Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Za nami pierwsze mecze ćwierćfinałów 1. Ligi Żużlowej. W spotkaniach rewanżowych tak naprawdę sporo jeszcze może się wydarzyć, a jedynym pewniakiem do awansu jest na ten moment Enea Falubaz Zielona Góra. W nieciekawym położeniu znajdują się podopieczni Sławomira Kryjoma, czyli zawodnicy Trans MF Landshut Devils. Bawarczycy co prawda wyciągnęli maksimum z meczu przeciwko Abramczyk Polonii, jednak to nie wystarczyło i polegli oni z „Gryfami”, choć zaledwie jednym punktem, co jeszcze nie przekreśla ich szans na półfinał. Menadżer „Diabłów” zapowiada walkę.

 

Poza Falubazem, bardzo duże szanse na kolejną fazę play-offów daje się ROW-owi Rybnik, który pokonał u siebie Arged Malesę Ostrów Wielkopolski 51:39, a także właśnie Polonii Bydgoszcz. Zostaje więc miejsce dla lucky losera i oczywistym wydawałoby się wskazać ekipę prowadzoną przez Mariusza Staszewskiego. To jednak nie musi być wcale takie łatwe – wszyscy zapewne pamiętamy ten koszmary karambol w meczu Ostrovii z Wybrzeżem. Dość mocno ucierpieli w nim Oliver Berntzon oraz Francis Gusts, i choć wystąpili oni w Rybniku, to gołym okiem widać było, że nie jest to jazda na 100%. „Rekiny” nie są więc bez szans na zwycięstwo także i w wyjazdowym starciu.

To z kolei otworzyłoby drogę podopiecznym Kryjoma. W fazie zasadniczej sezonu bardzo dobrze poradzili sobie przy Sportowej, wywożąc stamtąd 43 oczka. Zakładając wygraną ROW-u w Ostrowie, taki sam rezultat wystarczyłby Bawarczykom na awans do półfinału, co już byłoby dla nich ogromnym sukcesem. Nie jest to zupełnie odrealniony scenariusz i choć szkoleniowiec Landshut Devils zdaje sobie z tego sprawę, to nie zamierza kalkulować i jego drużyna w Bydgoszczy pojedzie o wygraną.

– Ja nie patrzę na Ostrów. Wiem, że wygrana ROW-u dałaby nam komfort i mielibyśmy awans do drugiej rundy w kieszeni mimo drugiej porażki. Tak jednak na to nie patrzymy. Nastawiamy się na walkę zwycięstwo. Nie jedziemy tam na wycieczkę – mówi Kryjom dla polskizuzel.pl

Wciąż nie wiadomo, czy w spotkaniu wystąpi lider „Diabłów”, Kai Huckenbeck. 30-latek podczas spotkania w Landshut zanotował upadek i więcej w meczu nie wystartował. Decyzja o jego starcie ma zapaść w ostatniej chwili. – Jasne, że najlepiej by było, jakby Kai pojechał, ale musimy myśleć o wariancie awaryjnym. Opcje są trzy. Jedna, to jazda z Huckenbeckiem, druga to zz-tka za niego, a trzecie to wrzucenie do składu choćby Jeppesena i liczenie na to, że Duńczyk do spółki z Berge, Nilssonem i Blodornem zbiorą tyle punktów, ile trzeba. Wiadomo, że inni muszą dorzucić, ale w trzecim wariancie to ta czwórka musi po prostu ciągnąć wynik – analizuje Kryjom.

Mimo, że Bawarczycy nadal są w grze o kolejną rundę, to już myślą o kolejnym sezonie. – Razem z Klausem Zwerschiną, z którym prowadzimy drużynę, przygotowaliśmy listę zawodników, z którymi chcielibyśmy współpracować. Zarząd zaczął rozmowy – podsumowuje Kryjom.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Prezes Texom Stali o play-offach, rozwoju i horrendalnych propozycjach od zawodników. Docenił również klasę… Macieja Jądera (WYWIAD)

Żużel. Jego mama pochodzi z Seszeli. W tym sezonie zadebiutował w polskiej lidze