Po raz pierwszy zetknąłem się z Zenonem wcale nie na torze żużlowym. Pierwszy raz zobaczyłem go na okładce niemieckiego czasopisma o żużlu – Bahnsport Aktuell. W środku był o nim artykuł z którego wynikało, że to gość z papierami, jakie mało kto na uprawianie żużla posiada. Pomyślałem sobie: „aha, jeszcze prędzej czy później mi się trafisz na torze”.

Później rozmawiałem z Ivanem Maugerem – o wszystkim i o niczym – i Ivan mówi do mnie, że w Polsce jest taki zawodnik, jak Zenon Plech. Mówię do Ivana – zawodników jest wielu na świecie. Mauger do mnie mówi, że jeszcze nie widział zawodnika, który by miał tak opanowany motocykl i tak potrafił na nim balansować. Mówi do mnie: sam zobaczysz. Uwierzcie, nie pamiętam, gdzie na torze zetknęliśmy się po raz pierwszy, ale Zenon to nie był Zenon. To był Super Zenon. Wielki zawodnik, doskonały technik z odpowiednią zadziornością na torze. On wsiadał na motocykl i jechał.

Pamiętam jak byliśmy w Australii na tournee. Briggs z Maugerem nie dawali mu najlepszych motocykli. Zenek odstawał od reszty sprzętowo, ale na torze wyczyniał naprawdę cuda. Pamiętam, kiedyś zaliczył jakiegoś „dzwona”. Wrócił ze szpitala do hotelu. Byliśmy wszyscy pewni, że już nie pojedzie, a on mówi do nas: „No problem boys, za tydzień wsiadam na motocykl”. My słuchamy z niedowierzaniem, a on za tydzień wsiadł i jeszcze nas po torze pogonił. W parkingu, jak rozpiął kevlar, zobaczyłem jak jest pobandażowany. To był twardziel. To właśnie Zenon jako jedyny zabrał mi punkt w Rybniku w mojej drodze do finału w Norden, gdzie zdobyłem tytuł mistrza świata. 

Egon Muller, Zenon Plech oraz Jiri Stancl

Poza torem sporo przeżyliśmy, jak to kumple. Kiedyś śpiewaliśmy Karaoke i Zenon śpiewał kawałek Abby – Money Money Money. Chyba w Norden chcieliśmy z Zenonem zbierać od kibiców po 50 feningów, aby jechać dalej. Działo się, działo. Na torze to był wielki zawodnik, a poza nim super kolega. Jestem pewien, że gdyby miał, tak jak my, kiedyś dostęp do najlepszego sprzętu byłby mistrzem świata i to nie jeden raz. To samo zawsze mówił Mauger.

Wybaczcie kochani, że krótko i smutno, ale dziś nastrój nie ten. Chcecie weselej, to na dole odnośnik do wcześniejszego artykułu o Golden Boy z Polski. 

Wczoraj odszedł od nas zawodnik który pisał historię tego sportu na świecie. Zenon, dziękuję za wspólne lata na torze i poza nim. Spoczywaj w pokoju przyjacielu. Rodzinie składam najszczersze kondolencje. Egon.

CZYTAJ TAKŻE