Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Jason Doyle, zgodnie ze swoimi przedsezonowymi zapewnieniami, nie rozstał się z ekipą leszczyńskich Byków po jednym sezonie. Australijczyk zaliczył bardzo dobre rozgrywki i był najpewniejszym punktem zespołu Piotra Barona. Teraz 36-latek liczy na to, że w przyszłym roku będzie jeszcze skuteczniejszy, a jego wyniki przełożą się na sukces drużynowy.

 

Gdyby nie świetna postawa Doyle’a, leszczynianie mogliby mieć spore problemy z wejściem do najlepszej czwórki. W zespole Piotra Barona znacznie gorsze wyniki niż w sezonie 2020 zanotowali bowiem Emil Sajfutdinow i Piotr Pawlicki. Australijczyk natomiast wykręcił średnią 2,253 punktu na bieg i był czwartym najskuteczniejszym zawodnikiem PGE Ekstraligi.

– To był trudny sezon dla całego klubu. Liczyliśmy wszyscy na coś więcej. Osobiście miałem nadzieję na zdobycie pierwszego złotego medalu w Ekstralidze. Jednak nie składamy broni i będziemy walczyć w sezonie 2022. Moje indywidualne występy były zadowalające. Jestem w stanie je powtórzyć, ale postaram się, by stały na jeszcze wyższym poziomie. Oczywiście stać mnie na więcej, powalczę o tytuł tego najlepszego – mówi Doyle w rozmowie z mediami klubowymi.

Mistrz świata z 2017 roku miał już trochę czasu, aby poznać miasto Byków. Zawodnik nie ukrywa, że odczuwa się to, iż niemal każdy mieszkaniec Leszna jest zainteresowany czarnym sportem.

– Co myślę o Lesznie? To małe miasto, w którym każdy kocha żużel. To fajne miejsce, w tym roku spędziłem tu mnóstwo czasu. Dokładnie mieszkałem w Krzycku. Latem mieliśmy świetną pogodę, oczywiście jestem zadowolony z mojego pobytu tutaj – stwierdza żużlowiec Unii.

Obecnie Doyle poświęca czas najbliższym i zbiera siły na kolejny rok. Przyszły sezon dla żużlowca będzie nieco inny niż ten zakończony w październiku, bo ponownie będzie się on ścigał w Premiership. Nowym klubem 36-latka została ekipa Ipswich Witches.

– Najbliższy czas spędzę w Anglii, obecnie przebywam tam większość czasu. Zobaczymy, co wydarzy się po Nowym Roku. Być może uda się polecieć do Australii w styczniu, jednak jest to mało prawdopodobne w związku z obostrzeniami. Zobaczymy, co się wydarzy. Najważniejsze, że święta spędzę w gronie najbliższej rodziny – kontynuuje.

– Święta spędzam w domu z rodziną. Cieszymy się sobą w okresie bożonarodzeniowym, ponieważ nie mamy dla siebie zbyt dużo czasu w całym roku. Jest to dla mnie ważne, by spędzać ten czas razem z nimi, bo w sezonie jesteśmy daleko od siebie. Święta to magiczny czas, dobre jedzenie, ale przede wszystkim to czas dla najbliższych – podsumowuje Jason Doyle.