fot. Paweł Prochowski
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Pomimo tego, że od zakończenia 2. Ligi Żużlowej 2021 minęły już dwa miesiące, wciąż nie jest pewne to, ile zespołów wystartuje na najniższym szczeblu rozgrywkowym w przyszłym sezonie. Wszystko za sprawą wątpliwości co do ekipy MSC Wolfe Wittstock. Sternik klubu Frank Mauer zbudował tak słaby zespół, iż władze zastanawiają się nad dopuszczeniem drużyny do startów w Polsce. Kolejną szansę Wilkom dałby natomiast Robert Sawina.

 

Zespół Wolfe Wittstock ma za sobą już dwa sezony w Polsce. O ile w 2020 roku ekipa prezentowała się całkiem nieźle i w domowych spotkaniach potrafiła postawić się rywalom, o tyle w tegorocznych rozgrywkach mecze z Wilkami stały się dla zawodników innych drużyn idealną okazją do poprawienia sobie średniej biegopunktowej. Ostatecznie klub Franka Mauera zakończył sezon bez żadnego punktu meczowego na koncie.

– Uważam, że im więcej drużyn jest w rozgrywkach, tym lepiej. Nawet jeśli ta drużyna znów miałaby być bardzo słaba. Dla wszystkich polskich zawodników jazda w Wittstock jest okazją do rozwoju. Takiego toru jaki jest w Wittstock w Polsce nie mamy. Na tym niemieckim obiekcie można się sporo nauczyć i stać się po prostu bardziej wszechstronnym zawodnikiem. Szczególnie dla młodych żużlowców jest to bardzo pożyteczne. Dałbym więc tym Wilkom kolejną szansę startu – mówi nam Robert Sawina.

Prezesi innych drugoligowców dość otwarcie przyznają, że chcieliby ścigać się z drużyną z Wittstock, ale tylko w wypadku, jeśli niemiecki klub gwarantowałby wyższy poziom sportowy. W obecnej sytuacji bardzo możliwe, że po meczach z Wolfe sternicy wszystkich klubów musieliby sięgać głęboko do kieszeni, aby wypłacić wszystkim zawodnikom środki za zdobycie bardzo wysokiej liczby punktów.

– Z pewnością można to wcześniej w kontraktach opisać. Jeżeli mamy wyraźnie słabszego rywala, która nie będzie zdobywała wielu punktów, to z zawodnikami można to dogadać. Zawodnicy też mają świadomość z kim będą jechali. Oni wiedzą, że obciążenie dla nich będzie mniejsze i podejdą do tego ze zrozumieniem – komentuje ekspert żużlowy .

– Ja sam miałem do czynienia z tego rodzajami obniżkami w kontraktach. Wiedzieliśmy, że jedziemy do drużyny, która jest słaba i bez gadania jeździliśmy za mniejsze wynagrodzenie. Może teraz te rozmowy z zawodnikami byłyby trudniejsze, ale nie niemożliwe. Wierzę, że jeszcze mecze polskiej ligi w Wittstock zobaczymy – dodaje były wychowanek toruńskiego Apatora.

Przypomnijmy, że w seniorskim zestawieniu MSC Wolfe w przyszłym sezonie mieliby startować Lukas Baumann, Valentin Grobauer, Steven Mauer, Brayden McGuinness, Sam Jensen, Mirko Wolter i Tobias Thomsen. W formacji juniorskiej Wilki mają natomiast do dyspozycji Marlona Hegenera, Jakoba Femerlinga i Patricka Baeka.