Żużel. Craig Boyce: Atak na Golloba to był epilog. Był doskonałym zawodnikiem, ale jeździł ostro

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Australijczyk Craig Boyce na żużlu ścigał się przeszło przez 20 lat – był w tym czasie m.in. mistrzem Australii, Drużynowym Mistrzem Świata i brązowym medalistą IMŚ – jednak w Polsce najbardziej został zapamiętany ze „słynnego” znokautowania Tomasza Golloba podczas Grand Prix Wielkiej Brytanii w 1995 roku. Z Craigiem Boycem rozmawiamy o jego karierze, polskich klubach i – oczywiście – wydarzeniach z Hackney Stadium.

Craig, na początku powiedz proszę, czym się obecnie zajmujesz?

Można spokojnie powiedzieć, że cały czas jestem przy żużlu. Obecnie zajmuję się młodymi chłopakami, którzy chcą, czy też mają ambicję, coś w tym sporcie znaczyć. Odbywam z nimi treningi, organizujemy zawody. W wolnych chwilach „odreagowuję” grając na gitarze. 

Masz za sobą ponad dwadzieścia lat żużlowej kariery. Czujesz się spełniony jako zawodnik?

Wiadomo, że każdy chce być mistrzem świata, ale nie wszyscy nimi zostają. Ogólnie myślę, że tak. Wyciągnąłem tyle ze swojej kariery, ile się dało. Nie zawsze było z górki, ale suma summarum jakoś na tym torze wyglądałem. Pytasz o sukcesy? Na pewno mistrzostwa Australii, drużynowe tytuły mistrza świata. Oczywiście trzeba pamiętać o Vojens, gdzie indywidualnie poległem w biegu o złoty medal z Tonym Rickardssonem oraz Hansem Nielsenem i wywalczyłem brązowy medal.

W polskiej lidze w ciągu pięciu sezonów „zwiedziłeś” pięć klubów. Aż tak byłeś rozchwytywany? 

Doskonale wiesz, że nie (śmiech). Szczerze mówiąc do dziś nie wiem dlaczego, ale starty w Polsce jakoś kompletnie mi nie leżały. Jedyny sezon, gdzie pojechałem więcej spotkań, to był ten w Gorzowie i też to średnio wyglądało. W innych klubach pojawiłem się na torze bardzo rzadko.  Byłem wzywany sporadycznie. Byłem chyba takim zawodnikiem, nazwijmy to – na „rezerwie” . Poza tym o Polsce mogę powiedzieć tylko tyle, że jesteście sympatyczni, macie dobre jedzenie i ładny kraj.

Wiesz o tym, że w Polsce nadal jak jeden kibic powie Grand Prix  Hackney, to drugi mówi – Craig Boyce?

Nie miałem o tym pojęcia (śmiech).

Jesteś w stanie wrócić pamięcią do tych słynnych wydarzeń pozasportowych na Hackney, podczas Grand Prix Wielkiej Brytanii?

Nie widzę powodu, dla którego nie miałbym wracać. Na pewno wtedy, kiedy uderzyłem Tomasza Golloba, to poniosły mnie nerwy, choć z drugiej strony doskonale każdy wie, jakie emocje towarzyszą żużlowcom. To nie jest bezpieczny sport. Jest niesamowicie kontuzjogenny. Tu można bardzo szybko zrobić sobie lub komuś krzywdę. Nie ulega jakiejkolwiek wątpliwości, że Tomek Gollob wtedy we mnie po prostu wjechał „na wariata”. Był zdesperowany, bo chyba walczył o utrzymanie w cyklu. Ja go wyprzedziłem, on na łuku wszedł na wewnętrzną i centralnie wjechał we mnie, jak jeździec bez głowy. Problem polegał cały na tym, że Gollob wtedy jeździł bardzo, ale to bardzo niebezpiecznie. Często swoim zachowaniem stwarzał zagrożenie. Dla mnie to można go porównać do późniejszego stylu jazdy Pedersena. Być może wynikało to z faktu, że jako zawodnik miał świadomość swoich umiejętności opanowania motocykla, ale uwierz, na torze Gollob jeździł niekiedy jak jeździec bez głowy. Przynajmniej tak to mogło wyglądać. Aby nie było niedomówień – szanuję go i uważam, że był doskonałym zawodnikiem.

Na ile prawdziwa jest teoria, że Gollob był w połowie lat 90. odosobniony? Traktowaliście go – jako zawodnicy z zachodu Europy – jak „intruza”?

To nie jest tak. Gollob jako zawodnik ze wschodu Europy bardzo szybko wchodził  do czołówki. Pamiętaj, że on kompletnie nie rozmawiał po angielsku. Był też bardzo pewny siebie. Generalnie ich team sam się trzymał z boku, bo bez możliwości komunikacji nie mogło być inaczej.  Myślę, że pewne elementy sprawiały, że nie wszyscy za nim faktycznie wtedy przepadali. Poza tym ta akcja czy atak na Hackney to był epilog…

Epilog czego? 

Chyba właśnie tego jego odosobnienia i tego, że wszystkich nas po prostu „wkurzał”. Przed Hakcney były chyba mistrzostwa świata Par w Bydgoszczy (dokładnie DMŚ – dop.red) i tam też były jakieś rozmowy poza Gollobem o nim i jego jeździe. O ile pamiętam, w tym finale też jechał jak „szalony”. Wtedy złość na niego się kumulowała. Ja dałem jej upust na Hackney. O ile pamięć nie myli, potem już jego stosunki z innymi zawodnikami polepszały się. Inaczej na niego patrzono, a on jeździł dalej dosyć ostro, ale chyba więcej myślał. A to, że poniosły mnie nerwy, co było niewłaściwe z perspektywy czasu, może dało mu też do myślenia. Nie wiem. Później startowałem z nim w Vastervik i było wszystko normalnie.

O ile pamiętam, na Twoją karę finansową po uderzeniu Gollloba zrzucali się „kumple” z toru…

Jakaś solidarność była i powtarzam jeszcze raz – większość z nas uważała, że Gollob jeździ za ostro.

W 1996 roku, też na Hackney, z kolei Tomasz Gollob leżał na torze po kontakcie z Tobą. Rewanż?

Jaki rewanż? To był pierwszy łuk i może Golloba zahaczyłem. Na pewno nie było to celowe. 

Craig, jak ocenisz dzisiejszy żużel w porównaniu do tego, który był dwadzieścia lat temu?

Myślę, że tak naprawdę niewiele się w nim zmienia. Może jedynie są szybsze motocykle i bardziej kolorowe reklamy. Oczywiście, też chyba zawodnicy stali się bardziej profesjonalni. 

Kiedy i kto będzie następnym indywidualnym australijskim mistrzem świata?

Moim zdaniem największe szanse ma Rohan Tungate. To jest doskonały zawodnik. Jeśli wszystko zostanie u niego dopracowane, szybko będzie w światowej czołówce. Po nim widzę Jacka Holdera. Następnym naszym mistrzem będzie któryś z nich i oby stało się to jak najszybciej. 

Dziękuje za rozmowę.

Dziękuje również.

7 komentarzy on Żużel. Craig Boyce: Atak na Golloba to był epilog. Był doskonałym zawodnikiem, ale jeździł ostro
    Ryś
    4 Feb 2021
     5:28pm

    Super wywiad.

      adams
      10 Feb 2021
       8:47pm

      Tak!Zwłaszcza o DMŚ w Bydzi…Od teraz zupełnie inaczej odbieram staranowanie defektującego Golloba przez Petera Karlssona…gollob potrącił Boyca w ferworze walki…Peter miał prostą straty do Golloba i nie zdążył go ominąć…

    Ja mowie
    4 Feb 2021
     8:41pm

    Bardzo realny opis sytuacji z natury jesteśmy za swoimi ale… Tomek jeździł ostro i dostał naturalną niesportową reprymendę ale boli tym bardziej że pierwszy do tych 500 dołożył ,nasz, zawodnik

    Pablo Freud
    4 Feb 2021
     11:32pm

    Craig Boyce miał możliwości i talent jednak do osiągnięcia większych sukcesów zabrakło pracowitości. Zbyt lekceważąco podchodził do sportu, dlatego też nigdy nie osiągnął nic w cyklu GP i nie zakotwiczył na dobre w naszej lidze. Dwa największe sukcesy w karierze zawdzięcza tzw. 'dniu konia’ w Vojens ’94 (brąz IMŚ) i piekielnie silnej reprezentacji Australii w 2001 roku (złoto DPŚ, gdzie Boyce był najsłabszym ogniwem swej drużyny).

Skomentuj

7 komentarzy on Żużel. Craig Boyce: Atak na Golloba to był epilog. Był doskonałym zawodnikiem, ale jeździł ostro
    Ryś
    4 Feb 2021
     5:28pm

    Super wywiad.

      adams
      10 Feb 2021
       8:47pm

      Tak!Zwłaszcza o DMŚ w Bydzi…Od teraz zupełnie inaczej odbieram staranowanie defektującego Golloba przez Petera Karlssona…gollob potrącił Boyca w ferworze walki…Peter miał prostą straty do Golloba i nie zdążył go ominąć…

    Ja mowie
    4 Feb 2021
     8:41pm

    Bardzo realny opis sytuacji z natury jesteśmy za swoimi ale… Tomek jeździł ostro i dostał naturalną niesportową reprymendę ale boli tym bardziej że pierwszy do tych 500 dołożył ,nasz, zawodnik

    Pablo Freud
    4 Feb 2021
     11:32pm

    Craig Boyce miał możliwości i talent jednak do osiągnięcia większych sukcesów zabrakło pracowitości. Zbyt lekceważąco podchodził do sportu, dlatego też nigdy nie osiągnął nic w cyklu GP i nie zakotwiczył na dobre w naszej lidze. Dwa największe sukcesy w karierze zawdzięcza tzw. 'dniu konia’ w Vojens ’94 (brąz IMŚ) i piekielnie silnej reprezentacji Australii w 2001 roku (złoto DPŚ, gdzie Boyce był najsłabszym ogniwem swej drużyny).

Skomentuj