Żużel. Brzytwa Sieraka: Włókniarz vs Motor 4-2. Młodym jeszcze się chce. Cierniak jak Krakowiak

Przemysław Sierakowski, autor tekstu
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Za nami MIMP a zaraz po nim – Mistrzostwa Świata Juniorów Parami, dla niepoznaki nazwane drużynowymi. Już za moment SoN, co to jedynie u nas próbuje się nadać tej nic nie znaczącej imprezie rangę mistrzowską. I wreszcie rozstrzygnięcia w najzabawniejszej lidze świata, w kwestii podziału krążków i… przydziału opon na zawody. No i te transfery. Niby nic nie wolno. Nawet rozmawiać. A tymczasem wszyscy wszystko wiedzą i to rzekomo od dawna. Fajnie jest. Skoro więc mamy tak dobrze, to dlaczego niby jest tak źle?

 

W MIMP ścigali się młodzi aż miło. Tyle tylko, że wyniki odzwierciedlają obowiązującą hierarchię. U siebie po barażu, zwycięski Misiek, choć ani jemu, ani srebrnemu Lampartowi nie udało się uniknąć wpadek. Tym bardziej żal Świdnickiego. Nie tylko przyłożył obu hegemonom, ale nie dość, że wystarczyło jedynie do brązu po jedynej śliwce i czterech trójkach, to jeszcze w nagrodę nie pojechał na DMŚJ i nie dopisał światowego krążka do dossieu kosztem Cierniaka – nota bene, czwartego w Jasnogórskim finale krajowym. Sam finał pełny emocji, ambicji, bywało – przerostu tejże, jednakowoż rozstrzygnięcia przewidywalne. Zmiana warty pośród narybku zajmie 2/3 sezony, trzeba więc cierpliwości. Zaimponował mi Jakub Poczta z Ostrowa. To ten sam, który jeszcze dwa, czy trzy sezony temu okrył się złą sławą i niezasłużoną szyderą, gdy poległ w starciu z… dziewczyną, na samym początku swej żużlowej przygody. Chłopak zagryzł zęby, wytrzymał prześmiewców oceniających z perspektywy wygodnego fotela i tym razem potrafił nawet wygrywać biegi. Fajnie. Brawo.

Dominacja Polaków w DMŚJ przy tak okrojonych zestawieniach rywali wydawała się oczywistą oczywistością, że zacytuję klasyka. Zawoalowane nazewnictwo miało przysłużyć się zdetronizowaniu biało-czerwonych. Jakoś nie idzie. Na domiar nieszczęść zawody z przesądzonym zwycięzcą chce oglądać coraz mniej ludzi, nawet w wygłodniałych dobrego, światowego ścigania, wydawałoby się, nadwiślańskich, a w tym przypadku nadbrdyjskich ośrodkach. Do poziomu rywalizacji dostosowała się ekipa TV. Mirek Kowalik. Ekspert, który przed zawodami nie zapoznał się nawet z zasadami punktacji. Słabe. Fakt – samo owo „udziwnienie” nie wiadomo czemu i komu miało służyć, bo niczego oprócz zamieszania do klasyfikacji nie wniosło. To już takie harce „światowców” z FIM  co to nie mając pomysłu na ożywienie i promocję – udziwniają właśnie, nie szanując przy tym świętości, przyzwyczajeń i tradycji. Komentator, imć Hubert Malinowski bodaj, nie chcąc pozostać za „ekspertem” wstawił nam do składu Dawida Lamparta w miejsce Wiktora i miał nieustanny problem z rozstrzygnięciem któż to startuje w parze Czeskiej. Chlupac, Klima czy Macek – no trzech jednocześnie nie mogło. Szczytem było podśmiewywanie się przez Mirka gdy przyszło mu wymówić, nie jakoś szczególnie skomplikowane, nazwisko Łotysza. Ansviesulis – to było zbyt trudne dla Kowalika, a do tego próbował obśmiewać owo, jego zdaniem zabawne, brzmienie. Żółta kartka Mireczku. Ani merytorycznie dobrze, ani interesująco, a do tego dwa przynajmniej wielbłądy – żałosny brak wiedzy w kwestii obowiązującej punktacji i żenujące naigrywania z nazwiska Łotysza. A gdyby tak przyszło ci wypalić, że np. wyindywidualizowałeś się z rozentuzjazmowanego tłumu? I to ciurkiem, bez przerw na spoglądanie do ściągi. Rozumiem, że dla Niemca Grzegorz Brzęczyszczykiewicz stanowi wyzwanie, ale Ansviesulis dla średnio kumatego eksperta nie powinien być najmniejszą trudnością. I to tyle o tych ekscytujących zawodach. No może jeszcze słówko a propos udziału Mateusza Cierniaka. Ten nie pojawił się na torze ale medal przymierzył. Trochę jak Norbi Krakowiak. Spójrzcie w cv. Złoty medalista MPPK i triumfator DMŚJ między innymi. A tak po prawdzie to finał par obejrzał z trybunki przy parku maszyn, zaś w „juniorach” wyjechał raz, zaliczył dzwon i dalej… oglądał zawody z trybunki przy parkingu. Ale cv zacne i wpisy godne. Szkoda, że Mati nawet raz nie wyjechał na tor. Było kilka okazji. Wtedy krążek smakowałby lepiej a i co do wkładu własnego nie byłoby dyskusji.

Za chwilę SoN. Taki kolejny z FIM-owskich dziwolągów, lansowany na siłę. Ani to rangi, a ta przyciąga zainteresowanie. Tak kibiców, jak też mediów. Ani to emocji, po tym jak jedyni dwaj pośród bijących się o medale SGP Rosjan, zrezygnowali z udziału. Pisał Emil do Putina, o czym Putin do dziś nie wie. Federacja tradycyjnie olewa i nie sypie groszem, to i kto by tam ryzykował za swoje. No i w imię czego? Żeby to jeszcze jakiś medal mistrzostwa globu, ale tu to takie „cuś” o pietruchę, tylko w Polsce przedstawiane jako ważne i cenne. Trzeba pilnować interesu w SGP, bo tam za splendorem idą… polscy sponsorzy a reszta… reszta jest milczeniem.

W lidze ubaw po pachy. Najpierw z oponami co to miały być dostarczane przez jednego zwycięzcę przetargu dla wszystkich. I są. A że zbierane po świecie i dowożone na zawody, bywa, przez przedstawicieli jednego z rywalizujących klubów, to już insza inszość. Pisałem, przestrzegałem. Kto by tam jednak słuchał. Jeśli gumy miałyby być z jednej partii i dostarczane przez producenta – w porządku. Ale jeżeli ów przetarg zorganizowano jedynie dla alibi rządzących, na co wygląda, to po cóż tyle zachodu? Efektu, tego zamierzonego jak rozumiem, nie osiągnięto, a i to rzekome alibi takie trochę patykiem na wodzie pisane. Naciągane mocno. Że o homologacjach, ewentualnych nowych testach i braku reakcji FIM na pożółkłe pismo z doniesieniem o przestępstwie, tudzież reklamach na bandach w Vojens podczas SGP jednego z producentów nie wspomnę. Martwy przepis i działanie pozorowane. Jak z zapisami o zakazie rozmów kontraktowych przed uruchomieniem zielonego światła. Niby nikt nic z nikim, a tu jeden fotografuje się z mamą na „obcym” stadionie i wrzuca fotki na media społecznościowe, przypadkiem zupełnie spotykając tam lokalnych żużlowych bonzów, no bo niby gdzie jeśli nie stadionie mieliby być? Inny informuje, że w dotychczasowym klubie nie wystartuje na tle „przypadkowo” odwiedzonej Starówki a to nie w obecnym miejscu pracy – i takie tam. Kolejna fikcja i kolejny martwy przepis. Jeszcze nie wiadomo kto będzie miał pecha i awansuje, a już wiadomo że nikogo wartościowego z rynku nie zbierze, bo te łakome kąski dawno podzielone, mimo „obowiązującego” zakazu. I tak to udajemy, że wszystko nam pasuje. Skoro więc jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle?

PRZEMYSŁAW SIERAKOWSKI

One Thought on Żużel. Brzytwa Sieraka: Włókniarz vs Motor 4-2. Młodym jeszcze się chce. Cierniak jak Krakowiak
    Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ
    15 Sep 2021
     12:31pm

    Fajne. Widzę, że jak pan panie Sierakowski złapie wenę, to dwa na raz felietony wrzuca!

    Dziś widzę rozmawiamy o polskich juniorach którzy oczywiście wygrywają wszystko co możliwe. Oczywiście są tacy działacze, dziennikarze z kraju i zagranicy, co myślą intensywnie, jakby tu zagranicznych, choćby jednego, nam wepchnąć, byśmy im podszkolili łepków – to tak gwoli przypomnienia.

    Przeskoczę niżej za MIMP a nawet DMŚJ – co tam komentować? Wygrał lepszy!! Jednak w ostatnim akapicie powrócę do tych „Drużynowych Mistrzostw”. Nie wiem od kiedy para to drużyna … no niby tak.
    Zawsze miałem inne wyobrażenie o drużynie … choć jak popatrzymy na piłkę plażową, która stała się dyscyplina olimpijską to jednak dwie osoby to drużyna. Czego na olimpiadzie nie jeżdżą na żużlu? …

    Teraz jazda po Kowaliku. To szkoleniowiec którego bardzo cenię za fachowość i za osobowość. Po prostu ma swoje zdanie, charakter i nie poddaje się naciskom. Nie pozwoli sobie na wskakiwanie mu na garba, co przepłacił nawet stanowiskiem eksperta w Canal+. Strata jest, bo pewno dobre z tego pieniądze były, ale z drugiej strony jak patrzę na tych ekspertów z którymi zasiadał, nazwisk nie wymienię, to może i Kowalik wybrał dobrą drogę. Miał się kopać z końmi? przytakującymi panu Demskiemu, Wardzale, czy Gajewskiemu?

    Jednak odnośnie wypowiedzi pana Mirka Kowalika o nazwiskach, to ta żółta kartka od Sieraka bardzo słuszna. Wyśmiewanie się z nazwisk bez próby prawidłowego przeczytania (nazwisk się nie wybiera a może być tak, że kowalik w jakimś tam języku oznacza coś … coś tam – nie będę podawał słów uznanych za wulgarne), jest zachowaniem niestosownym, szczególnie, że jest się na antenie TV. Dodam, że mój małoletni syn był także zdziwiony, że komentatorzy mają problem z prawidłowym przeczytaniem nazwiska – Ansviesulis!

    Za chwilę mamy dziwoląg Son, zgadzam się. Jednak jedno wiąże się z drugim i tym co łączy te sprawy to nasz wspaniały trener Narodowy Rafał Dobrucki (Gdy pisze te słowa znam już skład Son, ale odpuszczę sobie komentarz, jednak powrócę do DMŚJ. Dlaczego panie Rafale, choćby w jednym biegu z … nie wiem, Szwedami? Nie puścił pan Mateusza Cierniaka. Stanął na podium, ale jakby się cieszył z tego choćby jednego biegu gdzie by przywiózł choćby punkt.

    Panie Dobrucki żaden z pana trener a tym bardziej Narodowy. … Takie moje zdanie, przykro mi.

Skomentuj

One Thought on Żużel. Brzytwa Sieraka: Włókniarz vs Motor 4-2. Młodym jeszcze się chce. Cierniak jak Krakowiak
    Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ
    15 Sep 2021
     12:31pm

    Fajne. Widzę, że jak pan panie Sierakowski złapie wenę, to dwa na raz felietony wrzuca!

    Dziś widzę rozmawiamy o polskich juniorach którzy oczywiście wygrywają wszystko co możliwe. Oczywiście są tacy działacze, dziennikarze z kraju i zagranicy, co myślą intensywnie, jakby tu zagranicznych, choćby jednego, nam wepchnąć, byśmy im podszkolili łepków – to tak gwoli przypomnienia.

    Przeskoczę niżej za MIMP a nawet DMŚJ – co tam komentować? Wygrał lepszy!! Jednak w ostatnim akapicie powrócę do tych „Drużynowych Mistrzostw”. Nie wiem od kiedy para to drużyna … no niby tak.
    Zawsze miałem inne wyobrażenie o drużynie … choć jak popatrzymy na piłkę plażową, która stała się dyscyplina olimpijską to jednak dwie osoby to drużyna. Czego na olimpiadzie nie jeżdżą na żużlu? …

    Teraz jazda po Kowaliku. To szkoleniowiec którego bardzo cenię za fachowość i za osobowość. Po prostu ma swoje zdanie, charakter i nie poddaje się naciskom. Nie pozwoli sobie na wskakiwanie mu na garba, co przepłacił nawet stanowiskiem eksperta w Canal+. Strata jest, bo pewno dobre z tego pieniądze były, ale z drugiej strony jak patrzę na tych ekspertów z którymi zasiadał, nazwisk nie wymienię, to może i Kowalik wybrał dobrą drogę. Miał się kopać z końmi? przytakującymi panu Demskiemu, Wardzale, czy Gajewskiemu?

    Jednak odnośnie wypowiedzi pana Mirka Kowalika o nazwiskach, to ta żółta kartka od Sieraka bardzo słuszna. Wyśmiewanie się z nazwisk bez próby prawidłowego przeczytania (nazwisk się nie wybiera a może być tak, że kowalik w jakimś tam języku oznacza coś … coś tam – nie będę podawał słów uznanych za wulgarne), jest zachowaniem niestosownym, szczególnie, że jest się na antenie TV. Dodam, że mój małoletni syn był także zdziwiony, że komentatorzy mają problem z prawidłowym przeczytaniem nazwiska – Ansviesulis!

    Za chwilę mamy dziwoląg Son, zgadzam się. Jednak jedno wiąże się z drugim i tym co łączy te sprawy to nasz wspaniały trener Narodowy Rafał Dobrucki (Gdy pisze te słowa znam już skład Son, ale odpuszczę sobie komentarz, jednak powrócę do DMŚJ. Dlaczego panie Rafale, choćby w jednym biegu z … nie wiem, Szwedami? Nie puścił pan Mateusza Cierniaka. Stanął na podium, ale jakby się cieszył z tego choćby jednego biegu gdzie by przywiózł choćby punkt.

    Panie Dobrucki żaden z pana trener a tym bardziej Narodowy. … Takie moje zdanie, przykro mi.

Skomentuj