fot. Taylor Lanning
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Jednym z najczęstszych tematów pojawiających się w żużlowych w mediach społecznościowych jest brak informacji o tym sporcie w naszych ogólnokrajowych mediach.

 

Jest to zrozumiałe. Dla fanów rozczarowujące, ale nie zaskakujące. Będę całkowicie brutalny i powiem, że żużel po prostu na miejsce nie zasługuje. Szczerze mówiąc, żużel sam jest sobie winny. Bawi mnie również to, że fani i działacze są przekonani, że mają jakieś prawo do pojawiania się w gazetach i telewizji. Czemu?

W zeszłym sezonie była tylko jedna historia warta pokazania w krajowych mediach. Była to wygrana Wielkiej Brytanii w Manchesterze. Nasz żużel jest jednak tak daleko poza radarem biurek sportowych redakcji, że tak ogromny sukces do teraz nawet nie wywołał żadnej fali zainteresowania.

Obecnie dostanie sią na łamy prasy to bezwzględny biznes. Piłka nożna, ze swoją ogromną publicznością, dominuje praktycznie na każdej stronie. Po prostu nie można się z tym nie zgodzić. Piłka napędza przychody z reklam i większość sprzedaży prasy brukowej. Większość gazet codziennie ma jedną lub dwie strony dla sportu innego niż piłka nożna. Oznacza to, że F1, tenis, rugby, krykiet, dart, golf, snooker i żużel rywalizują o tę małą cześć. Wszystkie te sporty mają medialne zespoły, które generują atrakcyjne historie, co tydzień prezentując je sportowym dziennikarzom w celu promowania nadchodzących wydarzeń. Oczywiście oprócz żużla.

Czasy wysyłania standardowego komunikatu prasowego na temat żużla przez e-mail do działu sportowego lub redaktora minęły. Jestem w The Sun od ponad 25 lat i redaktorzy nigdy nie otwierają nadchodzących materiałów prasowych. Oni chcą wyjątkowych i ekskluzywnych historii. Aby wygenerować atrakcyjne materiały, potrzebujesz właściwych kontaktów i właściwych historii. Materiał prasowy przesłany przez klub z pewnością się do nich nie zalicza.

W żużlu panuje naiwne przekonanie, że publikacja w mediach społecznościowych już napędza rozgłos. Tak nie jest. To jest docieranie tylko do tych do żużla już przekonanych. Powodem, dla którego Daily Star, The Mirror, The Sun i Scottish Sun konsekwentnie publikują artykuły jest to, że Peter Oakes jest światowej klasy dziennikarzem, ma odpowiednie kontakty i wie, jaka jest właściwa historia tabloidowa, która przez media zostanie kupiona. Podobnie czynię ja pracując dla The Sun. To wymaga jednak ciężkiej pracy.

A co wtedy, gdy dziennikarzowi telewizyjnemu lub prasowemu, który nie zna się na żużlu, przychodzi relacjonowanie tego sportu? W przypadku Speedway of Nations lokalna ITV Granada w Manchesterze nawet nie wiedziała, że wydarzenie odbywa się tuż pod nosem. Jak to do licha możliwe?! Reporter Claire Hannah w końcu otrzymała wszystkie informacje i zdjęcia za pośrednictwem reprezentacji Wielkiej Brytanii i moim. Pomogłem też jej w zdobyciu akredytacji w Belle Vue, aby mogła prowadzić relacje na żywo w niedzielę.

Kiedy dotarłem na stadion National Speedway Stadium w Manchesterze, powiedziano mi, że dziennikarze nie mają dostępu do boksów. Kiedy zapytałem więc, jak mam porozmawiać z zespołem Wielkiej Brytanii w sprawie artykułu w The Sun zaraz po zawodach, powiedziano mi, że muszę do nich zadzwonić. To jest po prostu nie do przyjęcia. Każdy inny sport dałby dziennikarzom dostęp do wywiadów z uczestniczącymi w zawodach sportowcami. 

Biuro prasowe znajdowało się w Centrum Rekreacji obok stadionu, z którego można było zobaczyć tylko połowę toru. Podstawowym wymogiem dziennikarza lub fotografa na każdej arenie sportowej jest dostęp do oglądania wydarzenia,  gniazdko, małe biurko i Wi-Fi, aby móc przesyłać relacje i obrazy z powrotem do redakcji czy agencji sportowych.

Niestety nie było to udostępnione na NSS. Nie podano nawet hasła do Wi-Fi. Bardzo słaba była też ogólna postawa wobec całej prasy z innych krajów. Inni czołowi dziennikarze mówili mi, że nigdy nie zajmą się żużlem ze względu na sposób, w jaki są traktowani.

W końcu usiadłem na głównej trybunie, tuż obok mojego laptopa wylano pół litra piwa i to były ekstremalnie trudne warunki pracy.

Nie jest to całościowa krytyka SGP. W przeszłości Paul Bellamy i jego zespół pomagali prasie. Phil Morris również się sprawdza. W Wielkiej Brytanii natomiast Poole, Belle Vue i Glasgow były ostatnio niezwykle pomocne, jeśli chodzi o odpowiednie udogodnienia, ale wiele innych pozytywnych przykładów trudno znaleźć. W przypadku innych sportów jest zupełnie inaczej.

Jeśli żużel nadal będzie traktował prasę jako dodatek, tak samo zostanie potraktowany z materiałami z danej imprezy. Fani i promotorzy mogą narzekać, jęczeć do woli i obwiniać media głównego nurtu. Żużel potrzebuje wyspecjalizowanego publicysty, który wie, jak działają media, ale też musi docenić to, czego potrzeba, aby uzyskać relacje, a nie tylko jej oczekiwać.

 

Tekst ukazał się również na łamach Speedway Star