Armando Castagna, fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Ice racing w Togliatti, SGP w Argentynie. Wszystko na fali nieuzasadnionego, pozbawionego realnych podstaw entuzjazmu jednego człowieka? To możliwe. Widać Castagna traci ostatnio kontakt z rzeczywistością, oczekując, że to świat dostosuje reguły nim rządzące do jego oczekiwań, a nie odwrotnie. Efektem może być pierwszy od dziesięcioleci brak finału IMŚ w ice speedwayu i vacat pod tegoroczną datą w rubryce z nazwiskiem mistrza. 

Rosja została wykluczona z organizacji i udziału w największych imprezach sportowych przez WADA. Takie są fakty. Bez znaczenia co się komu wydaje a propos zasadności tak drastycznych decyzji. To efekt wpadek dopingowych reprezentantów tego kraju, a skutki uboczne dotykają dramatycznie wszystkich. Tych czystych również. W Argentynie mają mnóstwo entuzjazmu, dobre projekty i rzesze zaangażowanych wolontariuszy. Znakomicie. Nic tylko trzymać kciuki i pomagać. Ale że już SGP? Zachowajmy umiar. Najpierw obiekt, kilka zawodów, dopiero globalny czempionat. Nic na skróty, bo przecież po projektach nikt się nie pościga. Po torze to już możliwe, ale tego jeszcze nie zbudowano. Na początek potrzeba pierwszych efektów. Jak mawiają światlejsi – dobrymi chęciami, to piekło wybrukowali. Castagna zaś mimo wszystko forsuje swoje autorskie idee. Czyżby stracił kontakt z rzeczywistością i realny ogląd faktów? Jeśli tak, to dlaczego przy cichym przyzwoleniu żużlowego świata, także polskiego? 

Może pora uderzyć pięścią w stół i ukrócić te zapędy, zmierzające do dopisania kolejnych porażek do długiej listy tychże Włocha. Albo i jemu wprowadzić obowiązkowy limiter. Tylko kto miałby to uczynić? Dodam, uczynić skutecznie i efektywnie. Nasze marynarki? Śmiem wątpić. Ostatnie decyzje pokazują, że nawet nad własnym podwórkiem nie panują, co za moment objawi się wysypem dżokejów, ułanów, kozaków i innej maści konnicy podczas obchodów toru. Wszak koń jaki jest każdy widzi. Ten mechaniczny przeznaczony do wyścigów, ale też ten z hippiki. Żywe zwierzę to nie pojazd. Na koniu więc zakazu nie ma, na hulajnodze, czy rowerze już tak. A hippika to także sport wyczerpujący i latem można się spocić.

I jak tu potem na tor, do tego na motocyklu. Bez prysznica? Wszak obostrzenia. Szkoda tylko, że stosowane wybiórczo. O ile piłkarze najwyraźniej się nie pocą, przynajmniej w naszej lidze, to wykąpać się po meczu mogą. O tyle żużlowcy, nawet ci najbardziej umorusani już nie mogli. Zmieni się to bezpodstawne i niczym nie uzasadnione „obostrzenie”? Nie wiem. Wiem natomiast, że z pandemią nie ma nic wspólnego. Z głupotą i brakiem logiki za to bardzo wiele. Gościa dla odmiany zastąpi młokos starszy z grupy U24, jednak wciąż brudny i nieumyty po zawodach, bo przecież spłukać z siebie śladów trudu i znoju nie sposób. Trzeba będzie podjechać do najbliższej stacji paliw, albo skorzystać z gościnności kolegi z obcego teamu i tam wziąć kąpiel. Tak przynajmniej dotąd to funkcjonowało. Dla mnie temat do drwin i szydery, a dla was? 

Samopoczucie jednak widać w centrali znakomite. Żadnych problemów. FIM działa wyśmienicie. Krajowy speedway ma się idealnie, zatem żyć nie umierać. Skoro tak – pożiwiom, uwidzim jak mawiali starożytni Indianie. Choć doświadczenie podpowiada przynajmniej kilka dziedzin, w których najoględniej, idealnie się nie dzieje, to cóż ja tu ze swym wrodzonym defetyzmem. Władza wie lepiej. No i po rewolucji też może się okazać, że będziemy mieli zamiast dobrobytu, krainy mlekiem i miodem płynącej, powtórkę z planu Balcerowicza, wyprzedaże za bezcen majątku i najniższą krajową na poziomie najniższej światowej. Tego raczej bym nie chciał. Najgorsze w tym wszystkim, że nie widać na horyzoncie nikogo z pasją, pomysłami i sukcesami, kto chciałby i potrafił wstrząsnąć tym swoistym towarzystwem wzajemnej adoracji. Włoch odpływa w świat iluzji i wyobraźni, wokół wszyscy biernie się temu przyglądają, a nie ma niestety żadnego, godnego miana przywódcy rebelii.

Niedawno jeszcze uważałem, że dalsze tkwienie w tym toksycznym związku z FIM mija się z celem. Że skoro rządzimy i finansujemy większość tzw, „światowego” żużla, moglibyśmy i powinniśmy pożegnać FIM, założyć własną organizację i zacząć być skuteczni. Z drugiej jednak strony im dalej w las tym więcej wątpliwości. Jak z tymi końmi. Żywymi końmi w parku maszyn, dla których zakazu (jeszcze) nie wymyślono. Czyli co? Poddać się, nie atakować, nie wyśmiewać, nie szydzić gdy zasłużą. To dopiero byłaby porażka. 

Co prawda w centrali już wiedzą, że zmiany regulaminowe pozytywnie wpłynęły na jeszcze nie rozpoczęte rozgrywki, ja jednak aż takim optymistą, a momentami wręcz narcyzem nie będę. Poczekam na rozwój wypadków. Przyjrzę się co tam z kąpielami, końmi na stadionach, U24, kontraktami renegocjowanymi wiosną, publicznością na trybunach, samorządowym wsparciem i co się jeszcze nie objawi jako skutek uboczny genialnych decyzji. Przyjąwszy, że wszystkie takimi są w mniemaniu autorów. Kiedy zaś owo mleko już się wyleje – podworuję sobie ile można z owego rzekomego geniuszu i obśmieję co możliwe a zasługujące. Łatwiej wszak, a często skuteczniej spod maski Stańczyka niźli wprost i „dużymi’ literami.

Castagna widać już odpłynął. Naszym zaś „Armandom” będę się przyglądał. A że często zdarza się im zboczyć z jasnego i nieskomplikowanego szlaku, prowadzącego wprost do celu. Gmatwać, wikłać, czarować i ośmieszać bądź rozśmieszać – tematów nie braknie. I wcale nie idzie o limitery, Anlasy, nitro, czy inne „sensacje dnia”. Wystarczy choćby rodzimy regulamin. O ile zdążę przestudiować do wiosny, bo rozbudowany tak, że nawet autorzy nie kojarzą wszystkich zapisów. A może na dobry początek wystarczyłby zakaz zakazywania? Coś na kształt pamiętnego, Rakowskiego „Co nie jest zabronione – jest dozwolone”. Im mniej zakazów, tym lepiej. Im więcej obowiązków tym gorzej. Takie przewrotne założenie na start i odwrócenie sposobu myślenia. Zabrania się zabraniać i na tym zakończyć regulamin. Tylko jak wtedy rozstrzygać słynne „kontrowersje” o mikro ruchach na starcie. Ile okazji pomądrowania się przed kamerą bezpowrotnie by przepadło. Fakt – pomysł może dobry, ale kompletnie nierealny do zrealizowania obecnie.

Niech więc Castagna bierze wizę, leci do Togliatti i tam zostanie. Nasze tęgie głowy niech dopiszą w regulaminie kolejny punkt, tym razem o zakazie wyjazdu konno na obchód toru. My zaś bawmy się nadal dobrze, dworując ze swoistego geniuszu i samozapętlenia decydentów, będąc przy tym dysydentami. Niby jedna tylko literka w słowie, a jak wiele zmienia.

PRZEMYSŁAW SIERAKOWSKI

4 komentarze on Żużel. Castagna odpływa przy błogim milczeniu „rozdających karty” w Polsce
    chachacha
    8 Feb 2021
     4:12pm

    W punkt!

    Panowie Piotr Szymański, Leszek Demski, Dariusz Cieślak, Wojciech Stępniewski, to o Was pisał Redaktor Przemo, o Was robaczki kochane. Tablety w dół z calami, rowery do stodoły, kunie na tor.

    Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ
    8 Feb 2021
     5:57pm

    Fajnie panie Sierakowski, że tak odważnie. Odważnie to właściwie zawsze było, tyle że z sensem to już różnie.

    Toż od lat, no na pewno od czasu gdy nastał Castagna jako szef żużla przy FIM powtarzam że ten człowiek nie ma pojęcia o światowym żużlu a nawet o tym co to sjenit. Nikt mi nie powie, że we Włoszech istnieje, lub istniał zawodowy speedway!

    Kolejna sprawa, że ci nasi działacze (to nie działacze! – to ich zawód za który trzepią grubą kasiorę!) nie robią nic, by wpłynąć (choć mają możliwości) na rozwój tej dyscypliny sportowej.

    Ogólnie to ręce opadają, ile razy można pisać we wszystkich możliwych portalach o nieudolności GKSŻ, PZM i FIM? (panach SSS+C)
    Chyba właśnie o to chodzi, znudzi się i przestanie pisać. Właśnie mi się już znudziło.

    Trzeba sobie to zapisać, gdzieś w edytorze tekstu, lub notatniku i potem tylko na zasadzie kopiuj i wklej dawać wypowiedź.

Skomentuj

4 komentarze on Żużel. Castagna odpływa przy błogim milczeniu „rozdających karty” w Polsce
    chachacha
    8 Feb 2021
     4:12pm

    W punkt!

    Panowie Piotr Szymański, Leszek Demski, Dariusz Cieślak, Wojciech Stępniewski, to o Was pisał Redaktor Przemo, o Was robaczki kochane. Tablety w dół z calami, rowery do stodoły, kunie na tor.

    Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ
    8 Feb 2021
     5:57pm

    Fajnie panie Sierakowski, że tak odważnie. Odważnie to właściwie zawsze było, tyle że z sensem to już różnie.

    Toż od lat, no na pewno od czasu gdy nastał Castagna jako szef żużla przy FIM powtarzam że ten człowiek nie ma pojęcia o światowym żużlu a nawet o tym co to sjenit. Nikt mi nie powie, że we Włoszech istnieje, lub istniał zawodowy speedway!

    Kolejna sprawa, że ci nasi działacze (to nie działacze! – to ich zawód za który trzepią grubą kasiorę!) nie robią nic, by wpłynąć (choć mają możliwości) na rozwój tej dyscypliny sportowej.

    Ogólnie to ręce opadają, ile razy można pisać we wszystkich możliwych portalach o nieudolności GKSŻ, PZM i FIM? (panach SSS+C)
    Chyba właśnie o to chodzi, znudzi się i przestanie pisać. Właśnie mi się już znudziło.

    Trzeba sobie to zapisać, gdzieś w edytorze tekstu, lub notatniku i potem tylko na zasadzie kopiuj i wklej dawać wypowiedź.

Skomentuj