Damian Ratajczak fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Damian Ratajczak w pierwszym meczu o brąz po raz kolejny pokazał swój duży talent. Młodzieżowiec był bardzo pewnym punktem ekipy Piotra Barona, zwyciężył w biegu nominowanym i sprawił, że leszczynianie wciąż mają cień szansy na stanięcie na podium PGE Ekstraligi 2021. W wywiadzie wychowanek Byków mówi o swoim najlepszym dotychczasowym występie, opowiada o odczuciach na temat pierwszego ligowego sezonu, a także przyznaje, że mocno pracuje nad startami.

 

7+3. To Twój dorobek punktowy w pierwszym meczu o medal Drużynowych Mistrzostw Polski. Chyba pod kątem indywidualnym lepiej sobie tego meczu wyobrazić nie mogłeś…

Zdecydowanie tak. Cieszę się, że tak dobrze punktowo wyszedł mi ten mecz. Jestem też zadowolony z tego, że walczyłem z seniorami rywali. Zależy mi na tym, żeby poza tymi biegami juniorskimi coraz bardziej pomagać kolegom z pozycji seniorskich. Ten mecz dobrze się dla mnie potoczył. Oby tak samo było w rewanżu Gorzowie.

Zazwyczaj od juniorów wymaga się tego, żeby punktowali w biegach juniorskich. U Ciebie z kolei w niedzielę wyglądało to tak, że zacząłeś od jedynki z bonusem. W dwóch ostatnich biegach z kolei rywale nie mogli cię już pokonać.

Faktycznie jakoś świetnie tego meczu nie zacząłem. Dojechałem w biegu młodzieżowym na trzecim miejscu. Wymagam już od siebie tego, żeby wygrywać te juniorskie wyścigi, ewentualnie przyjeżdżać w nich na drugim miejscu. Po tym pierwszym biegu zrobiliśmy pewne korekty i wszystko już grało tak, jakbym sobie życzył. Muszę jednak powiedzieć też, że to ja w kolejnych biegach pojechałem lepiej. Bardzo nie lubię zrzucać winy na sprzęt. Jestem w takim wieku, że szukam błędów u siebie.

Świadomość szansy wywalczenia pierwszego tak cennego krążka w karierze napędziła Cię na to spotkanie?

Mobilizacja przed tym meczem była bardzo duża. Dla mnie nie miało znaczenia to, że nie jedziemy w tym najważniejszym meczu o złoto. Bardzo chciałem i wciąż chcę wywalczyć ten brązowy krążek. Tę walkę o medal się czuję, choć ja staram się mobilizować na każdy kolejny wyścig. Nie ma co wybiegać kilka wyścigów w przód, tylko trzeba skupić się na tym, w którym w danym momencie się startuje.

Powoli ten Twój pierwszy ligowy sezon dobiega końca. Zaliczysz debiutancki rok do udanych czy jednak spodziewałeś się po sobie więcej?

Myślę, że mogę być zadowolony zwłaszcza z tego, jak to wyglądało w PGE Ekstralidze. W turniejach młodzieżowych zdarzały się natomiast wzloty i upadki. To jest już jednak historia i tego nie cofniemy. Jestem młodym zawodnikiem i myślę, że sporo się w tym roku nauczyłem. W tych ostatnich dwóch meczach nastąpił pewien przełom. Walczyłem z seniorami i czułem się znacznie pewniej na motocyklu. Pracuję dalej, abym po kolejnym sezonie mógł powiedzieć, że jest jeszcze lepiej.

A oswoiłeś się już z tą całą ekstraligową otoczką? Gdy przystępowałeś do rozgrywek to była na Tobie presja zostania kolejnym Bartoszem Smektałą czy też Dominikiem Kuberą.

Mogę powiedzieć, że tak. Faktycznie taka atmosfera przed moim debiutem była. Większy stres oczywiście dalej się pojawia przy zawodach ekstraligowych, ale już jestem do niego przyzwyczajony i umiem sobie z nim radzić. Nie ma już takiego paraliżu i zdziwienia. Zdaję sobie sprawę z tego, że w tych pierwszych meczach moja jazda super nie wyglądała. Teraz, jak już wspomniałem, przyzwyczaiłem się do jazdy z najlepszymi zawodnikami na świecie.

Na brak jazdy nie mogłeś narzekać, bo regularnie występowałeś także w drugoligowym Metalika Recycling Kolejarzu Rawicz. Zmagania na najniższym szczeblu pomagały dobrze przygotować się do tych najważniejszych meczów PGE Ekstralidze?

Ja się cieszę z każdego kontaktu z motocyklem. Właśnie teraz mogę się najwięcej nauczyć i z każdej możliwości startu w zawodach korzystam. Po tych drugoligowych meczach miałem sporo wniosków i potem zebrane doświadczenie wykorzystywałem w kolejnych meczach. Myślę, że to też zaprocentuje w przyszłości.

Sporo mówi się o tym jak wychodzisz spod taśmy. Ewidentnie należysz do tych zawodników, którzy wolą ścigać się po trasie niż uciekać od startu do mety. Starty to teraz ten element, nad którym najbardziej pracujesz?

Nie jest to moja najlepsza strona, ale widzę po sobie, że wygląda to coraz lepiej. Na pewno nie zostaję już tak bardzo na starcie tak, jak to miało miejsce na początku sezonu. Postęp jest, ale oczywiście nad refleksem bardzo dużo pracuję. Im więcej tych treningów będzie, tym powinno być lepiej.

Patrząc na Twoje spotkania można też zaobserwować, że nie za dobrze idą Ci wyścigi, w których ruszasz z pola D. Faktycznie nie lubisz zaczynać biegu spod samej bandy?

Też to zaobserwowałem. Wydaje mi się, że jest to powiązane z tymi moimi gorszymi startami. Wiadomo, że z tych wewnętrznych pól jednak jest trochę łatwiej wyskoczyć. Dojazd jest krótszy i łatwiej sobie z tym poradzić. Muszę jednak wygrywać z każdego pola, więc nie ma co się tłumaczyć. Praca nad startami trwa, aby szło to w dobrym kierunku.

Potrafisz za to już w młodym wieku świetnie wyprzedzać rywali na dystansie. Oprócz umiejętności, potrzebny do tych manewrów jest także znakomity sprzęt. Kto zatem przygotowuje Ci tak szybkie silniki?

Posiadam przede wszystkim silniki od Ryszarda Kowalskiego. Mam jeden silnik od Ashleya Hollowaya, ale tym moim wiodącym tunerem jest pan Ryszard. To są świetne silniki. Sprzęt mam z najwyższej półki i on bardzo mi sprzyja. Teraz muszę dokładać coraz więcej swoich umiejętności, aby z tego sprzętu dobrze korzystać.

Intensywnie szykujecie się teraz na rewanż w Gorzowie. Dla Ciebie to chyba dobry tor na ostatni mecz w sezonie. Ostatnio w meczu ligowym na „Jancarzu” przywiozłeś dwie „trójki”.

Lubię ten tor. Ostatnio tam była przyczepna nawierzchnia, a nie ukrywam, że taka bardziej mi pasuje. Cieszę się, że tam jedziemy, ale to pewnie będzie inny mecz niż w rundzie zasadniczej. Jadę tam bez presji, ale z dużymi ambicjami.

A jaka jest atmosfera w drużynie przed tym meczem? Po pierwszym spotkaniu faworytami do medalu zdecydowanie nie jesteście.

My jesteśmy sportowcami i zawsze przyjeżdżając na zawody chcemy wygrać każdy kolejny wyścig. Mamy 15 biegów i wszystko jest możliwe. Wiadomo, że ten sezon nie był dla nas najłatwiejszy, ale też nie zawsze wszystko idzie tak, jakbyśmy tego chcieli. Jesteśmy zmotywowani, żeby ten medal zdobyć i na pewno łatwo go rywalom nie oddamy.

Rozmawiał BARTOSZ RABENDA