Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Jak już wiecie, dziś obchodzimy trzecią rocznicę założenia naszego portalu. W zeszłym roku bardzo przypadła Wam do gustu większa galeria z naszych żużlowych wyjazdów. Postanowiliśmy zatem kontynuować tradycję i pochwalić się lokalizacjami na mapie „czarnego sportu”, które odwiedziliśmy w tym roku. Z racji delikatniejszych obostrzeń naszych żużlowych eskapad było więcej i możemy powiedzieć, że bawiliśmy się jeszcze lepiej niż w zeszłym roku.

 

Z wizytą w domu Diabłów – wyjazdy do Landshut

Naszym pierwszym tegorocznym „większym” wyjazdem była podróż do Bawarii. Zaciekawieni obiektem późniejszych mistrzów eWinner 1. Ligi udaliśmy się w drogę do Landshut. Dom żużlowych „Diabłów” okazał się naprawdę malowniczym miejscem. Wart uwagi jest szczególnie zamek Trausnitz, z którego można zaobserwować naprawdę ładną panoramę miasta.

Do Landshut, z racji pracy przy transmisjach Motowizji, wracaliśmy kilkakrotnie. Tradycją stało się to, że w drodze powrotnej zawsze zahaczaliśmy Pragę. Znamy już chyba każdy kąt słynnego Mostu Karola.

W studiu bywaliśmy z żużlowymi legendami.

Ale także tylko we własnym gronie.

Po drodze przez Czechy trzeba było przekąsić coś prawdziwie czeskiego

I zobaczyć stadion Lewego (Roberta, choć na stadionie Krzysztofa też byliśmy :).

Rynek w Landshut – dziś już pierwszoligowca.

Wspomniane tereny zamku w Landshut.

Nie brakowało nas również – dosłownie – na torze.

Praga nocą, idealne miejsce na spacer po wielkich żużlowych emocjach.

Z Landshut przywoziliśmy prawdziwie niemieckie upominki 😉

Podczas jednej z wypraw do Landshut mieliśmy okazję gościć w Divisovie – w fabryce Javy i na miejscowym stadionie.Trzeba przyznać, że jest to kawał historii speedwaya.

Wittstock, Daugavpils, Rawicz – z 2. Ligą za pan brat

Kiedy część naszej ekipy odwiedzała największe stadiony z najważniejszymi imprezami (o tym poniżej), to część podróżowała szlakiem obiektów drugoligowych. W Wittstock bywaliśmy tak często, że do Franka Mauera w gościnę trafilibyśmy z zamkniętymi oczami. Ale równie urokliwie było w Daugavpils (gdzie skosztowaliśmy specyficznych przekąsek) czy w Rawiczu.

Ahoj Martinie – z wizytą na Grand Prix Challenge

Wyjazdy na Grand Prix Challenge powoli stają się naszą redakcyjną tradycją. W zeszłym roku mogliście oglądać mnóstwo zdjęć z wyjazdu do chorwackiego Gorican, tym razem zabieramy Was na turniej do Żarnovicy. Błyskawicznie odczuliśmy, że największą gwiazdą w słowackiej miejscowości jest Martin Vaculik. Choć Słowak, z racji kontuzji, nie brał udziału w zawodach i komentował zmagania, i tak zrobił sobie najwięcej zdjęć z fanami spośród wszystkich zawodników.

Żarnovica uraczyła nas pięknymi widokami. Już podczas pierwszych biegów turnieju o awans do Grand Prix 2022 zgodnie uznaliśmy, że to właśnie Słowacy mają najładniej położony obiekt na żużlowej mapie. Warto dodać, że znów przynieśliśmy szczęście Biało-Czerwonym szczęście. Rok temu „wprowadziliśmy” do Grand Prix Krzysztofa Kasprzaka, a teraz Pawła Przedpełskiego i Patryka Dudka. Cóż, za rok do Glasgow chyba też się wybierzemy…

Takie widoki mają na domowym torze Martina Vaculika.

Miejsce pracy mediów również oryginalne.

Nietypowe kasy biletowe w Żarnovicy.

Jak pisaliśmy, Martin Vaculik był wszędzie.

Była i chwila na „smazeny syr”.

Duńskie grillowanie – podróż do Vojens

Z racji tego, że sezon zbliżał się ku końcowi, a Bartosz Zmarzlik i Artiom Łaguta nie zamierzali odpuszczać postanowiliśmy, że udamy się również do Vojens. Niektórzy z nas wrócili na ten wyjątkowy duński obiekt po kilkunastu latach, inni byli w Danii po raz pierwszy. Ciekawostką jest, że na wjeździe do Danii  celnicy nie ściągnęli naszego samochodu na bok w celu sprawdzenia, czy mamy paszporty covidowe. Około 20 samochodów przed nami zostało dokładnie sprawdzonych na granicy.

W Danii nie obyło się bez długiej rozmowy o tym, co wydarzy się podczas turnieju. Towarzyszyła nam kiełbasa usmażona na grillu przeuroczej właścicielki wynajmowanego przez nas domku – pani Heidi. Sam turniej do najciekawszych nie należał, ale był jednym z niewielu, po których mogliśmy porozmawiać z zawodnikami w parkingu.

Słynna Jawa Ole Olsena pokryta 24-karatowym złotem.

Jedzenie w Vojens było całkiem, całkiem.

A na stadionie fani pili piwo hektolitrami.

Kucharz musiał zadbać o dobrą strawę.

Poranek w Danii był bardzo rześki.

Koronacja pierwszego rosyjskiego mistrza świata – wizyta w Grodzie Kopernika

Jak się okazało, na wyłonienie mistrza świata znów trzeba było poczekać do turniejów toruńskich. W Grodzie Kopernika, pomimo tego, że Bartosz Zmarzlik pierwszego dnia stracił sporo punktów do Artioma Łaguty, było bardzo wesoło. Na toruńskim rynku bawili się kibice, dziennikarze i oficjele. Co więcej, w niektórych przypadkach rozmowy przeniosły się do hotelu. Z tego miejsca dziękujemy gorzowskim, ostrowskim, lubelskim i częstochowskim kibicom za wspólną żużlową dysputę do wczesnych godzin porannych. 🙂

Byliśmy również na konferencji nowego promotora Grand Prix i porozmawialiśmy z legendą speedwaya. Poznajecie?

Tak gratulowały sobie najważniejsze kobiety Bartosza Zmarzlika i Artioma Łaguty.

A niektórzy próbowali w Toruniu rodeo.

Po kolejne srebro – zakończenie sezonu w Manchesterze

Wyjazdem, który ukoronował nasze tegoroczne podróże była eskapada do Manchesteru. W przypadku tej wycieczki musieliśmy przeżyć prawdziwy horror związany z załatwieniem wszelakich dokumentów jak formularz lokacyjny pasażera, czy zamówieniem testów, które wykonamy w drugi dzień pobytu. Wyjazd był bardzo intensywny. Poza wizytami na stadionie Belle Vue, zwiedziliśmy również obiekt Manchesteru United.

Grosvenur Picture Palace, czyli jedno z pierwszych kin w Europie.

A oto świątynia Czerwonych Diabłów.

W szatni była oczywiście najważniejsza koszulka.

A tu już w parku maszyn.

Musiało być angielskie śniadanie.

Ważna była też podróż do Opola – na premierę „Rozmów Po Bandzie”

No i liczne spotkania na szczycie…

Na koniec, jak co roku, wypada podziękować naszym Partnerkom

Za znoszenie wyjazdów, nocnych dyżurów i „ciągłe siedzenie w tym żużlu”.