Tomas Jonasson. fot. Sebastian Daukszewicz
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Po wydarzeniach z początku lipca, kiedy Tomas H. Jonasson zanotował dwa co najmniej niepokojące upadki w jednym meczu, w lidze szwedzkiej już nie pojedzie. Wcześniej zawodnik wypowiedział się na temat swoich ataków paniki, a przed feralnym spotkaniem miał rozmawiać z policją.

 

Przypomnijmy, że chodzi o mecz Piraterny Motala z Lejonen Gislaved. – Każdy, kto oglądał mecz na żywo lub za pośrednictwem telewizji odkrył już w pierwszym wywiadzie z Tomasem Jonassonem, że nie wszystko jest z nim w porządku. Mówił o wszystkim oprócz żużla – głoszą szwedzkie media. Niepokojące było również zachowanie zawodnika na torze. Najpierw Jonasson w biegu pierwszym swoją nie do końca pewną jazdą na torze doprowadził do groźnego upadku Vaclava Milika, a w biegu szóstym z kolei po starcie pojechał praktycznie wprost w bandę. Jest to tym bardziej zastanawiające w świetle niedawnych wypowiedzi zawodnika na temat swoich problemów psychicznych związanych m.in. z depresją.

ZOBACZ TAKŻE: NIETYPOWY WYPADEK JONASSONA. KIBICE ZANIEPOKOJENI

Menadżer Piraterny – Daniel Davidsson – postanowił do końca spotkania zastępować Jonassona. Tym bardziej, że był przekonany, że za wjazd wyprostowanym motocyklem w bandę odpowiedzialny jest defekt. A tak nie było.

– W Motali mamy trudny start, ale tak doświadczony kierowca jak Tomas nie powinien popełnić takiego błędu. Podejrzewałem, że pękła linka sprzęgła i poprosiłem mechanika Tomasa o natychmiastowe sprawdzenie, ale była nienaruszona. Wtedy zacząłem się zastanawiać, jak czuje się Tomas i postanowiłem go zastępować. Kiedy nie czuje się dobrze, nic nie wnosi do drużyny i mogłoby dojść do większej liczby incydentów, gdyby pozwolono mu kontynuować jazdę – mówi Daniel Davidsson w rozmowie z Dagens Vastervik.

– Jestem naprawdę rozczarowany, że tak się to potoczyło w przypadku Tomasa, mieliśmy nadzieję, że będzie się lepiej czuł i lepiej radził. Ale nie zawiodłem się na Tomasie, bo wiem, że cierpi na ADHD i zaburzenia paniczne. Wszyscy wiemy, jakie wysokie możliwości ma Tomas, kiedy jest w pełni gotów do startu. Przed meczem, o którym mowa, byłem z Tomasem na mistrzostwach Szwecji w Linköping i wtedy czuł się dobrze i jeździł w miarę dobrze, dzień później zadzwonił i poprosił o wolne w meczu w Kumli, co było dla nas jak najbardziej w porządku. Przed meczem u siebie z Lejonen rozmawiałem z Tomasem i on chciał jechać – dodaje.

Co ważne, przed tym spotkaniem z żużlowcem rozmawiali policjanci, jednak temat ich rozmowy pozostał poufny. – To mogło być o wszystkim. Pytałem policję, ale oni stwierdzili, że to sprawa zawodnika. Inaczej nie mogę i nie chcę tego komentować tego. Tomas będzie musiał sam mi powiedzieć – zaznacza Davidsson.

Szwedzcy dziennikarze dotarli do osoby pragnącej zachować anonimowość, która twierdzi, że żużlowiec leczy się sam od kilku lat. Ma zażywać leki, których nie otrzymał od żadnego lekarza. Czy właśnie tym była spowodowane spotkanie z policją? Dziennikarze postanowili zwrócić się z szeregiem pytań na temat Tomasa Jonassona do szwedzkiego związku, m.in. dopytując czy jest podejrzewany o stosowanie dopingu oraz czy został „odgórnie” zawieszony przez związek, jednak nie otrzymali na nie żadnej satysfakcjonującej odpowiedzi.

Pewne natomiast jest to, że Tomas Jonasson w Polsce (sezon dla Polonii Piła się skończył) i w Szwecji (Piraterna Motala zrezygnowała z jego usług) w tym sezonie już raczej nie pojedzie.

na podstawie: Dagens Vastervik