No to mamy Eldorado. Kupa forsy z przewagą… kupy z forsy, to za transmisje. Jęki prezesów, że teraz to znowu stawiają ich pod ścianą, zmuszając do szkolenia (sic!) i prowadzenia drużyn rezerw. Przekonywanie, że kasy – mimo iż kilka razy więcej – to i tak za mało. Przy tym wątek położenia łapy na mamonie przez marynarki, nie wiedzieć czemu i na co, takoż czemuż akurat na 8, a nie 10, czy 20 procent uzyskanej sumy. Utarczki na poziomie knajpianym, wywoływane przez jednego z eksprezesów, bo jak wiadomo najtrudniej być prorokiem we własnym gnieździe. Opowieści o dwóch grupach i 14 drużynach w II dywizji i kilka podobnych bomb medialnych. A minął tylko tydzień. Budzi się człowiek, sprawdza czy mu kaftan zdjęli i zastanawia, czy to już po hibernacji, bo im większa bzdura, tym bardziej promowana i propagowana. Ciemność widzę.
Kwoty z TV za transmisje powalają, choć nie muszą. Wracają te same, stare wątpliwości. Warszawka. Można jej nie trawić nabijając się ze słoików. Póki jednak żużel nie zagości w świadomości tejże, nie wypłynie na szerokie wody rozpoznawalności społecznej. Nadal będziemy tkwili w zaścianku sportowego świata, którego wcale nie jesteśmy wbrew pozorom, pępkiem. Ukrywając speedway w zakodowanym, płatnym kanale, sami się po trosze w ów kanał wpuszczamy. Ale może ja się nie znam. Niby rekord kasiuty, a prezesi… płaczą. Nie trzeba było wspaniałomyślnie kilka lat temu oddawać pakietu kontrolnego w spółce Ekstraliga do PZM, to teraz nie musieliby jęczeć bez skutku po mediach. Sami postawili się w roli petenta, z nieznanych mi, acz bardziej niż nielogicznych przyczyn, to i teraz żale do lustra. A marynarki szaleją.
Położyły łapę na części uzyskanej kwoty i ani myślą tłumaczyć komukolwiek, czemu, po co i na co owe dziengi. No i dlaczego akurat taki a nie inny procent. To wynika z jakiś wyliczeń, strategii, długofalowego planu rozwoju? Marynarki stają się momentami wręcz bezczelne. Nie uważają, by musiały komukolwiek z czegokolwiek się tłumaczyć, a głupi prezesi, skoro pozbawili się wpływu na decyzje, to teraz mogą… pożalić się w mediach. Umyśliły granatowe drużyny rezerw w II dywizji – to przeforsują. Bez konsultacji społecznych i vacatio legis. Wymyśliły genialne rozwiązanie procedury startu – to wprowadzają i nikomu nie mówią co i dlaczego. Wiemy, ale na razie nie powiemy. Potem może coś, kiedyś, komuś wybranemu. Chciały zawodnika do lat 24, przy tym bez gwarancji startu chociaż w jednym wyścigu meczu, to i mają. Nawet nie widzą przy tym potrzeby wyjaśniania komukolwiek co i jak, bądź dlaczego. Mam tylko nadzieję, że Cegła dotrzyma słowa i zawalczy, daj Boże efektywnie, o środki dla fundacji PZM, by z tej puli choć nieco poprawić los żużlowych gladiatorów, którym przyszło się ścigać w czasach, kiedy z ubezpieczenia mogłeś liczyć na równowartość 200 dolarów. Renty masz zawrotnych 2000 złotych i musisz przeżyć, zmagając się dzień w dzień z prozaicznymi czynnościami, które dla roczników 60+ stają się wyzwaniami. Przeliczcie 8% z 245 milionów. Byłoby czym się podzielić. Poczytajcie rozmowę z Geniem Błaszakiem. Serce się ściska, a krew gotuje w żyłach.
Kiedy słyszę i czytam o tych mocarstwowych zapędach rządzących, z drużynami rezerw, czterema ligami i generalnie o tej krainie mlekiem i miodem płynącej, to tylko zastanawiam się co na to lekarze. No i czy teleporada wystarczy. Chyba prościej byłoby zburzyć to wszystko i na nowo zbudować od podstaw. Tylko w obecnej sytuacji, prawnicy ścierali by się wieki. Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o kasę, a tej realnie przybywa, więc trzeba jej bronić jak niepodległości. Marne szanse. Kto nie idzie z nami, ten przeciwko nam? Tak to powoli zaczyna wyglądać. Albo tańczysz jak zagrają, albo znikasz.
Skoro zaś o prawnikach. Gorąco w Gorzowie. Pewnie dlatego, że tam nie dość Bermudy, to ostatnio Stalowa armia grasowała w Hiszpanii. U nas śnieg i mróz, a tu spory, waśnie i karczemne awantury. Temperatura wrzenia. Przerzucają się aktorzy tej farsy, bądź tragikomedii jak komu wygodniej, zarzutami, pogróżkami, tudzież barwnymi porównaniami, szczególnie w kwestii wzajemnej oceny intelektu adwersarzy. Szkoda. Marek Grzyb wprowadził sporo ożywczego tlenu do klubu. Zadbał o PR. Bez znaczenia, czy wakacje w Hiszpanii były suto zakrapiane, a dowcipne „Kac Vegas” ma w sobie coś z prawdy. Fakty są takie, że nikomu nic nie udowodniono, a z tamtejszej policji nie ma przecieków o przesadnej fantazji uczestników tego akurat wyjazdu integracyjnego. Zawodnicy trenowali na koszt klubu, wylewając siódme poty, a sponsorzy i zarząd – na swój koszt i swoje ryzyko – robili co uważali. Być może nawet też coś wylewali. Tylko kto bogatemu zabroni? Policja nad Costa Brava nie interweniowała, za to w Kamieniu już tak. Rafał K. wziął się i nabroił. Oj ciężki żywot w tym Gorzowie. Jak nie Birkemose, to inny kandydat do roli U24 nawywija. Czy tak barwnie i głośno, to tylko nad Wartą? Pewnie nie. Może zwyczajnie inni lepiej się ukrywają, kamuflują, co może świadczyć o doświadczeniu i zaprawieniu w bojach, inaczej sprycie oraz pokładach cwaniactwa. Tych ostatnich cech wyraźnie brakuje najmłodszym (niektórym) podopiecznym Grzyba i Chomskiego. Warto popracować. Na torze myślenie również się sprawdza i bynajmniej, nie przeszkadza.
Liczę, że koniec końców telewizory dogadają się w sprawie sublicencji na speedway i to niekoniecznie tylko z Eleven. Mam nadzieję, że drugoligowcom marynarki nie sprawią kolejnej niedźwiedziej przysługi, sztucznie dorzucając tamże „konkurencję”, nawet po najpiękniejszymi hasłami na sztandarach – „szkolenie, rozwój młodzieży, rozwój dyscypliny”. Z tym rozwijaniem się to po trosze jak z papierem toaletowym w starym dowcipie. Ciągle się rozwija i ciągle do dupy. Cokolwiek ów dowcip przypomina pomysły na szkolenie w Polsce. Może zatem miast się trudzić i w znoju pocić samodzielnie, zechciały by marynarki skorzystać z mądrości starego, chińskiego przysłowia, powiadającego, że człowiek ma dwoje uszu i tylko jedne usta. Czasem warto posłuchać. Choćby Błaszaka i jego wołania. Ale nie tylko.
I już zupełnie na koniec, bardzo poważnie. Grzesiu. Przytul Kaję, wyściskaj, ucałuj. To okrutne co Was spotkało. Trzymajcie się mocno. Razem zawsze jakoś raźniej.
Jak to mawiają starzy górole. Panocku, prawda zawsze leży po środku.
Tak przypomniało mi się (dotyczy marynarek)
Animus aeger semper errat – Chory umysł zawsze błądzi
aleś mi zaimponował Wąski
Panie Przemysławie, nie do końca rozumiem uwagi względem drużyny rezerw ekip ekstraligowych. Wielokrotnie pisał Pan o przepłacaniu zawodników, że prezesi nie patrzą długofalowo, że nie szkołą, że każde otrzymane pieniądze wykorzystują do przebijania stawek kontraktowych innych klubów. Teraz, gdy przy nowym, rekordowym kontrakcie telewizyjnym z góry jest zaznaczone, że pieniądze mają być wykorzystane na szkolenie, rozwój młodych zawodników, to również jest Pan na nie, bo decyzja odgórna, bez konsultacji. Przeczy to trochę stanowisku o tym, że nie można prezesów puścić samopas, bo patrzą tylko na czubek swojego własnego nosa. Przecież właśnie dzięki takiej drużynie rezerw w drugiej lidze wreszcie szkolenie się opłaca, bo jest gdzie objeżdżać swoich młodych zawodników. Mają oni okazję zapoznać się z ligą, a to jest bezcenne. Wielokrotnie za wzór stawiana jest współpraca Unii Leszno z Kolejarzem Rawicz – sam również ją chwałę – dlaczego inne kluby nie miałyby iść również tą samą drogą? Po lekturze tego tekstu odnoszę po prostu wrażenie, że jest to trochę narzekanie dla narzekania, bo trudno w felietonie „Brzytwa Sieraka” kogoś pochwalić, choćby za dobry kierunek.
Piła, Świętochłowice, Przemyśl, Kraków – wolałbym fundusz rozwojowy dla nowych-starych ośrodków. Powielanie adresów zamyka speedway we własnym sosie. Przy tym z dziesiątki szczęśliwych posiadaczy licencji do ścigania nadaje się średnio jeden, więc tym trzem na krzyż z ambicjami w II dywizji dołożono by kolejne koszty za rezultaty po 70-20. Pozdrawiam
Zgadzam się co do reaktywacji ośrodków. Sam mieszkam w Krakowie i patrząc na to wszystko z boku, to uważam jednak, że problem jest oddolny i nawet wpompowanie ot tak przykładowych dwóch milionów nie spowoduje jakichś długofalowych planów, gdyż brak kompetentnych osób.
Piła czy Świętochłowice chyba największy problem mają z torami obecnie i brakiem środków na ich przebudowę. Pytanie czy prywatna spółka, jaką jest Ekstraliga powinna inwestować w miejskie obiekty. No i pytanie – czy to jednorazowa inwestycja czy coroczne pokrywanie kosztów utrzymania. Tylko głośno się zastanawiam.
Oczywiście, nie każdy się do tego sportu nadaje, jednak… obecnie mamy sytuację, który w miarę punktujący junior, nawet w Ekstralidze, ledwo łapie się do drugiej ligi albo kończy karierę. Pochodzę z Częstochowy i zawsze w głowie mam przykład sprzed prawie dwudziestu lat, gdy po sezonie 2003 wiek juniora kończyli Jordan Jurczyński i Artur Tomczyk. Ten pierwszy startował głównie w MDMP, ten drugi z kolei częściej gościł w składzie ekstraligowym. Obydwaj poszli do TŻ-u Łódź na sezon 2004 i to ten pierwszy się wybił, gdyby nie kontuzja w 2006 mógł spokojnie jeździć w pierwszej lidze, a ten drugi zakończył karierę po jednym sezonie. Obecnie nikt nie da szansy zawodnikowi po samym DMPJ w drugiej lidze, skoro dla lepszych brakuje miejsca. A zawodnicy rozwijają się różnie i o ile Duńczyk może szlifować umiejętności do trzydziestego roku życia w swojej lidze, Australijczyk w Anglii, tak gdzie ma się rozwijać młody Polak? Nie każdy będzie Ekstraligowcem, ale na każdym poziomie są potrzebni zawodnicy.
Format poza tym nie jest ustalony, mówi się też o osobnej lidze dla rezerw. Po prostu moim zdaniem skreślanie z góry tego pomysłu skończy się jak zawsze – podbijaniem kontraktów zawodników.
P.S. Panie Przemysławie, proszę mnie poprawić, jeśli się mylę, ale wydaje mi się, że sam Pan postuluje o dwie ligi zamiast trzech, gdzie przecież w drugiej wystąpiłaby opisana przez Pana sytuacja z wynikami 70:20…
A ja przypominam casus Motoru, który miał drugą drużynę.
Jak myślisz ?
Jak to się skończyło ?
Ale sytuacja jest teraz troszkę inna – z założenia rezerwy dotyczą wszystkich ekstraligowców i wszyscy otrzymają na nie pieniądze, czyż nie?
Zadam pytanie odwrotne – jak skończyło się wydawanie większych pieniędzy z kontraktu telewizyjnego poprzednim razem, bez odgórnych planów?
Pisze Pan: „… Nie trzeba było wspaniałomyślnie kilka lat temu oddawać pakietu kontrolnego w spółce Ekstraliga do PZM, to teraz nie musieliby jęczeć bez skutku po mediach. Sami postawili się w roli petenta, z nieznanych mi, acz bardziej niż nielogicznych przyczyn…” – przecież doskonale Pan wie dlaczego prezesi podjęli taka decyzję. Był Pan także prezesem klubu żużlowego.
Każdy prezes widział tylko doraźne dobro własnego klubu. Nie potrafiąc się porozumieć w kwestii prowadzenia rozgrywek, wszelkich zmian przepisów, we własnym gronie znaleźli rozwiązanie „salomonowe” – PZM z pakietem własnościowym, czyli 51%. Uczciwe gremium, bez powiązań z jakimkolwiek klubem. Jak wyszło? Widzimy teraz. Są jakieś decyzje, lepsze lub gorsze, ale są. Przy rządach prezesów byłyby tylko kłótnie i nigdy konsensusu. Diagnoza? Chyba znam ale nie napiszę bo obraziłbym wielu.
Żużel. To był trudny sezon Wilków! Taki cel stawiają przed sobą za rok
Żużel. Szczakiele rozdane! Nie zabrakło niespodzianek!
Żużel. Błysnął jako zastępca i wywalczył kontrakt! Włoch na dłużej w Landshut
Żużel. Najstarszy turniej żużlowy w Polsce zakończy sezon w Ostrowie! Znamy obsadę
Żużel. Zarząd Stali spotkał się ze sponsorami. Zupa stygła, Chomski nie odbiera
Żużel. Stal z nowym trenerem! Podpisał 3-letni kontrakt!