Ryszard Czarnecki (z prawej) w rozmowie z Karolem Lejmanem (w środku). Z lewej Jan Konikiewicz. fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Zainaugurowany w 2013 roku przez toruńską spółkę One Sport cykl Speedway European Championship (SEC) obchodzi swój jubileusz. Nie umknęło to uwadze „Speedway Star”. Tygodnik poświęca wiele miejsca zmaganiom o indywidualne mistrzostwo Starego Kontynentu.

 

ŻUŻEL MOŻESZ OBSTAWIAĆ DO 500 ZŁOTYCH BEZ RYZYKA W FUKSIARZ.PL. ZAREJESTRUJ SIĘ TERAZ

 

Już w sobotę o godz. 19.00 kibice zasiądą na trybunach Stadionu Miejskiego w Rybniku, by dopingować zawodników inaugurujących kolejny sezon zmagań o tytuł Indywidualnego Mistrza Europy. Będzie okazja do świętowania i podsumowań, bowiem tegoroczna edycja jest wyjątkową – już dziesiątą.

Kilka rund, wzrastające nagrody, rosnące zainteresowanie mediów – tak cykl prezentował się od początku zmagań. Już pierwszy sezon przyniósł kontrowersje, kiedy brytyjska federacja BSPA nie wyraziła zgody na starty rodzimych zawodników, Scotta Nichollsa i Edwarda Kennetta. BSI skonfliktowane z FIM o to, że cykl SEC chce konkurować ze Speedway Grand Prix. Sugestie, że One Sport przeszkodziła organizatorom cyklu SGP w wynegocjowaniu korzystnej umowy ze stacją Eurosport. Tak było kiedyś.

– Początki były trudne, ale współpraca się poprawiła. Teraz mistrz Europy awansuje bezpośrednio do walki o mistrzostwo świata. To oczywiście zwiększa nasz prestiż, ale tak właśnie powinno być. SEC jako łatwiejsze rozgrywki powinien przygotowywać zawodników do trudniejszego cyklu SGP. Żużel zmienił się, odkąd zdecydowaliśmy się pokazywać europejskie mistrzostwa w inny sposób. Zasady się zmieniły, technologia poszła do przodu, zmianie uległo też podejście zawodników do kwestii marketingowych. Teraz wszyscy wiedzą, że należy być obecnym w mediach społecznościowych, bo to wpływa na kwestie kontraktów itp. Czy to zmiana na lepsze? Trudno powiedzieć -mówi Karol Lejman, jeden z szefów One Sport, cytowany przez brytyjski tygodnik.

W debiutanckim roku One Sport zrobił coś, co w cyklu SGP przytrafiło się dopiero kilka lat później, a dziś jest niemożliwe – zorganizował rundę w Rosji. Już rok później wojska rosyjskie zaanektowały Krym, obecnie trwa wojna w Ukrainie, a więc powtórzenie tego kroku było i jest niemożliwe.

– Kiedy o tym pomyślę, mam na to tylko jedno określenie – to szalone. Cieszę się, że One Sport zrobił pierwszy krok – kontynuuje Lejman. – W 2013 roku, kiedy zdecydowaliśmy się na rundę w Rosji, to było trudne logistycznie i organizacyjnie.

Strzałem w dziesiątkę okazała się za to organizacja zawodów w Güstrow. 298-metrowy tor z ciemną nawierzchnią początkowo sprawiał wrażenie, jakby organizatorzy nie przemyśleli swojej decyzji. Okazało się jednak, że rywalizacja była jedną z ciekawszych. Przez długi czas uważano Niemcy za uśpionego tytana światowego żużla, który dzięki pierwszej rundzie w tym kraju oraz następnym nieco się obudził. – Na pewno przyczyniliśmy się do rozwoju żużla w Niemczech – uważa Karol Lejman.

Stadion Śląski to w cyklu miejsce nieprzypadkowe, które nawiązuje do najlepszej historii żużla. To tutaj toczyły się turnieje o Indywidualne Mistrzostwo Świata. Podobnie jest z obiektem w Pardubicach, bardzo ważnym w dziejach. Nie są to jednak wydarzenia wolne od trudności.

– Kiedy decydowaliśmy się na organizację SEC na Stadionie Śląskim, oczekiwaliśmy, że koszty rozłożą się na lata. Niestety, COVID zatrzymał te plany i odbyły się tylko dwie rundy. Teraz, kiedy koszty rosną, a eventy na dużych stadionach trudniej sprzedać, może być trudno przeprowadzić wszystko tak, jakbyśmy chcieli. Pokazaliśmy jednak, że potrafimy samodzielnie zbudować czasowy tor i towarzyszącą mu infrastrukturę – uważam to za spory sukces. Pracowałem z ludźmi z Pardubic przez sześć lat. To nie przypadek, że to właśnie tam corocznie odbywają się rundy IMŚJ – jest tam profesjonalna promocja, dobra etyka pracy, zawsze dobre przygotowanie i świetna atmosfera. Cieszę się, że pojedzie tam także SEC. To długi i szeroki tor, na którym powinniśmy zobaczyć świetną walkę o złoto – kontynuuje przedstawiciel One Sport na łamach brytyjskiego tygodnika. – Wybierając miejsce, zwracamy uwagę na zróżnicowanie torów. W Pardubicach to nigdy nie był problem, co gwarantuje dobre ściganie – kontynuuje.

Organizacji przeszkadzać mogą nie tylko rudności na miejscu, ale i pogoda, często płatająca figle środowisku żużlowemu, czy ogólnoświatowe kłopoty, jak pandemia COVID-19.

– W 2017 roku mieliśmy spore trudności, padało właściwie wszędzie dokąd pojechaliśmy, tak było też w dwóch następnych sezonach, kończących się na Stadionie Śląskim. Nie sądzę, by ktokolwiek na świecie może powiedzieć, że pandemia nie wpłynęła na jego życie. Tak jest i z naszą firmą. Plany, które mieliśmy, trzeba było zmienić. Imprezy odbywały się bez publiczności lub z jej ograniczonym udziałem. Wiele godzin spędziliśmy, zastanawiając się, jak z tego wybrnąć – podkreśla działacz.

Ważnym zagadnieniem jest także obecność Wielkiej Brytanii w rozgrywkach SEC w każdym wymiarze. W cyklu startowali Brytyjczycy – Robert Lambert, mistrz Europy z 2020 roku, Dan Bewley czy Adam Ellis, ale dla mieszkańców nad Tamizą SEC to rozgrywki toczące się na poza ich krajem. Planowano rundy SEC w Zjednoczonym Królestwie, jednym z wyborów miał być narodowy stadion w Manchesterze. Obecnie nadzieje nieco odżyły, bo przedstawiciele One Sport chcą odwiedzić Wielką Brytanię.

– Brexit przyczynił się do trudności logistycznych i organizacyjnych. Musimy znaleźć partnera, który zorganizuje tam rundę, nie poradzimy sobie z tym sami. Organizacja SEC w Wielkiej Brytanii to nasz cel.

Istnieją także inne kłopoty. – W ostatnich latach żużel stracił na znaczeniu w wielu krajach. To widać po zainteresowaniu i liczbie zawodników. W najważniejszych ligach żużel obecnie to walka między sobą tych samych zawodników, spotykających się w różnych konfiguracjach. PGE Ekstraliga robi ważne rzeczy dla przyszłości, organizując campy dla młodych zawodników z całego świata i pokrywając koszty – tłumaczy.

Dziesięć lat to kawał czasu i wiele historii do opowiedzenia, a także mnóstwo planów. – Jestem dumny z ludzi, z którymi pracowałem przez lata. Każdy dał z siebie wszystko i poświęcił nam swój czas. Cieszę się, że większość nadal pracuje z nami. Mamy plany, które w przyszłości mogą zaskoczyć wielu – zakończył Karol Lejman.