Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Szerokim echem w środowisku żużlowym w Anglii odbiło się odnalezienie motocykli, które zostały skradzione Ryanowi Kinsleyowi. Sam zawodnik przyznaje, że gdyby nie fakt, że motocykle się odnalazły nie mógłby kontynuować swojej przygody z żużlem.

 

– Teraz mogę powiedzieć, że parę nocy nie przespałem i był to dla mnie bardzo trudny okres. Nie wiem co bym zrobił, gdyby motocykle się nie odnalazły. Kontynuowanie kariery nie byłoby z pewnością możliwe. Obecnie jestem chyba jedną z najszczęśliwszych osób. Wszystkim, którzy się zaangażowali w pomoc bardzo dziękuje – mówi na łamach angielskiej prasy młody zawodnik.

Ryan Kinsley przyznaje, że chęć udaremnienia kradzieży jego motocykli sprawiła, iż naraził swoje życie. – Przed pójściem spać jak zwykle postanowiłem z okna zerknąć na zaparkowanego busa. Zauważyłem, że samochód ma zapalone światła. Wiedziałem co się święci. Zadziała u mnie adrenalina. Pobiegłem do samochodu i pomyślałem, że złapię za drzwi pojazdu. Jednak gdy podbiegałem samochód jechał na mnie i gdybym nie odskoczył, z pewnością by mnie przejechał. Abstrahując, że złodzieje mogli mieć broń, to z perspektywy uważam swoje zachowanie za nierozsądne, ale bardzo zależało mi na tym, aby udaremnić kradzież. Jak samochód odjechał, to po prostu usiadłem na chodniku i ryczałem – kontynuuje Kinsley.

22-letni zawodnik odzyskał motocykle, ale nie odzyskał wszystkich skradzionych rzeczy. Jak sam zapewnia, mając motocykle z resztą spraw już sobie poradzi, między innymi dzięki wsparciu kibiców. – Straciłem choćby narzędzia, kaski czy ochraniacze. Najważniejsze, że mam z powrotem motocykle. Środki zgromadzone przez kibiców poświęcę właśnie na kupno tego, czego nie odzyskałem z powrotem. Jeszcze raz wszystkim dziękuje za pomoc – podsumowuje Kinsley na łamach dziennika Teeside.