fot. Sandra Rejzner/PSŻ Poznań
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Jakub Kozaczyk to jeden z członków zarządu SpecHouse PSŻ-u Poznań, mający w przeszłości styczność z sędziowaniem meczów piłki nożnej. Działacz podzielił się z nami swoją opinią na temat ostatnich wydarzeń, w których główne role odgrywali sędziowie żużlowi.

 

ŻUŻEL MOŻESZ OBSTAWIAĆ DO 500 ZŁOTYCH BEZ RYZYKA W FUKSIARZ.PL. ZAREJESTRUJ SIĘ TUTAJ

Panie Jakubie, na początek chciałbym, aby odniósł się Pan do głośnej ostatnio sprawy w środowisku żużlowym, a mianowicie decyzji podjętej przez Krzysztofa Meyze i jej następstw. Jaką decyzję Pan by podjął na jego miejscu?

Oczywiście Pana Krzysztofa trzeba bronić i sędziów w taki sposób hejtować nie można. Ludzie, którzy siedzą przed telewizorami myślą, że to wszystko z ich perspektywy jest takie jasne i klarowne, natomiast w rzeczywistości jest to bardzo trudna i niewdzięczna praca. Sędziowie na podjęcie decyzji mają minuty, czasem nawet sekundy i mimo, iż w obecnych czasach mają dostęp do powtórek, jest to działanie pod presją kibiców, działaczy i wielu innych osób, tak że pomyłki siłą rzeczy muszą się prędzej czy później pojawić. Co do tego jaką decyzję bym podjął, na to pytanie nie odpowiem, ponieważ sędzią żużlowym nigdy nie byłem i pozostawiam to osobom do tego przeznaczonym.

Czy nie uważa Pan, że środowisko żużlowe w ostatnim czasie stało się jeszcze bardziej toksyczne? Jak Pan myśli, z czego to może wynikać?

Prawde mówiąc ciężko odpowiedziec na to pytanie. Może z czystej, ludzkiej zawiści? Tego hejtu na pewno nie powinno być i tej presji na sędziach, zawodnikach, trenerach i innych ludziach sprawujących jakieś funkcje jest o wiele za dużo. Powinniśmy dać im w spokoju pracować, ponieważ każdy z nich wie co ma robić i ta wylewająca się zewsząd fala hejtu na pewno nie wpływa pozytywnie na wykonywane przez nich obowiązki. Powinniśmy z tym jak najszybciej skończyć, ponieważ do niczego dobrego to nie prowadzi.

Czy ma Pan jakiś pomysł, jak walczyć z tego rodzaju zachowaniami?

Apeluję z tego miejsca do wszystkich kibiców, aby nie pałać do siebie taką nienawiścią. Jedziemy wszyscy na tym samym wózku i powinniśmy razem w tym wszystkim się wspierać, a nie wiecznie krytykować i hejtować, ponieważ jest to bez sensu. A jeśli ktoś ma potrzebę wylewania z siebie frustracji, to niech zrobi to chociaż w zamkniętym gronie.

Czy Pan, jako były sędzia piłkarski, często spotykał się z tego typu reakcjami ze strony kibiców?

Oczywiście. Miałem okazję być sędzią głównym w III lidze oraz sędzia liniowym w II lidze i praktycznie co mecz chciano mi zabijać rodzinę, wieszać i tym podobne. Trybuny linczowały nas nieustannie. Proszę uwierzyć, że nie jest to nic przyjemnego i nikomu tego nie życzę. Na tym cierpię nie tylko ja, ale także i moja rodzina, która później musi słuchać tego w mediach wszelkiej maści. Trzeba to eliminować, tym bardziej w środowisku żużlowym, które od lat słynie z rodzinnej atmosfery.

Jakaś konkretna sytuacja, która zapadła Panu w pamięci?

Mam wielu znajomych sędziów, którzy kończyli kariery przez hejt. Powiem tylko, że z samego sędziowania mało kto się utrzymuje. Mógłbym przytoczyć tu wypowiedzi moich kolegów po fachu, lecz trzeba by było ocenzurować praktycznie całą wypowiedź. Chodziło głównie o to, że jeździli na mecze, obrywało im się z każdej strony, a tak naprawdę poza paroma złotymi nic z tego nie mieli. Trzeba być mocnym psychicznie człowiekiem, aby wysłuchiwać raz po raz pogróżki czy obelki na swój temat i nie wpaść w kompleksy. Sędzia też jest człowiekiem i ma prawo, jak każdy z nas, do popełnienia błędu.

Co odczuwa sędzia, gdy wie, że popełnił błąd?

Przede wszystkim niezadowolenie z faktu, iż skrzywdziłem któregoś zawodnika, bądź drużynę. Raz zdarzyło mi się popełnić błąd w meczu barażowym, przez który jedna z drużyn nie awansowała do ligi wyżej. Po takim czymś nie da się normalnie funkcjonować, człowiek siedzi przybity i rozmyśla. Zadzwoniłem oczywiście do ludzi związanych z tym klubem i przeprosiłem za błąd, natomiast to tak naprawdę nic nikomu nie dało. Wówczas nie było VAR-u i nie dało się cofnąć tej decyzji. Czułem się z tym okropnie, ale trzeba żyć dalej.

Takie sytuacje z pewnością odbijają się na życiu rodzinnym i towarzyskim.

Oczywiście. Ludzie pisali do mnie na mediach społecznościowych, że jestem taki i taki. To działa na człowieka, bo mało kto wyrobił sobie odporność na tego typu zachowania. Z resztą widzimy to doskonale na przykładzie meczu w Lesznie. Niech ludzie, który tak pojechali po panu Krzysztofie, zadadzą sobie pytanie czy oni w życiu nie popełnili błędu.

Mam rozumieć, że m.in z tego powodu porzucił Pan sędziowanie?

Nie nie, akurat ja zrezygnowałem z innego powodu. Rozkręcałem wtedy swój biznes i po prostu już nie miałem czasu. Być może gdyby nie to, do dzisiaj byłbym sędzią, kto wie. Dziwi mnie tylko, że w żużlu pojawiło się tyle hejtu, ponieważ przez długi okres tego nie było. Jest to małe i zamknięte środowisko, więc trzeba walczyć o to, abyśmy się wzajemnie szanowali. Tymczasem czytam, że Krzysztofowi Meyze powinno odebrać się uprawnienia sędziowskie. Ja rozumiem, dać mu odpocząć jeden czy dwa mecze, natomiast potem powinno się go przywrócić do swojej funkcji i dać mu szansę na rehabilitacje. Powiem więcej, jak dla mnie to obecnie najlepszy polski sędzia. Nie przypominam sobie, aby w jakimś meczu popełnił aż tak rażący błąd, a wylała się na niego fala hejtu, jakby to była codzienność. Tak nie powinno być.

Jakby miałby Pan porównać ilość hejtu w środowisku piłkarskim i żużlowym, gdzie jest tego więcej?

Za czasów mojego sędziowania zdecydowanie w środowisku piłkarskim. Mimo wszystko wydaje mi się, iż w świecie żużla jest mniej jadu, ludzie podchodzą do tego bardziej na luzie. W środowisku piłkarskim można się dużo nasłuchać na swój temat.

Czy uważa Pan, że w dzisiejszych czasach możliwa jest korupcja wśród sędziów?

Oczywiście, że nie. Kto by się w takie coś bawił? Ja osobiście nigdy czegoś takiego bym nie zrobił, ryzyko względem korzyści jest nieproporcjonalnie duże. Myślę, że sędziowie podchodzą do tego w ten sam sposób. Totalne bzdury. Kibic może napisać wszystko, więc ponownie apeluję, by zaprzestano wylewać wszędzie jad. Nie doprowadźmy do kolejnej tragedii, ponieważ w tym sporcie i tak było już tego za wiele. Nie każdy jest na tyle wytrzymały, by wziąć to wszystko na swoje barki.

Dziękuję bardzo za rozmowę.

Dziękuję również.

Rozmawiał JAKUB MRÓZ