Kacper Gomólski. Foto: Ola Gandurska, Start Gniezno
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Kacper Gomólski to jeden z pięciu zawodników, których PGG ROW Rybnik ściągnął podczas listopadowego okienka transferowego. 28-latek zamierza być ważnym ogniwem ekipy Rekinów oraz odbudować się po nie do końca udanym sezonie 2020. Jak sam przyznaje, kluczową rolę w jego przejściu do spadkowicza z PGE Ekstraligi odegrał nowy szkoleniowiec rybniczan, Marek Cieślak.

– Przede wszystkim cieszy mnie to, że znów będę pracował z trenerem Cieślakiem. Jego obecność dużo mi daje, dzięki niemu w Tarnowie z roku na rok stawałem się lepszym zawodnikiem i ten mój progres był widoczny. Na to samo liczę po naszej dalszej współpracy – mówi Gomólski w rozmowie z mediami klubowymi.

– Kiedy zacząłem rozmowy z klubem z Rybnika, dowiedziałem się że pan Marek będzie tu trenerem. Pozwoliłem sobie do niego zadzwonić i on mi powiedział, że jest coś na rzeczy. Już wtedy wiedziałem, że skoro on tak mówi, to znaczy że widzimy się w Rybniku – dodaje.

Nie jest tajemnicą, że były selekcjoner reprezentacji ma swoich ulubionych zawodników. Podczas okienka transferowego zabiegał on o to, aby w Rybniku znaleźli się konkretni żużlowcy. Do tego grona zalicza się właśnie gnieźnianin.

– Tym bardziej mnie to cieszy, że znalazłem się w tym gronie. Wiem, że Wiktor (Trofimow – dop.red.) też bardzo chciał z trenerem Cieślakiem pracować. Zresztą jego wiedza i doświadczenie są ogromne. Mam nadzieję, że chociaż jakąś część tej wiedzy nam przekaże. Wiem, że podchodzi  do każdego zawodnika indywidulanie i ma w sobie to „coś”, co sprawia, że nadaje z zawodnikami na tych samych falach – wyjaśnia 28-latek.

Ze względu na liczne transfery, wydawać by się mogło, że ekipa dwunastokrotnych mistrzów Polski może mieć problem z integracją oraz zbudowaniem odpowiedniej atmosfery w drużynie. Gomólski przyznaje jednak, że z większością nowych kolegów z zespołu zna się bardzo dobrze.

– Z Michaelem Jepsenem Jensenem jeździłem w Danii, Zielonej Górze i w Szwecji. Z Rune jeździłem w Szwecji, a resztę też znam. Jak Wiktor był u nas na Srebrnym Kasku  to zaprosiłem go do siebie do warsztatu na kawkę. Siergieja nawet po sezonie w Rybniku zawoziłem na przejście graniczne. Każdego dobrze znam i bardzo się cieszę, że mamy tak fajną ekipę. Z mojego przejścia do Rybnika bardzo ucieszył się też mój tata, bo w Rybniku ma kumpla – to ojciec Mateusza Tudzieża. Na pewno ze mną na jakiś mecz czy trening  przyjedzie, bo chce się z dawnym kumplem spotkać – opowiada nowy nabytek Rekinów.

Wychowanek Startu nie obawia się również współpracy z Krzysztofem Mrozkiem. – Nie zaprzątałem sobie tą całą gadką w ogóle głowy. Każdy z nas jedną osobę kojarzy dobrze, inną źle. Ja z prezesem nie mam związanych żadnych złych wspomnień. Znaleźliśmy nic porozumienia w czasie rozmów i bardzo mi się podobało, że powiedział wprost: że we mnie wierzy i jest przekonany że będę solidnym punktem drużyny. Ja ze swojej strony będę się starał jak najlepiej wykonywać swoje obowiązki – tłumaczy Gomólski.