Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Ostatnie dwa lata stały pod znakiem dominacji Bartosza Zmarzlika w cyklu Grand Prix. Wychowanek Stali Gorzów wdrapał się na sam szczyt i został pierwszym Polakiem, który sięgnął po mistrzowski tytuł więcej, niż jeden raz. Nim jednak udało mu się spełnić dziecięce marzenia, musiał wykonać niesamowitą pracę i to zarówno pod kątem fizycznym, jak i mentalnym.

 

W 2019 roku nasz reprezentant prowadził przed ostatnią rundą w Toruniu, jednak musiał uważać na czających się za jego plecami Emila Sajfutdinowa i Leona Madsena. Ostatecznie udało mu się odeprzeć napór tego drugiego i sięgnąć po upragnione trofeum. Sam zainteresowany przyznaje jednak, że tamten okres przysporzył mu mnóstwo stresu. – Te dni przed ostatnią rundą mistrzostw były dla mnie niesamowicie trudne, a nawet trochę szalone. Od momentu wstawania z łóżka i szykowania sobie śniadania dbałem o siebie. Cokolwiek robiłem, byłem bardzo skoncentrowany, aby jak najlepiej przygotować się do ostatniej rundy – powiedział Bartosz Zmarzlik w wywiadzie dla Talking Dirt.

Podobna sytuacja miała miejsce przed rokiem, kiedy to za jego plecami plasowali się Tai Woffinden oraz Fredrik Lindgren. Misja ponownie zakończyła się sukcesem, ku uciesze polskich kibiców zgromadzonych na Motoarenie. Zawodnik gorzowskiej Stali przyznaje jednak, że tym razem był lepiej przygotowany na przyjęcie ogromnej dawki stresu. – To zupełnie inna historia. Przed turniejem tłumaczyłem sobie, że nie muszę wygrać, tylko mogę. I to mnie znacznie uspokoiło. Ale oczywiście wiedziałem, do czego zmierzam i nie chciałem popełnić żadnych błędów. Emocje i stres ponownie były bardzo duże – przyznaje.

Aktualny mistrz świata przez wiele lat ciężko pracował, by znaleźć się w tym miejscu, w którym jest obecnie. Twierdzi jednak, że wysiłek ten w pełni mu się opłacił. – Ten rodzaj emocji jest trudny do opisania, gdy osiągasz coś, po co ścigałeś się od dzieciństwa. To niesamowite uczucie i wspaniały czas dla mnie. Dzięki temu czuję się spełnioną osobą, ale jednocześnie jest to dla mnie dodatkowa motywacja do dalszej, ciężkiej pracy – zakończył.

W tym roku Bartosz Zmarzlik ponownie stanie przed szansą, by zakończyć rywalizację na najwyższym stopniu podium. Jeśli mu się powiedzie, zostanie pierwszym zawodnikiem w historii cyklu Grand Prix, który trzy razy z rzędu sięgnął po złoto. Polscy kibice trzymają za to kciuki, chcąc ponownie usłyszeć Mazurka Dąbrowskiego po zakończeniu ostatniej rundy tegorocznych mistrzostw świata.

Jordan Tomczyk