Nick Morris (z lewej) z Martinem Vaculikiem. Fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Martin Vaculik, jeden z liderów Moje Bermudy Stali Gorzów, w tym sezonie jest w znakomitej formie. Oczywiście Słowak skupia się głównie na speedwayu, ale w nawale żużlowych zajęć nie zapomina o innych.

 

Bohater tego tekstu niespecjalnie był zadowolony, że ten się w ogóle na naszych łamach ukaże. My jednak uważamy inaczej, a od samego początku chcemy zamiast sensacji pokazywać pozytywną stronę żużla. Martin Vacluk od wielu lat, regularnie w każdym sezonie określoną kwotę ze swojego budżetu przekazuje na pomoc innym. Dwa lata temu pisał o tym brytyjski Speedway Star.

W tym sezonie beneficjentami polityki Martina Vaculika są najmłodsi wychowankowie lubuskich domów dziecka czy też  placówek pogotowia opiekuńczego. Jak się dowiedzieliśmy, co mecz zawodnik przeznacza kilka tysięcy złotych i funduje między innymi bilety wstępu na mecze Stali Gorzów najmłodszym mieszkańcom województwa lubuskiego. To właśnie jeden z tych ośrodków, którym Martin Vaculik pomaga, skontaktował się z nami i poprosił nas o publiczne podziękowanie żużlowcowi za wspaniałą postawę, co niniejszym czynimy.

– To są wyłącznie moje sprawy i skomentuję tylko tak, że żałuję, iż tajemnica „wypłynęła”. Pomagać innym jest rzeczą szlachetną. Nie chciałbym jednak, żeby nadano temu jakiegoś wielkiego rozgłosu – powiedział nam Martin Vaculik.

Skomentujemy krótko: chapeau bas panie Martinie!