Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

10 maja swoje 64. urodziny obchodził amerykański mistrz Bruce Penhall, który po dwóch mistrzostwach świata zamienił zawód żużlowca na zawód aktora. Sympatycznemu Amerykaninowi życzymy wszystkiego dobrego i dużo zdrowia, a z okazji jego niedawnych urodzin przypominamy wywiad dla naszego portalu.

***
Tekst oryginalnie opublikowany 4 czerwca 2020 roku.
***

Po raz pierwszy tytuł indywidualnego mistrza świata zdobył w 1981 roku na stadionie Wembley. Rok później powtórzył ten wyczyn już na swojej ziemi, wygrywając finał w Los Angeles. Karierę żużlową zakończył szybko na rzecz innej, aktorskiej. O początkach kariery, o tym co mu dał żużel i kto jest obecnie najlepszym zawodnikiem na świecie, w poniższej rozmowie. 

Bruce, zanim przejdziemy do żużla, powiedz czym się obecnie zajmujesz?

Od wielu lat prowadzę rodzinną firmą Connor Concrete Cutting. Działamy od dekad w branży budowlanej, naszą domeną są specjalistyczne odwierty jak i na bardzo dużą skalę zajmujemy się też pracami rozbiórkowymi. 

Pamiętasz swój pierwszy motocykl, na jakim jeździłeś jako młody chłopak?

Oczywiście, że tak. Takie rzeczy zostają w pamięci. Już w wieku pięciu lat ujeżdżałem Home 50 mini trial. Jak miałem dziesięć lat, zacząłem trenować jazdę na żużlu. Pamiętam pierwszy tor, na jaki wyjechałem – to był tor żużlowy w Fullerton w Kalifornii. Tam zaczęła się moja prawdziwa przygoda na żużlu. 

Z tego, co mi wiadomo, miłość do żużla mogła nie przetrwać, gdyby nie wsparcie Twojego ówczesnego hobby ze strony rodziców?

Zgadza się. Miałem wspaniałych rodziców. Tato ciężko pracował, rozkręcając firmę, którą ja dziś prowadzę. Rodzice zawsze mnie mocno wspierali i tak naprawdę byli w stanie spełnić każde moje życzenie. Obojętnie czy byłby to baseball czy żużel, mogłem liczyć na ich pomoc oraz wsparcie. 

Jak to się stało, że w 1978 roku trafiłeś do ligi angielskiej?

Przyszedł taki moment, że wiedziałem, iż bez wyjazdu do Anglii moje aspiracje do bycia najlepszym zawodnikiem na świecie mogą być nierealne. Samo ściganie się w Ameryce to było za mało. Ameryka uczy jazdy na krótkich torach. Żeby być mistrzem świata potrzebowałem Anglii. W Anglii jeździła światowa czołówka i to była wtedy jedyna droga do sukcesu. W Cradley Heath znalazłem się tak naprawdę przy pomocy Petera Collinsa oraz Dougie Weyra. Były jeszcze opcje ze startami w Halifax lub King’s Lynn, ale razem z Peterem zadecydowaliśmy, że wybiorę starty w Cradley. Byłem młody i chciałem jak najszybciej być najlepszy. Droga do mistrzostwa miała dla mnie przystanek, który nazywał się Anglia. Przyznaję, że tęskniłem za domem i pogoda w Anglii też nie była sprzyjająca. 

Pamiętasz ile wtedy zarabiałeś w Anglii?

Pamiętam. Takie rzeczy się pamięta. Otrzymałem trzydzieści tysięcy funtów za kontrakt oraz 30 funtów za każdy zdobyty punkt. Do tego klub gwarantował mi mieszkanie oraz samochód. 

Jako jeden z nielicznych zawodników miałeś okazję brać udział w tournee po… Izraelu. Ja nie miałem pojęcia, że tam był żużel.

Kiedyś był. To prawda. Byłem faktycznie w Izraelu i ścigaliśmy się tam na żużlu. Nie pamiętam gdzie i kiedy to dokładnie było, ale pamiętam, że braliśmy udział w zawodach w dwóch miejscach w Izraelu. 

W 1980 roku debiutowałeś w finale indywidualnym na Ulevii, w którym wywalczyłeś piąte miejsce. Swój wymarzony sukces na torze osiągnąłeś już rok później, w 1981 roku kiedy to na stadionie Wembley sięgnąłeś po upragniony tytuł mistrza świata.

Dokładnie tak. Po latach ci powiem, że patrząc na to wszystko wstecz to finał w Londynie był bez wątpienia najlepszym momentem mojej kariery na żużlu. Wielka publiczność, wielkie zawody i na koniec moja wymarzona wygrana. Najpiękniejszy wieczór w moim życiu. Wszystko tego dnia zagrało i przygotowanie sprzętowe i moja dyspozycja, nazwijmy to, mentalna. Przed zawodami najbardziej obawiałem się Olsena, Michaela Lee, Petera Collinsa oraz Dave’a Jessupa. W tej czwórce czułem największe zagrożenie. 

Byłeś drugim zawodnikiem z Ameryki, który wywalczył indywidualne złoto. Pierwszym był w 1937 roku Jack Milne, który z kolei oglądał Twój triumf na Wembley…

Tak się złożyło, że Jack przyjechał na finał w Londynie i osobiście widział moją wygraną. Było to bardzo przyjemne i fajne. On przecież w 1937 roku też wygrał mistrzostwo na stadionie Wembley. W ogóle Jack to był bardzo fajny i przesympatyczny człowiek. 

Rok później dokonałeś nie lada wyczynu. Na „swoim” torze w Los Angeles obroniłeś tytuł mistrza świata, choć bieg z Kenny Carterem wzbudzał kontrowersje.

To oczywiście był niemały sukces. Wiesz, to jest zawsze tak, że obronić tytuł jest cholernie ciężko. Jedziesz jako zawodnik numer 1 i każdy chce cię pokonać. To nie jest seria Grand Prix kiedy niepowodzenie w jednym turnieju możesz nadrobić w kolejnym. W finale jednodniowym masz pięć biegów, które decydują o wszystkim. Mnie się udało obronić przed rywalami, choć nie będę ukrywał, presję czułem na zwycięstwo i wewnętrzną i tę z zewnątrz, wszak finał rozgrywany był po raz pierwszy w Ameryce. Co do zajścia z Kenny Carterem, to do dziś twierdzę, że go nie dotknąłem, co zresztą było później widoczne w nagraniach z kamer. Pamiętajmy o jednym – że już przed finałem był napisany skrypt odcinka serialu CHiPS, w którym wygrywam zawody…

Kontrowersyjny bieg finału 1982 – Bruce Penhall kontra Kenny Carter

Miałeś do czynienia na torze z dwoma polskimi postaciami – Zenonem Plechem oraz Edwardem Jancarzem.

Jancarz i Plech to byli bardzo dobrzy zawodnicy. Nie wiadomo jak potoczyłyby się ich kariery, gdyby mieli wtedy taki dostęp do sprzętu jaki posiadali najlepsi wówczas zawodnicy. Oni tak naprawdę i bez „zachodniego” sprzętu byli wybijającymi się postaciami i skutecznie rywalizowali z najlepszymi. 

Bruce, Twoja siódemka marzeń jakby wyglądała?

Hm. Po chwili namysłu powiem tak i w takiej kolejności – Peter Collins, Greg Hancock, Ole Olsen, Ivan Mauger, Dennis Sigalos, Michael Lee oraz Tony Rickardsson. To oczywiście moja subiektywna ocena. 

Po obronieniu tytułu dosyć nagle zdecydowałeś się na zakończenie kariery na torze i rozpoczęcie tej w Hollywood.

To nie było tak do końca, że ja się zdecydowałem na karierę aktorską dopiero po finale w Los Angeles. Propozycja producentów, aby obsadzić mnie w  produkcji filmowej przyszła zdecydowanie wcześniej. Ta decyzja zapadła już wcześniej w mojej głowie. 

Które zajęcie z perspektywy było lepsze? Jazda na żużlu czy granie w filmach?

Ciężko to w ogóle w jakiś sposób porównywać. Jedna i druga profesja miała swoje plusy jak i minusy. Jak mam wybierać, to po latach chyba lepiej czułem się jako żużlowiec. Tak, to było jednak lepsze. 

Mało kto wie, że oprócz tytułu mistrza świata na żużlu byłeś również mistrzem świata w wyścigach łodziami motorowymi i to z Dennisem Sigalosem.

Tak. Cztery lata z rzędu triumfowaliśmy w Ofshore World Powerboat Championship. To były łodzie, które osiągały na wodzie prędkość około 220 kilometrów na godzinę. 

W swojej kolekcji pamiątek masz dwa listy gratulacyjne od byłych prezydentów Stanów Zjednoczonych?

Dwa razy otrzymałem listy gratulacyjne, jeden od Ronalda Reagana za tytuł mistrza świata w 1981 roku. Drugi list już od Billa Clintona za osiągnięcia w wyścigach łodziami motorowymi. 

Fragment listu gratulacyjnego od prezydenta Ronalda Reagana

Jak oceniasz obecną formułę wyłaniania mistrza świata?

Wyłanianie mistrza świata w kilku odsłonach to idealne rozwiązanie. Wygrywa najlepszy na przestrzeni kilku turniejów. Jest miejsce i czas na poprawienie błędów, a na końcu wygrywa ten, który był sumarycznie i tak najlepszy. Nie ma przypadku.

Kto jest obecnie Twoim zdaniem najlepszym żużlowcem na świecie?

Wedle moich obserwacji tego sportu obecnie za najlepszego i najbardziej wszechstronnego zawodnika uważam Anglika – Taia Woffindena. 

Który z amerykańskich zawodników pójdzie w ślady Twoje czy Grega Hancocka i być może zostanie kiedyś mistrzem świata?

Czasy się kompletnie zmieniły. Jest zdecydowanie więcej rozrywek aniżeli ściganie się w kółko. Jedyny zawodnik, który ma fajne „papiery” na bycie bardzo dobrym żużlowcem to w tej chwili Luke Becker. Wierzę w niego i oby kiedyś został mistrzem. 

Najlepszy i najgorszy moment Twojej kariery?

Najlepszy tak jak już wspomniałem – wygrana w 1981 roku na Wembley to bez dwóch zdań. Najgorszy to kontuzje, które mi się przytrafiały w karierze i pomimo, że to była moja własna decyzja, to ciężkim przeżyciem było powzięcie decyzji o zakończeniu kariery zawodniczej. 

Co dał Ci w życiu żużel?

Dzięki tej dyscyplinie spełniłem swoje marzenia. Mogłem wykonywać pracę, która była dla mnie wielką przyjemnością, to raz. A dwa, dane mi było wywalczenie tego, czego pragnąłem. Byłem dwukrotnie mistrzem świata. Żużel to był wspaniały okres mojego życia.

Kilkanaście lat temu odwiedziłeś Polskę…

Tak, zostałem zaproszony i z zaproszenia skorzystałem. Bardzo fajnie mój pobyt się udał. Miło było zobaczyć jak Polska się od ostatniego mojego pobytu rozwinęła. Oczywiście nie wypada nie dodać, że Polki są bardzo urokliwe. 

Dziękuje za rozmowę. 

Dziękuję również i pozdrawiam kibiców. 

P.S. Życie Bruce Penhalla to książkowy przykład amerykańskiego snu o karierze. Od młodego chłopaka ujeżdżającego obok domu mały motocykl do mistrza świata, aktora w Hollywood, a obecnie właściciela bardzo dużej firmy, w której notabene pracuje siostra… Grega Hancocka. Życie Penhalla to jednak i dramaty. W 2012 roku wskutek wypadku drogowego spowodowanego przez pijanego kierowcę zginął syn Bruca – Connor. To na jego cześć firma Penhalla zmieniła nazwę. Były żużlowiec udziela się społecznie w programie „Drive for Life” ostrzegającym przed jazdą po pijanemu. Urna z prochami syna do dziś znajduje się w domu rodziców. Rodzice samego Bruca Penhalla zginęli z kolei w 1975 roku w katastrofie awionetki, którą wracali z wypoczynku na nartach. Przez przypadek na pokładzie tego samolotu nie znalazł się późniejszy mistrz świata… Powyższe wątki, szanując wolę rozmówcy, nie zostały w powyższej rozmowie przytoczone.

15 komentarzy on Żużel. Amerykański mistrz Penhall skończył 64 lata. „Speedway był lepszy od Hollywood”
    Rysio-z-Klanu
    4 Jun 2020
     10:02am

    Świetny wywiad z którego można się dowiedzieć co słychać u starego mistrza.
    Obu więcej takich perełek, a nie dywagacji,rozkładania na czynniki pierwsze „afery z Hampelem”.

    Wielki Motor
    4 Jun 2020
     4:14pm

    Fajnie jakby redakcja zrobila podobny wywiad z Dennisem Sigalosem, jego krotka i barwna kariera tez obfitowala w liczne trofea.

    Muchomorek
    4 Jun 2020
     4:17pm

    Fajne, fajne, lubię takie perełki.
    Acz trochę niesmaku jest. Bruce Penhall – człowiek przez lata związany z żużlem i obserwujący ten sport do dziś a Polska kojarzy mu się tylko z fajnymi laskami … hmmm

    Żużel. Chris Morton: Wrocław wspominam doskonale. Plech czy Jancarz? Nie potrafię wybrać. | PoBandzie
    26 Nov 2020
     3:06pm

    […] Bruce Penhall: Żużel był lepszy od Hollywood (wywiad) Łukasz Malaka […]

    Żużel. Jeremy Doncaster: Lot z Goeteborga śmierdział katastrofą. Zmarzlik znowu może być mistrzem | PoBandzie
    29 Dec 2020
     5:35pm

    […] Bruce Penhall: Żużel był lepszy od Hollywood (wywiad) Łukasz Malaka […]

    Babcia troskliwa
    11 May 2021
     6:24pm

    Panie Penhallu zawsze byłem Pana idolem.100 lat!

      niprawda
      12 May 2021
       5:38pm

      To ty się Night vel penhall pograżyłeś. Wszyscy już wiedza kim jesteście hejterzy. Ale beka z tych spamerów!!!
      Czytajcie takich jak Jawka, babcia zatroskana i im podobnych.
      Tu wszyscy wiedza, że to są spamerzy, mało powiedziane że spamerzy, to ohydni hejterzy i wnet policja im siadzie na kompy.

Skomentuj

15 komentarzy on Żużel. Amerykański mistrz Penhall skończył 64 lata. „Speedway był lepszy od Hollywood”
    Rysio-z-Klanu
    4 Jun 2020
     10:02am

    Świetny wywiad z którego można się dowiedzieć co słychać u starego mistrza.
    Obu więcej takich perełek, a nie dywagacji,rozkładania na czynniki pierwsze „afery z Hampelem”.

    Wielki Motor
    4 Jun 2020
     4:14pm

    Fajnie jakby redakcja zrobila podobny wywiad z Dennisem Sigalosem, jego krotka i barwna kariera tez obfitowala w liczne trofea.

    Muchomorek
    4 Jun 2020
     4:17pm

    Fajne, fajne, lubię takie perełki.
    Acz trochę niesmaku jest. Bruce Penhall – człowiek przez lata związany z żużlem i obserwujący ten sport do dziś a Polska kojarzy mu się tylko z fajnymi laskami … hmmm

    Żużel. Chris Morton: Wrocław wspominam doskonale. Plech czy Jancarz? Nie potrafię wybrać. | PoBandzie
    26 Nov 2020
     3:06pm

    […] Bruce Penhall: Żużel był lepszy od Hollywood (wywiad) Łukasz Malaka […]

    Żużel. Jeremy Doncaster: Lot z Goeteborga śmierdział katastrofą. Zmarzlik znowu może być mistrzem | PoBandzie
    29 Dec 2020
     5:35pm

    […] Bruce Penhall: Żużel był lepszy od Hollywood (wywiad) Łukasz Malaka […]

    Babcia troskliwa
    11 May 2021
     6:24pm

    Panie Penhallu zawsze byłem Pana idolem.100 lat!

      niprawda
      12 May 2021
       5:38pm

      To ty się Night vel penhall pograżyłeś. Wszyscy już wiedza kim jesteście hejterzy. Ale beka z tych spamerów!!!
      Czytajcie takich jak Jawka, babcia zatroskana i im podobnych.
      Tu wszyscy wiedza, że to są spamerzy, mało powiedziane że spamerzy, to ohydni hejterzy i wnet policja im siadzie na kompy.

Skomentuj