Żużel. Brzytwa Sieraka. Tam gdzie zaczyna się żużel, tam kończy się logika

Weekend, więc pora na brzytwę. Czasy luzackie, acz dzieje się niewiele. Czymś gawiedź trzeba zatem zainteresować. Kluby prześcigają się w pomysłowości. Choćby Gorzów ze swym oryginalnym kalendarzem. Zapachniało elegancją, wielkim światem. Bywa też jednak parę powodów dla łyżeczki dziegciu. A taki Rawicz na ten przykład, zaszalał nowym logo zerżniętym z logotypu Metaliki. Nie sądzę, by metalowa kapela zauważyła, ale jeśli, to śmierdzi plagiatem na odległość. Chyba nie od takiego buuumm chcieli zacząć nowi u Niedźwiadków?

W Anglikowie promotorzy udowadniają kolejny raz, że im rozgrywki w ogóle nie są potrzebne. A przynajmniej nie po to, żeby mogli przekonywać o doniosłości swej misji i spierać o sprawy nieistotne jakby to co najmniej bitwę pod Verdun toczyli. Nie wiadomo czy pojadą, nie wiadomo kim pojadą, nie wiadomo za co pojadą,  jeśli zaczną, ale już wiadomo, że nie ma porozumienia co do zasad. A po co komu regulamin, skoro fundamentalne kwestie w gruzach? Zajęliby się skutecznie pozyskaniem terenów pod nowe stadiony,  przekonali liczących się zawodników – czytaj funtów, generalnie koncepcją jak wyprowadzić zasłużony brytyjski speedway z Rowu Mariańskiego, w którym się znalazł, ale nie. Za trudne. Zbyt złożone i skomplikowane. Łatwiej drzeć koty o drobiazgi, które w efekcie okazują się zupełnie zbędne dla ścigania. Coś mi to trochę przypomina.

Teraz dla przeciwwagi. Wojciech Kończyło objawił na facebooku fotę młodego adepta Antosia z mistrzem świata, podpisaną podziękowaniami dla pana Pawła Zmarzlika – seniora, za czwarty już motorek do mini żużla, który od niego w tych dniach odebrano. Kończyło to były zawodnik wrocławskiej Sparty, który teraz, od lat niestrudzenie, prowadzi zajęcia dla dzieciaków na mini torze. Pogratulować konsekwencji i samozaparcia w przezwyciężaniu codziennych problemów. Duża i zacna robota panie Wojtku. Oby sił starczyło jak najdłużej. A sprzęt od taty mistrza świata. Pan Paweł zasłynął jako złota rączka. W sezonie szefuje teamowi syna, w którym działa też druga z jego latorośli. A gdy czasu więcej, realizuje swą pasję. Nie po to przecież, by zarabiać. To pasja, więc dzieło akuratne i cena umiarkowana, tak by pokryła koszty. Żeby nie dokładać, a przyczynić się do rozwoju następców Bartka. Wzorcowy ten team Zmarzlików. I rodzinny. Zawsze można liczyć na wsparcie, życzliwość, pomoc, a gdy trzeba – klapsa i to soczystego. Publicznie jednak nic nie wycieka i to też w ekipie Bartosza należy uznać za wzorcowe. Dzięki temu tak zawładnął sercami choćby oglądaczy show Kuby Wojewódzkiego, znanego z tego głównie, że jest znany. Przy tym bezczelny i nieco prowokujący. Taki styl programu. Bartek nie pozwolił się wciągnąć w tę gierkę i zakasował prowadzącego, co rzadką sztuką jest. Nie żeby był nachalny. Kupił widzów skromnością i naturalnymi zachowaniami. Przy tym tradycjonalista. Nie wpisuje się w „nowoczesne” trendy. A mimo to wzbudza sympatię. Można? Można. Dla małego Antosia zaś wizyta u mistrza i idola będzie na długo świętem i zapadnie w pamięć. Może kiedyś opowie jak poznał czempiona gdy odbierał pierwszy nowy motorek. Najlepiej zaraz po zdobyciu tytułu mistrza świata, czego Antosiowi i pozostałym podopiecznym, nie tylko Kończyły należy szczerze życzyć.

Magic z Pawlickimi pojechali do gorącego Meksyku. Jak tak patrzę na nasz speedway, to tu też niezły Meksyk… bywa. Chyba więc nie tak źle z tym pandemicznym sezonem, bo to wycieczka na którą  Ryanair nie lata. A może po prostu tak powinno wyglądać nasze życie. Nie tylko żużlowców. Czas na intensywną pracę, a po niej zasłużony wypoczynek w dowolnym, wyśnionym wcześniej miejscu. Rozmarzyłeś się Sieraku. Wracaj na ziemię. 

No i na koniec. Wciąż czekamy z nadzieją na odpowiedź, swoim zdaniem „fenomenalnego” prezesa lub jego prawej ręki, na nasze pytania. Te z sierpnia, o klubowe gadżety i pośrednictwo w obrocie. Miała być w sierpniu, a mamy grudzień. Jedyne co się zdarzyło w tej sprawie, choć nie bezpośrednio, to hejter o nicku „prawda” na naszym portalu. Oj interesujące te jego wpisy. Im dłużej zaś boss i świta milczą, tym bardziej wzmagają się domysły, szczególnie te, że coś chyba jest na rzeczy. Wątpliwości narastają dodatkowo, bowiem producent gadżetów, zasłaniając się RODO i nie potwierdza i nie zaprzecza. A idzie o to mianowicie, czy firma K.Mrozka jest Klientem owego producenta. Wystarczyło oświadczyć oficjalne – nie znamy gościa –  i to ucięłoby wszelkie spekulacje, a tak… . Wątpliwości  się potęgują. Zatem może jednak coś jest na rzeczy? No i gdzie tu zapowiadana transparentność poczynań. My jesteśmy cierpliwi, a przy tym będziemy drążyć. Jak ta kropla. Do skutku. Aż skała puści.