Robert Lambert Fot: GB Speedway Team
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Już w najbliższą sobotę na Principality Stadium w Cardiff zacznie się wydarzenie, które sprawi, że serca kibiców żużla zabiją szybciej. Na pewno będą to też serca brytyjskich fanów, którzy znów będą liczyć na wygraną swojego ulubieńca.

To będzie wyjątkowy turniej-dwudziesta odsłona zmagań w stolicy Walii, powrót po dwuletniej przerwie spowodowanej pandemią COVID-19. A także pewien jubileusz. Mija 15 lat od chwili, kiedy ostatni reprezentant kraju nad Tamizą, czyli Chris Harris, wzniósł dłonie do góry w geście triumfu na ojczystej ziemi.

Wtedy, w tłumie zgromadzonym na obiekcie zwanym jeszcze wówczas Millennium Stadium, znalazł się pewien dziewięcioletni chłopiec. Dziś dobrze znają go fani czarnego sportu. Nazywa się bowiem Robert Lambert. Dziś wraca na wspaniały obiekt w zupełnie innej roli-nadziei brytyjskich kibiców na usłyszenie narodowego hymnu nie tylko na początku, ale i na końcu zawodów.

To swego rodzaju znaczący fakt, że teraz Roberta Lamberta pomocą wspierać będzie Jason Crump, którego Chris Harris pokonał w tamtym pamiętnym finale w 2007 roku.

Robert Lambert przeszedł przez ten czas drogę od obiecującego młodego zawodnika do reprezentanta światowej czołówki, mistrza świata par skupionego na osiągnięciu swojego celu. W rozmowie z dziennikarzem „Speedway Star” wyznał, jak zmieniła go przeprowadzka do Polski-jako osobę i jako profesjonalistę. O swoim mentorze Jasonie Crumpie mówi jako o „Gordonie Ramsayu żużla”.

-Pamiętam, jak Chris Harris wygrywał w Cardiff. Siedziałem na drugim łuku. To był pierwszy raz, kiedy zobaczyłem na żywo Grand Prix Wielkiej Brytanii. To nie było coś takiego jak zwykły mecz. W czasie prezentacji jest dobry moment, by wczuć się w tę atmosferę. Będąc w boksach, skupiasz się już na czymś innym. Nie patrzysz na kibiców, jadąc. Jedyne, co słyszysz, to hałas dookoła. Wszystko skupia się wokół pracy, którą musisz wykonać w danym momencie-mówi reprezentant For Nature Solutions Apatora Toruń w rozmowie z brytyjskim tygodnikiem.

Lambert po raz pierwszy wystartował na Principality w 2018 roku, skończyło się jednym zdobytym punktem. Rok później było ich sześć. Jak będzie wyglądała sytuacja 13 sierpnia 2022?

Trochę się od tamtego czasu zmieniło. Nastała pandemia, zawodnik rodem z Norwich przeprowadził się do Polski, został zwycięzcą cyklu SEC w 2020 roku, w ubiegłym sezonie zdobył złoto Speedway Of Nations.

-Jestem zupełnie kimś innym, niż byłem przed przeprowadzką do Polski. Lockdown sprawił, że osiadłem w jednym miejscu, skupiłem się tylko na dwóch ligach. To był dzwonek alarmowy odnośnie tego, jak może wyglądać moje życie. Przedtem zawsze było tak: albo samolot, albo hotel, tu, tam, czy jeszcze gdzie indziej. To było trudne, ale przeniosłem się na innym poziom. Zmieniło się moje myślenie czy sposób przygotowania do zawodów-kontynuował Brytyjczyk.

Lambert może także zawsze liczyć na pomoc Jasona Crumpa, który od pewnego czasu jest członkiem jego teamu.

-Crumpie bardzo mi pomaga, jeśli chodzi o przygotowania. Podszeptuje i sugeruje, nie tylko jeśli chodzi o kwestie związane z motocyklami. Jest krynicą wiedzy. Mówi, jak jest-komplementuje trzykrotnego mistrza świata młodszy kolega po fachu.

Podczas tegorocznej edycji Speedway Of Nations w Vojens Brytyjczykom niewiele zabrakło do złota.

-Jestem sfrustrowany, że nie zdobyliśmy złota. Było blisko, ale się nie udało. Podsumowując całokształt, srebro jest jednak dobrym osiągnięciem-przyznał 24-latek w rozmowie z brytyjskim tygodnikiem. To, że Tai nie mógł jechać, nie było niczym dobrym, ale trochę nas to nakręciło. Dan i ja wiedzieliśmy, co musimy zrobić i wiedzieliśmy, że musimy w każdym wyścigu dawać z siebie wszystko. Musieliśmy po prostu wyjechać i to zrobić. Przed ostatnim wyścigiem byliśmy liderami klasyfikacji. Nie wyszło źle. Medal rok po roku to dobry wynik-podsumował 24-latek.