Przemysław Sierakowski, autor tekstu
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

To było bodaj za premiera Rakowskiego. Co nie jest zabronione, jest dozwolone – głosiły hasła na sztandarach przewodniej (jeszcze) siły narodu. Podobnie wcześniej. Co pewien czas władze komunistyczne, z wielką pompą, publikowały deklaracje ideowe PZPR. Miały wytyczać cele i określać sposoby osiągnięcia. Tyle, że jak to za komuny. „Błędy i wypaczenia” sprawiały, że owe najszlachetniejsze nawet w zamyśle wytyczne, nabierały nowego, szmatławego zwykle kształtu i przybierały patologiczną, sfatygowaną gębę.

Teraz niedawny gość pogaduch – Marek Kraskiewicz przekonuje, że taka deklaracja ze strony PZM, co zamierza i do czego dąży w 2030 a potem w 2040 roku, pozwoliłaby uniknąć działań pozorowanych, chaotycznych, pod potrzebę chwili, na kolanie i dawała komfort systematycznego, logicznego funkcjonowania. Idea jak najbardziej słuszna. Tylko co z „błędami i wypaczeniami”?

PZM z jednej strony przytulił nieco samowolnie, acz zgodnie z literą prawa aż 8% wpływów ze sprzedaży praw transmisji. Z drugiej – obserwując nerwowe ruchy i takowe deklaracje – ma problem, co z tym szczęściem począć. Drużyny rezerw to chyba sztandarowy przykład takich emocjonalnych i nie do końca przemyślanych koncepcji. Niby są, niby mają być, ale w zasadzie to decyzji nie ma, a związek sonduje reakcje. W Warszawie zaś gorączkowe narady „aktywu” pod hasłem: „Jak niewiele wydać na żużel, a przy tym dobrze się sprzedać”. Wcale nie byłbym zdziwiony, gdyby na przykład PZM zdecydował nagle odpalić na rzecz prowadzonej przez siebie fundacji równowartość jednomiesięcznej pensji, jednego tylko członka zarządu, jednej tylko z funkcjonujących w ramach związku spółek. Dla mediów wyglądałoby ładnie i szlachetnie. Dla potrzebujących nadal byłaby to kropla w morzu. Choć kropla drąży skałę, o czym nie należy zapominać. Może zatem rację ma Kraskiewicz, namawiając do spokojnego, bez presji, określenia zadań i celów w wieloletniej perspektywie? Unikniemy sporów o gruszę na miedzy, w miejsce systematycznej pracy ku świetlanej przyszłości dyscypliny. Sierak – fantasta? Pewnie trochę tak. Jednak w ludzi należy wierzyć.

Tę wiarę mocno musi mieć nadszarpniętą Torres. O sprawie młodego Drabika napisano niemal wszystko. Sam jakiś czas temu wspominałem, iż mam nadzieję, że skończy się na owym rocznym zawieszeniu a Maksym wróci na tor szczęśliwie, do tego mocniejszy. Niestety. POLADA twierdzi, że „musi” się odwołać, bo przepisy nie pozwalają inaczej. Zważywszy wymowę powiedzenia: – Dajcie mi człowieka, znajdę na niego paragraf – można mieć ambiwalentne odczucia.  Z jednej strony zgoda. Skoro regulamin wymaga, nie ma powodu, by się przeciwstawiać. Z drugiej – jeżeli chcesz pozostać ludzkim paniskiem – też łatwo dopasować paragrafy. Rozumiem przy tym działania odwoławcze stosowane do tej pory przez pełnomocników żużlowca. Skoro Bozia dała narzędzia, to należy próbować z nich korzystać. Jedno czego nie rozumiem, to agresywnie zaczepny ton wypowiedzi prawników zawodnika(?) w tej sprawie. Kumpli w ten sposób to się w POLADZIE nie dorobili. Zgoda buduje, niezgoda rujnuje jak powiada stara ludowa mądrość. A mądrego warto posłuchać. To już jednak historia. Co teraz zrobią mecenasi Drabika? Nie wiem. Żal mi w tym wszystkim tylko samego chłopaka. Już miał prawo sądzić, że sprawa przechodzi do historii. Odetchnąć pełną piersią i wierzę, rozpocząć przygotowania do kolejnych rozgrywek. Tymczasem POLADA zagrała jak wcześniej wielokrotnie jego pełnomocnicy. Odwołanie „w ostatnim” dniu przed upływem terminu. Chcę wierzyć, że nie była to kolejna tania złośliwostka, tym razem w rewanżu za wcześniejsze ze strony prawników obwinionego. Myślę o momencie składania kolejnych odwołań i apelacji. Pewnie musieli skrupulatnie przygotować odpowiednie pisma. W ludzi przecież trzeba wierzyć. Torresowi niczego mądrego nie poradzę. Jego ostatni, autorski(?) wpis w mediach społecznościowych świadczy jedynie o rozgoryczeniu i rosnącej frustracji. Powiem więc tylko po raz enty: trzymaj się Maksym.

Maksym Drabik i Mariusz Cieśliński. fot. Jędrzej Zawierucha

Trzymać się muszą też żużlowi covidowcy. Poprzedni sezon oszczędził nam spektakularnych zakażeń. Ten jeszcze nie rozpoczęty już zbiera, na szczęście nie to najtragiczniejsze, żniwo. Zaniepokoiłem się stanem zdrowia zielonogórskiego „Tomka”. Legenda i ikona Falubazu – niezniszczalny i niezatapialny Andrzej Huszcza dopiero co wyszedł ze szpitala. Znowu zwyciężył i chwała Najwyższemu. Jednak wiek robi swoje, a Tomek nie wiedzieć kiedy, załapał się do grupy zaawansowanego ryzyka z uwagi na rocznik. Huszczy nigdy nie brakowało optymizmu i pogody ducha. Tymi cechami zjednywał sobie uwielbienie tłumów, acz mimowolnie. Taki po prostu jest. Życzliwy, uśmiechnięty, zawsze chętny do rozmowy i pamiątkowej fotki. Zatem duuuużżżoooo zdrowia Andrzej. W Zielonej to jednak nie jedyny chory. Paskudztwo dopadło także Patryka Dudka, zaś Sparta drżała niedawno o zdrowie nowego nabytku – Artioma Łaguty. Sporo. Wygrani ci, którzy zabezpieczyli się angażując spektakularnego gościa na tzw. wszelki wypadek, albo koronawirusowy przypadek. Ujednoznaczniono przepis, a ten może się przydać niektórym znacznie wcześniej niż sądzono. Naturalnie za zdrowie wszystkich bez wyjątku trzymam kciuki, licząc, że za sprawą szczepionki, czy bez niej, paskudztwo zginie. Zanim to jednak nastąpi chciałbym mimo wszystko oglądać zawody na stadionie. W reżimie, zgodnie z zaleceniami, ale na stadionie. W telewizji, to jak lizanie loda przez szybę no i nie można spotkać nikogo interesującego a dawno nie widzianego. Przy tym wątpliwość. Warto ruszać w terminie bez widzów, treningów, sparingów? Toż to nieuzasadnione ryzyko. Co goni PZM?

Ryzykuje też Flemming Graversen. Przynajmniej zdaniem Marzotto juniora i reprezentowanej przezeń fabryczki GM. Kilka tygodni temu firma wystosowała oficjalne pisma do wszystkich tunerów, grożąc sankcjami za perfidne kopiowanie pomysłów, co miało być, czy też ma być powszechną praktyką. Cóż. Szkopuł w tym, że owe wynalazki o ile się orientuję, nie są chronione patentami, zatem od strony prawnej producent nie prezentuje się zbyt buńczucznie ze swymi argumentami. Sami czołowi tunerzy bagatelizowali jak jeden sprawę epistoły młodego Marzotto, twierdząc, ni mniej ni więcej, że oprą temat o barek i będzie po korespondencji. Jednak się chyba mylili. Tym razem GM grozi klientom duńskiego tunera. O co idzie? O to, że Graversen rzekomo miał skopiować jota w jotę fabryczną głowicę i sprzedawać jako swój wynalazek. Jak świat światem, elementy nie tylko silników, udoskonalano. Naturalnie na bazie istniejących. Czy to Jawy, Weslake, Goddeny, czy obecnie GM-y zawsze, od lat „narażone” były na zetknięcie z pomysłowością majstrów. Nikt nikogo za to wówczas nie ganił. Czy Graversen rzeczywiście skopiował dzieło GM? Nie wiem. W dużej mierze pewnie tak, acz wykombinował przy tym zapewne drobny patent, poprawiający pracę głowicy. Czy więc zastraszani przez fabrykę pozbawieniem bonusów zawodnicy odejdą od Duńczyka, w obawie przed utratą firmowych gratisów? A może uznają, że na stosowaniu spornej głowicy więcej mogą zyskać niż stracić ze strony GM? Zobaczymy. Patenty załatwiłyby temat, ale te kosztują, a przy tym procedura długotrwała. Nie jestem pewien, czy fabryka GM chce i czy ją stać. Pod każdym względem. Będzie więc pewnie dalszy ciąg przepychanek, oby bez rękoczynów. 

Na koniec rodzinnie. Sandra i Bartek doczekali się Antka. Mistrz w emocjonalnych wpisach porównywał oczekiwanie i sam moment narodzin syna do adrenaliny i radości jak przy zdobywaniu tytułu. Coś w tym jest. Niech więc Antoni rośnie jak na drożdżach – dużo dobrego.

PRZEMYSŁAW SIERAKOWSKI

3 komentarze on Żużel. Brzytwa Sieraka. Deklaracja ideowa. O co walczymy, dokąd zmierzamy
    Wariat
    21 Mar 2021
     4:19pm

    Cześć. Przeczytane 🙂
    A teraz sprawa Maksa
    1. Co to matematycznie 5! (silnia) – 1x2x3x4x5=120, a błąd!(silnia) to jest wielbłąd hahaha.
    Tych wielbłądów było tyle, że trudno policzyć i to przede wszystkim ze strony klubu (prezes, lekarz) dalej papugi, na końcu sam Maks nie bardzo kumaty o co w tym wszystkim chodzi.
    Trzeba było „stulić uszy” po sobie, przyjąć karę na klatę i teraz było by po „ptokach”.
    2. Maksio podpadł takiemu jednemu pseudo dziennikarzynie, który jeszcze podsycał atmosferę i napędzał spiralę nagonki.
    To tak skrótowo.
    Dobra, już wystarczy, bo rozpisałem się, że hej :):):)

    Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ
    22 Mar 2021
     3:50pm

    Coś odnoszę wrażenie że pan Sierakowski zaczyna pisać, jak nie przymierzając, Krzysiek Kasprzak jeździ na szlace … tak 0:1-owo.

    Choć wpadki u KK-a są w ostatnich czasach regułą, to u pana Przemysława zaczynają się takoż zdarzać w coraz mniejszych interwałach.
    Tak sobie to wszystko poczytałem. Dużo na szczęście nie było i doszedłem do wniosku, że na innych portalach piszą dokładnie to samo – taki skrót wydarzeń prowadzony przez … zazwyczaj kompletnie niekompetentnych „dziennikarzy”.
    Niepokojąca refleksja? … już to wszystko komentowałem więc nie mam nic do dodania…

    Konkluzja?: Jeśli …. „wszystko już było rzekł ben akiba” to:
    https://www.youtube.com/watch?v=jnGlTLeStWI
    ______________________
    A świat się … kręci?

Skomentuj

3 komentarze on Żużel. Brzytwa Sieraka. Deklaracja ideowa. O co walczymy, dokąd zmierzamy
    Wariat
    21 Mar 2021
     4:19pm

    Cześć. Przeczytane 🙂
    A teraz sprawa Maksa
    1. Co to matematycznie 5! (silnia) – 1x2x3x4x5=120, a błąd!(silnia) to jest wielbłąd hahaha.
    Tych wielbłądów było tyle, że trudno policzyć i to przede wszystkim ze strony klubu (prezes, lekarz) dalej papugi, na końcu sam Maks nie bardzo kumaty o co w tym wszystkim chodzi.
    Trzeba było „stulić uszy” po sobie, przyjąć karę na klatę i teraz było by po „ptokach”.
    2. Maksio podpadł takiemu jednemu pseudo dziennikarzynie, który jeszcze podsycał atmosferę i napędzał spiralę nagonki.
    To tak skrótowo.
    Dobra, już wystarczy, bo rozpisałem się, że hej :):):)

    Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ
    22 Mar 2021
     3:50pm

    Coś odnoszę wrażenie że pan Sierakowski zaczyna pisać, jak nie przymierzając, Krzysiek Kasprzak jeździ na szlace … tak 0:1-owo.

    Choć wpadki u KK-a są w ostatnich czasach regułą, to u pana Przemysława zaczynają się takoż zdarzać w coraz mniejszych interwałach.
    Tak sobie to wszystko poczytałem. Dużo na szczęście nie było i doszedłem do wniosku, że na innych portalach piszą dokładnie to samo – taki skrót wydarzeń prowadzony przez … zazwyczaj kompletnie niekompetentnych „dziennikarzy”.
    Niepokojąca refleksja? … już to wszystko komentowałem więc nie mam nic do dodania…

    Konkluzja?: Jeśli …. „wszystko już było rzekł ben akiba” to:
    https://www.youtube.com/watch?v=jnGlTLeStWI
    ______________________
    A świat się … kręci?

Skomentuj