Nie tak polscy kibice wyobrażali sobie tegoroczne Speedway of Nations. Wielu bowiem stawiało, że ta edycja w końcu przyniesie Polakom złoty medal. Niestety, Biało-Czerwonym nie udało się nawet stanąć na podium tegorocznej imprezy. Po zawodach Dominik Kubera winę za decydujący o wejściu do barażu wyścig wziął na siebie i wytłumaczył, co poszło nie tak podczas poszczególnych biegów. 

 

Przypomnijmy, że zawody w Manchesterze od początku nie szły Polakom, tak jakby sobie tego życzyli. Co prawda Biało-Czerwoni pokonali w swoim pierwszym starcie Łotyszów 6:3, ale już w następnej serii ulegli 2:7 reprezentacji Szwecji. Później dali się też ograć Niemcom i Brytyjczykom. Chwilowe przebudzenie Polaków nastąpiło w biegu 16. Kubera i Zmarzlik zwyciężyli w nim podwójnie z Thomsenem i Michelsenem.

Żużel. Totalna kompromitacja Polaków! Brytyjczycy królują w Manchesterze (RELACJA)

Starcie decydujące o wejściu do barażu odbyło się w wyścigu 21. W nim Polacy potrzebowali wygrać co najmniej 6:3 z Australią, aby stanąć na podium zawodów. Początkowo ten bieg wyglądał dość dobrze. Kubera wyszedł po starcie na prowadzenie, a Zmarzlik walczył na dystansie, aby wskoczyć na wyższą pozycję. Chwilę później jednak Brady Kurtz i Jack Holder poradzili sobie na trasie z Polakami i ostatecznie Biało-Czerwoni przegrali gonitwę 2:7.

Po zawodach Dominik Kubera w wywiadzie telewizyjnym z Marceliną Rutkowską-Konikiewicz niepocieszony zdradził, co wydarzyło się w ostatnim wyścigu. Okazało się, że 25-latek chciał pomóc swojemu koledze z pary. Ostatecznie ta sztuka mu nie wyszła i musiał ponieść konsekwencje swojego wyboru.

– Nie trafiliśmy w ogóle na początku. To, co działało dobrze we wtorek, totalnie nam popsuło początek zawodów. Później dobre korekty i jechaliśmy do przodu. Szkoda mi tego ostatniego biegu, bo prowadziłem go. Trener nam powiedział, że mamy na siebie patrzeć i za wszelką cenę chciałem zatrzymać Brady’ego Kurtza pod bandą, bo wiedziałem, że jak nam ucieknie, to już nie damy rady go wyprzedzić, bo jest jedna linia bardzo szeroko. Więc pojechałem bardzo szeroko i po prostu przesadziłem chyba o metr. To nie wydało i przegraliśmy ten bieg 2:7. Biorę to trochę na siebie, bo motor miałem tak szybki, że mogłem wygrać ten wyścig. Jeden źle przejechany łuk wpłynął już na złe przejechanie wszystkiego, bo nawet jeśli przejechałbym pierwszy, to myślę, że Bartek by sobie poradził. No i tyle, mogę to wziąć na siebie i jestem trochę na siebie zły – podsumował Kubera.

Zawody Speedway of Nations pozostają zatem przez Polaków „nieodczarowane”, bowiem od początku istnienia mistrzostw świata pod tym szyldem, Biało-Czerwonym nie udało się w nich zwyciężyć. Swojej niemocy Dominik Kubera nie usprawiedliwiał jednak sprzętem.

Żużel. Huckenbeck dotknął taśmy jako pierwszy? Zmarzlik nie zgadzał się z wykluczeniem

– Wiadomo, że przyjechaliśmy tutaj zdobyć lepszy wynik, ale nie wyszło. Taki jest sport, taki jest żużel. Każdy jest tylko człowiekiem i czasem też się myli, więc tyle można powiedzieć na gorąco. Później czułem się szybki, motor dobrze jechał, dobrze startował, więc tutaj nie mam żadnych zastrzeżeń. Zastrzeżenia mogę mieć tylko do siebie – zakończył 25-latek.