Żużel. Czy sędzia wypaczył wynik w Łodzi? Zawodnik nie musi się przewrócić, żeby bieg został przerwany

fot. Orzeł Łódź
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Mecz Orła Łódź ze Zdunek Wybrzeżem Gdańsk przyniósł wiele emocji, jak chyba każde domowe spotkanie łodzian. Tym razem nie obyło się bez kontrowersji, bo w decydującym, piętnastym biegu Jakub Jamróg bezpardonowo potraktował Marcina Nowaka. I choć kontakt był wyraźny, a zawodnik Orła został skutecznie wytrącony z rytmu jazdy i musiał ratować się przed upadkiem, to arbiter nie przerwał biegu.

 

– Szczerze mówiąc, tu była ostra jazda… Postawiło motocykl Marcina Nowaka, musiał bronić się przed upadkiem. Nie chodzi o to, żeby zawodnik upadał. Dla mnie bieg do przerwania i powtórki – oceniał na gorąco komentujący to spotkanie w nSport+ Wojciech Dankiewicz. – Powtórka w czwórkę? Nie, ja bym wykluczył Jamroga. A sędzia ma możliwość przerwania biegu bez upadku. Zawodnik musiał zamknąć gaz i chronić się przed wypadkiem… Dziwna sytuacja, ale ja nie jestem sędzią, to moje subiektywne wrażenie – dodał.

– Wspólnie rozmawialiśmy, że to mogło inaczej się potoczy gdyby nie ta sytuacja. Kuba nie wyszedł za dobrze ze startu, przycięcie do krawężnika wydawało się jedynym sensownym rozwiązaniem, ale tam był Marcin Nowak. Atak był ostry i nie musiał się przewracać, żeby przerwać bieg. Z naszej perspektywy zaraz Nowak mógł zahaczyć hakiem o bandę i „wystrzelić” z motocykla – podkreślił gość w studio, Patryk Malitowski. – Na szczęście się uratował, ale stracił dystans, a to był kluczowy moment wyścigu, bo Luke Becker czaił się za Wiktorem Kułakowem i go wyprzedził – powiedział.

Dyskusje bez wątpienia jeszcze będą trwały, ale wyniku nic nie zmieni. Bezpośrednio po tym, jak zawodnicy wpadli na metę, Adam Skórnicki chciał coś wyjaśnić sędziemu Tomaszowi Fiałkowskiemu, ale nic nie wskórał. – Trzeba oddać, że Wybrzeże było lepszym zespołem – podsumował Malitowski.