Za nami finał Srebrnego Kasku, będący jednocześnie krajową eliminacją do imprez światowych. Tuż przed finałem coach Dobrucki doniósł, iż nie jeden, a dwóch małolatów może liczyć na Jego przychylność, burząc wcześniej zapowiedziane proporcje między nominacjami, a kwalifikacjami. Pomyślałem – zabezpiecza się, na wypadek gdyby któryś z „faworytów” poległ w sportowej walce.

 

Tymczasem… Brawo za odwagę dla Dobruckiego. Okazało się bowiem, iż mimo porażki kandydatów do zawojowania światowych aren (np. Palucha albo Ratajczaka) narodowy postanowił ostatecznie wypromować tych, którzy ów awans wydrapali sobie wynikami w finale SK. Nawet taki Przanowski, nie łapiący się do ligowego zestawienia, będzie miał szansę. Co prawda Glasgow raczej dotkliwie dawało się dotąd we znaki nawet tym starszym i (rzekomo) bardziej objeżdżonym, ale zakładam, że Janek nie potraktuje wyjazdu jak wycieczki turystyczno-krajoznawczej, a być może zgotuje nam „numer” a la Dawid Kujawa (pamiętacie złoto IMŚ na angielskiej ziemi młokosa z Zielonki, który potem nie zdołał się wybić?).

Żużel. Przyjemski ze Srebrnym Kaskiem, sensacje na podium! (RELACJA) – PoBandzie – Portal Sportowy

Co do zaś samego finału. Najkrótsza recenzja? Bańbor ma czas. Łobodziński już nie. Przyjemski potwierdził, iż presja, czy nowy owal, albo też chwilowe turbulencje przy wjeździe w sezon ligowy mu nie straszne. Jest skuteczny i powtarzalny, szczególnie na tle raczkujących konkurentów z niewielkim doświadczeniem i umiejętnościami, co nie oznacza jakiś nadprzypodzonych mocy samego Wiktora. W ubiegłym sezonie eksplodował talent Bartosza Bańbora. Trafił silnik, ten przykleił mu się do toru (najpierw w Lublinie) i… wystarczyło. Już uwierzył w siebie, a tu  nowy rok i… stare problemy. Bańbor niewiele jeszcze wie i niewiele potrafi, stąd kłopoty ze skutecznością, nad którymi na razie nie panuje.

On jednak jest relatywnie młody, więc ma sporo czasu żeby albo to odbić się i wznieść, albo całkowicie pogrążyć, zostając mechanikiem u Pedersena. Inaczej z Kacprem Łobodzińskim. On miał być przymierzany (być może nadal jest) do roli U24 w GKM na przyszły sezon. Zagwozdka polega na tym, że Kacper stracił „elastyczność” na motocyklu. Jest wysoki – to fakt, ale wcześniej potrafił płynnie prowadzić maszynę. Ten rok jest dla niego trudny i szczególny zarazem. Kończy wiek juniora. Jeśli się nie ogarnie, to nie tylko z pozycją U24 w Grudziądzu będzie krucho, ale w ogóle z załapaniem się gdziekolwiek. Kacper w pewnością ma tę świadomość, a rzecz w tym, by nie szukać ratunku „na siłę”. Jeśli ma przyjść – przyjdzie, bez „przyspieszania”. Jeśli nie… .

Brak kwalifikacji, a potem dzikich kart dla Palucha czy Ratajczaka dowodzi jak niewiele jeszcze potrafią. Inny, nieznany obiekt (Świętochłowice) i polegli z kretesem. To pokazuje też wszystkim „gwiazdeczkom”, nie tylko tym wymienionym wyżej,  jednego turnieju bądź sezonu, prawdziwe miejsce w szeregu i prawdziwy poziom jeździeckiego talentu. Nie odbieram chłopakom szans. Nie deprecjonuję dotychczasowych dokonań. Zauważam jednak, iż te stanowią najwyżej wstępny etap selekcji wstępnej i mogą działać jedynie na (nie przymierzając) panienki w dyskotece. I to tylko tej lokalnej, bo za płotem mogą już nie rozpoznać „gwiazdora”. Jeśli mają tę świadomość – bardzo dobrze. Sodowa nie grozi. Jeśli uważają się za „local matador” – to już zdecydowanie gorzej. Paru takich „drugich Gollobów” to się przewinęło na przestrzeni ostatnich dekad. Niektórych nazwisk nikt już nawet nie kojarzy. A rokowali. Jak… Paluch, Bańbor, czy Ratajczak.

W sporcie, także żużlowym, najważniejsza jest… głowa. Warto mieć pod czapką coś więcej niż włosy, bo tata, wujek czy inny menager cały życie za ciebie myśleć nie będą. No i nie wsiądą na motocykl za „gwiazdę” kiedy ta uciechy życia podniesie nad krew, pot i łzy niezbędne do sukcesu. Warto poznać motocykl, jego reakcje na warunki torowe i sposoby doklejenia. Co daje przyspieszenie zapłonu o pół stopnia i w którą to stronę? A co zmiana dyszy i na jaką? Jeśli będziesz technicznym „neptykiem” – świata nie zawojujesz. Pościgasz się dwa/trzy sezony jako „drugi Gollob” i skończysz jak Hlib, Bogińczuk, Karczmarz, Kujawa czy wielu, wielu innych (niczego im nie ujmując). Coś tam ugrasz. Parę sezonów drobne zarobisz, obniżając stopniowo szczebel ściagania, a na koniec… do Pedersena.

Żużel. Nowy lider GP przemówił! Kurtz: Tak, walczę o mistrzostwo świata – PoBandzie – Portal Sportowy

Żużel. Dudek znów zachwyca! Mówi o luzie na Narodowym! – PoBandzie – Portal Sportowy

Dobrucki zaryzykował. Daje wędkę tym, którzy mimo mizernych jeszcze umiejętności i niewielkiej świadomości stanu wiedzy, takoż (z drugiej mańki) potrzeb, tę wędkę sobie wywalczyli, czasem mniej lub bardziej nieświadomie. Mają okazję dobrze wykorzystać bilet od losu. Czy potrafią? Oby. Za wielu kandydatów na „Zmarzlików” to nie mamy nad Wisłą.

Przemysław Sierakowski