Żużel. Brzytwa Sieraka: Nikomu źle nie życzę, choć taka pamięć bywa karalna

Przemysław Sierakowski, autor tekstu
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Skrzydlewski do pierdla, Grzyb kłamie, Świącik chce na Wiejską. Drabik z Poladą jak WOŚP, do końca świata i jeden dzień dłużej. Do takich między innymi wniosków można dojść studiując ostatnie medialne sensacje. Cóż, martwy sezon tak już ma. Ile można klepać wokół terminarzy, zmian trenera, czy innych, pojawiających się z rzadka, niekoniecznie donośnych grzmotów. A trąbić o czymś należy.

Kamil Stoch stwierdził był jakiś czas temu, że do Wojewódzkiego nie pójdzie i… dotąd nie poszedł. Twardy góral. Jemu jednak sesja w Playboyu nie jest do niczego potrzebna. Tym bardziej, że pismo pada. Ma inne walory do zaoferowania, a przy tym wyczyny naszego skoczka, dzięki transmisjom w otwartych kanałach TV, takoż przy braku liczącej się konkurencji, szczególnie w okresie świąteczno-noworocznym, śledzi cała Polska. Jego znają wszyscy. Ze Zmarzlikiem inaczej. Jako gość w studio podczas zwieńczenia TCS w skokach miał kolejną okazję do promocji siebie i żużla. Skorzystał i wykorzystał. Podobnie jak każdą inną. I za to Bartkowi chwała. Niezależnie od opinii, jakie na jego temat mają takie dajmy na to Kowalczyki.

Bartosz Zmarzlik to obecnie, trochę samozwańczy, ale jedyny ambasador speedwaya w świadomości warszawki. Drugiej Małyszomanii to bym raczej nie przewidywał, ale faktem jest, że dzięki gorzowianinowi wielu przeciętnych Kowalskich pierwszy raz w życiu usłyszało o żużlu, trudzie i znoju najlepszych w te klocki. Z czasem może ciekawość zanęci ich na tyle, że zechcą nawet podążyć na stadion, by coś obejrzeć nas żywo. O ile im pandemia pozwoli.

Skoro zaś o TV, to wygląda na to, że jedna stacja, do tego niestety kodowana, zamierza zmonopolizować rynek. Abstrahując od warsztatu i jakości wykonywanej roboty, nie byłoby to idealne rozwiązanie. Przede wszystkim może spowodować zmierzch zainteresowania kogokolwiek innego,  a to już nie ten kierunek. Monopol jest dobry tylko, gdy trzymasz go w garści. Do tego siłą rzeczy, proporcjonalnie niewielka oglądalność  ograniczona płatnymi dekoderami. Lepiej spojrzeć dalej niż tylko przez pryzmat tu i teraz. Ewentualne straty, albo lepiej brak przewidywanych zysków, można wynagrodzić najbardziej zainteresowanym klubom choćby dzieląc się dochodami z SGP na Narodowym i nie tylko na Narodowym.

Trzymamy w Polsce żużel przy życiu, bulimy za to słono, a wciąż nie potrafimy naumieć się na SGP zarabiać. Zamiast „walczyć” między sobą na lokalnym rynku, tym samym karmiąc niegramotnych i oszczędnych w działaniach obcych, którzy tylko uśmiechają się pod wąsem widząc tę naszą narodową cechę „zastaw się a postaw się”, dającą im regularnie papu i to z przystawką takoż słodkim deserem, może pora pogonić zbędnych pośredników, zgarniających potężną kasę, głównie z naszych samorządów i zająć się cyklem samemu? Tylko patrząc na skuteczność marynarek na własnym podwórku, nie tylko w tej dziedzinie, można mieć uzasadnione wątpliwości, czy byłoby lepiej.

W kwestii zarzutów prokuratorskich wobec Witolda Skrzydlewskiego pozostanę niemy, ślepy i głuchy. Zbyt grubymi nićmi „sprawa” szyta. Właściciel klubu z Łodzi i potentat branży pogrzebowej, nie po to zbudował, także w rodzinie, zaplecze celebrycko-polityczne najwyższego lokalnego szczebla, żeby teraz z powodu takiej „błahostki” jak brak pisemka od strażaków dać się zapuszkować. Prędzej miejskiego komendanta wymienią na mniej skrupulatnego. Tak ten świat działa. W Orle zaś Sqra może mieć poważny problem, jednakowoż li tylko sportowy. Teoretycznie zespół został osłabiony przed startem najbliższego sezonu i Adam może mieć spory ból głowy, jak te klocki poukładać na tyle skutecznie, aby dały spokojny sen. Powtórka z sezonu 2019 bardziej jednak prawdopodobna od walki o najwyższe cele. Łódź chyba trochę przespała okres transferowy i samo wsparcie Marcina Gortata może okazać się, nomen omen, zbyt małe. 

W Gorzowie niektórzy zaczynają grzebać w przeszłości. Tyle, że finansowej. Mnie nic do tego. Nie mam wiedzy, więc nie zamierzam się mądrować. Powiem tylko, że PR klub ma rewelacyjny, prezes zbudował sobie grono oddanych, wiernych fanów i oby tylko nie skończyło się jak w Rybniku. Od miłości do nienawiści droga wszak krótka, a uczucia równie skrajne. Co do współczesności zaś, pamiętam jak na początku sezonu współczułem i to szczerze prezesowi Grzybowi. Dostał twardą szkołę. Zespół przegrywał mecz za meczem. Bartek kłócił się z motocyklami, przebłyski miewał Thomsen i to tyle. Za lidera robił Rafał Karczmarz, choć do kompletów i on się nie zbliżał. Bez Kasprzaka, Woźniaka, czytaj bez drugiej linii ekipa Chomskiego zbierała po grzbiecie gdzie popadło, nawet w słabiutkim Rybniku, jako jedyna w lidze. Wtedy Grzyb miał zagwozdkę.

Pamiętacie taczkę przygotowaną dla szkoleniowca? Gdzie dziś piewcy tamtego pomysłu? Zreflektował się trener, że istnieje twór pt. gość i zaryzykował. Zresztą jakie ryzyko, co miał do stracenia. Holder wypalił, pozbierał się Woźniak, dogadał z furami Zmarzlik, obudził na dobre Thomsen i zatrybiło, w efekcie dając finał DMP i tytuł IMŚ dla lidera. Początek jednak jak u wspomnianego Stocha, kreowanego na następcę Małysza, co nastąpiło znacznie później niż prorokowano, a kosztowało kilka spektakularnych porażek. Kamil sam zresztą powtarza jak mantrę, że musisz kilkadziesiąt razy przegrać, żeby nauczyć się wygrywać. Coś w tym jest. Marek Grzyb miał trochę fart beniaminka, jako człek nowy w branży. Teraz pora weryfikacji, choć wzmocnienie Vaculikiem rokuje pozytywnie. O ile z finansami wszystko w najlepszym porządku nie było, a teraz jest.

Spekulują niektóre konkurencyjne media jakoby prezes Świącik z kolei, miał w nadchodzącym rozdaniu chrapkę na Wiejską. I nie mówimy o tradycyjnej, polskiej kiełbasie. Chodzi o szeroko rozumianą działalność parlamentarną. Cóż. Zapytam przekornie i przewrotnie. A jeśli nawet, to co w tym złego? Nie on pierwszy i nie ostatni tamże pośród żużlowej braci. Przez chwilę funkcjonował nawet, szkoda, że tylko na papierze, parlamentarny klub żużlowy, złożony z entuzjastów medialnego zaistnienia, o przepraszam, dyscypliny sportu. Im „nas” tam więcej – tym lepiej. Rosną szanse, że obok pokazania własnej facjaty przed kamerą, zechcą nasi reprezentanci powalczyć o grosiki dla dyscypliny, bądź rozwiązania systemowe, pozwalające niszowym konkurencjom, jak żużel, spokojnie egzystować. Dotąd takich poczynań praktycznych policyjne źródła nie potwierdzają, ale może się doczekamy.

Trudno bowiem wszystkie sprawy żużlowego grajdołka, jak dotąd bywało, opierać zrazu o Brukselę. Może wystarczy Wiejska? Skoro zatem Michał Świącik rzeczywiście rozważałby taką ewentualność, to niezależnie od barw politycznych, proponuję złożenie żużlowej reprezentacji Polski tamże. I nawet nie zraża mnie, że część składu mogłaby się lubić, jak nie przymierzając Zmarzlik z Piterem. W sprawach najistotniejszych nawet oni potrafią się porozumieć i okazywać sobie wzajemny szacunek, więc nic tylko brać przykład.

Saga z Poladą i Drabikiem w rolach głównych staje się jak niekończąca  opowieść. Spierają się prawnicy, wojując na kruczki. Ścierają macki i możliwości stron. Czas mija bezpowrotnie. A w tym wszystkim, w samym centrum młody człowiek. Zdolny sportowo, utytułowany i właściwie oskarżony o naiwność. Przyznając się do wlewu zapewne nie miał pojęcia jakie owo przyznanie wywoła skutki. To wszystko trwa zbyt długo. Niepewność jutra, ostatecznego rozstrzygnięcia i daty poznania tegoż tylko pogłębiają frustrację zainteresowanego. I o tym proszę pamiętać, szczególnie głosicieli jedynych prawd objawionych, tyleż skrajnych, co nie zawsze przemyślanych, zaś zazwyczaj radykalnych. Po pierwsze – nie szkodzić, jak mawiał Hipokrates.

I już na koniec, odrobinę złośliwie. W kilku miejscach remonty. Stadiony zyskają nowoczesne oświetlenie. Może więc kogoś oświeci na dobre i nie tylko w obrębie stadionów. Zdało by się, bo eksperymentów na żywym, żużlowym organizmie już ci dostatek.

2 komentarze on Żużel. Brzytwa Sieraka: Nikomu źle nie życzę, choć taka pamięć bywa karalna
    Wariat
    10 Jan 2021
     5:13pm

    Jak zwykle z przyjemnością przeczytałem
    Mógłbym trochę popolemizować ale……i tak jest fajnie 🙂

Skomentuj

2 komentarze on Żużel. Brzytwa Sieraka: Nikomu źle nie życzę, choć taka pamięć bywa karalna
    Wariat
    10 Jan 2021
     5:13pm

    Jak zwykle z przyjemnością przeczytałem
    Mógłbym trochę popolemizować ale……i tak jest fajnie 🙂

Skomentuj