W tym roku Czech będzie obchodził swoje 60. urodziny. Urodzony w Zlinie zawodnik jest rekordzistą, jeśli chodzi o wygrane w praskim memoriale Lubosa Tomicka. W Polsce najbardziej kojarzony jest z występami w zespołach z Rzeszowa i Gorzowa. Z tym ostatnim Bohumil Brhel wywalczył w 1992 srebrny medal Drużynowych Mistrzostw Polski. 

 

– Nauczyłem się żużla w Brezolupach. Mój tata był wielkim fanem motocrossu i jeździliśmy na różne tory. Mój brat Petr próbował żużla, ale to nie była jego największa pasja. Dostał dobrą pracę w wojsku, ale zostawił mi kask i skórę, których mogłem używać. Tata kupił mi motocykl, gdy miałem osiem lat, ale dwa lata później znudziły mi się motocykle i do 15 roku życia byłem zakochany w kolarstwie! Nie wiem, czy kiedykolwiek zostałbym zawodnikiem Tour de France, ale na szosie doznałem poważnej kontuzji nogi i od 16. roku życia zacząłem ścigać się na żużlu – wspomina na łamach Speedway Star Czech. 

Żużel. Chomski szczerze o końcu „trenerki”! Mówi o telefonach od prezesów – PoBandzie – Portal Sportowy

Żużel. Prezes GKM-u: Celujemy w TOP 4. Miśkowiak może zostać na lata (WYWIAD) – PoBandzie – Portal Sportowy

W swojej karierze Brhel wraz z Zdenkiem Tesarem zajął siódme miejsce w finale mistrzostw świata par w 1989, który został rozegrany Lesznie. W tym samym roku w finale indywidualnych mistrzostw świata na torze w Monachium z jednym punktem na koncie uplasował się na szesnastej pozycji. W 2001 Czech na torze w Heusden – Zolder wywalczył natomiast tytuł indywidualnego mistrza Europy. Jedenaście sezonów Brhel spędził na angielskich torach, gdzie najdłużej związany był z zespołem z Kings Lynn. 

– Spędziłem 11 lat w Anglii, była to wspaniała przygoda i miałem prawdziwą słabość do Saddlebow Road. Spędziłem dziewięć sezonów w King’s Lynn (1990-95 i 1997-99) i po jednym w Oxfordzie (1996) i Peterborough (2002), ale potrzebowałem zmiany. Tęskniłem za ojczyzną, więc przeniosłem swój sprzęt do Czech i zainteresowałem się pracą nad silnikami. Nie mam kwalifikacji, aby nazywać siebie tunerem, ale zaoszczędziłem trochę pieniędzy ze startów w Wielkiej Brytanii i chciałem dowiedzieć się po prostu więcej o motocyklach. Czasami wydawałem 100 000 koron czeskich, aby mój silnik był serwisowany przez niemieckiego tunera Otto Weissa. Myślałem, że jeśli dowiem się więcej o sprzęcie, to zatrzymam trochę pieniędzy w kieszeni. Ekonomicznie była to mądra decyzja i uważam, że dokonałem dobrej inwestycji – dodaje Brhel. 

Brhel wystąpił w dwóch finałach Drużynowego Pucharu Świata. Oba rozegrane zostały na torze w Pardubicach. W 1990 roku Czesi zajęli ostatnie miejsce. W 1999 roku zdobył srebrny medal z Alesem Drymlem seniorem, Michalem Makovskim, Antoninem Svabem i Tonim Kasperem. 

fot. Jarosław Pabijan

– Kiedy zajęliśmy drugie miejsce w 1999 roku, uważałem to za coś naturalnego i normalnego. Ale kiedy dojrzałem, to zrozumiałem, że był to wyjątkowy sukces czeskiego żużla. Kiedy stanąłem na podium i spojrzałem na zdobywców złotych medali, Australijczyków, pomyślałem: „dlaczego do cholery nie staraliśmy się bardziej, żeby spróbować to wygrać?”. Teraz doceniam ten srebrny medal jeszcze bardziej, ponieważ młodzi czescy zawodnicy nie mogą doświadczyć takiej radości, jaką my mieliśmy w 1999 roku – kontynuuje Brhel w rozmowie z Tomaszem Lorkiem. 

W latach 1998-2004 Brhela można było oglądać w cyklu Grand Prix, który w tamtych latach miał formułę odmienną od tej znanej obecnie. Po dwóch nieudanych biegach zawodnik żegnał się po prostu  z turniejem.

– Nie podobał mi się ten system, był bardzo trudny dla zawodników. Musiałeś być pierwszy lub drugi na wczesnych etapach zawodów, ponieważ jeśli zająłeś trzecie lub czwarte miejsce, otrzymywałeś słabą pozycję startową. Z najgorszych pól musiałeś wyczarować pierwsze lub drugie miejsce w swoim biegu. Po prostu nie było marginesu błędu – dodaje Brhel. 

Żużel. Mocne wyznanie Kołodzieja! Wspomniał o kończeniu kariery! – PoBandzie – Portal Sportowy

Żużel. Falubaz odpowiada Unii! Brakuje ich w PGE Ekstralidze – PoBandzie – Portal Sportowy

W roku 2002 Czech zastąpił w turnieju Grand Prix rozegranym w australijskim Sydney kontuzjowanego Carla Stonehewera. Brhel na przygotowania do niespodziewanego startu nie miał zbyt dużo czasu.

– Miałem bilet w klasie ekonomicznej i traktowałem tę przygodę jako wakacje, a nie podróż w celu zdobycia wielu punktów. Poinformowano mnie, że będę ścigał się w GP Sydney zaledwie dwa lub trzy tygodnie wcześniej, a przygotowania były totalnym chaosem. Moi mechanicy i ja ciągle się spieszyliśmy… składaliśmy wniosek o wizę, pakowaliśmy to, pakowaliśmy tamto, wysyłaliśmy to, wysyłaliśmy tamto, różne dokumenty, różne pudełka na sprzęt. Czysty cyrk. Zabrałem dwóch mechaników do Australii i moją dobrą przyjaciółkę. Moi mechanicy chcieli zobaczyć o co chodzi w Australii, zobaczyć przyrodę i takie tam. Ścigałem się tylko w dwóch wyścigach i to był koniec mojego GP! Zająłem trzecie miejsce za Leigh Adamsem i Andreasem Jonssonem, a w kolejnym miałem awarię silnika, gdy byłem trzeci za Mickiem Poole i Jasonem Lyonsem. Spędziłem 24 godziny w samolocie i zostałem wyeliminowany po dwóch wyścigach! Takie jest życie. Ale z pozytywnej strony, miałem wspaniałe wakacje. Wynajęliśmy samochód i wybraliśmy się w długą podróż po całym Gold Coast. To było naprawdę fantastyczne, aby zwiedzić okolicę – wspomina swoją wyprawę do Australii Czech. 

Brhel podziela opinię, że obecnie największa nadzieja czeskiego żużla to zawodnik toruńskiego Apatora, Jan Kvech.

– Uważam, że Honza Kvech jest bardzo utalentowany i ma ogromny potencjał od czasów juniorskich. Pomagałem Janowi, gdy był bardzo młody, przygotowując mu silniki. Widziałem, że ma smykałkę do żużla. Cieszę się, że występuje w polskiej Ekstralidze, co jest właściwym wyborem. Musi zrozumieć, że aby stać się zawodnikiem światowej klasy, musi poprawiać każdy element. To źle, gdy podchodzisz do GP z myślą, że zostaniesz w nim tylko przez rok. Wierzę, że to tylko kwestia czasu, kiedy osiągnie dobre wyniki. Moim zdaniem w GP nie ma przypadkowych zawodników, są tylko ci, którzy mają wysoki poziom. Ale gdy byłem juniorem, w żużlu było około 60–70 dobrych młodych żużlowców. Musiałeś ścigać się w kwalifikacjach i dobrze sobie radzić, aby przebić się przez szklany sufit. Obecnie w Czechach jest ogromny problem ze znalezieniem 16 zawodników poniżej 21. roku życia, którzy mogliby ścigać się w mistrzostwach krajowych – ocenia stan czeskiego speedwaya były zawodnik Stali Gorzów. 

Choć Bohumil Brhel zawsze podziwiał Hansa Nielsena, to w samych superlatywach wypowiada się o polskim mistrzu, Bartoszu Zmarzliku. 

– Dla mnie Bartek Zmarzlik jest super utalentowanym zawodnikiem na szczycie żużla. Ma naturalny talent. Obserwowałem wielu mistrzów i najbardziej podziwiałem Hansa Nielsena. Zwracałem uwagę na jego technik. Sposób, w jaki Hans pracował nad równowagą podczas wyścigów, był naprawdę wyjątkowy. „Profesor” Nielsen pochodził z innej planety. Oczywiście Bartek różni się od Hansa pod względem stylu . Ale podobnie jak Nielsen, Zmarzlik jest również perfekcjonistą – mówi Brhel.

Kariera żużlowca w zdecydowanej większości przypadków łączy się z kontuzjami. Te nie omijały również Brhela. Po odniesionej na torze w rosyjskim Bałakowie postanowił, w wieku 42 lat, zakończyć swoją żużlową karierę. 

– Po czterdziestce pomyślałem sobie, że jeśli moje zdrowie wytrzyma, to spróbuję jeszcze jednego sezonu. Ponieważ choruję od ponad roku, a moja noga nadal nie jest w porządku, postanowiłem definitywnie zakończyć ściganie. Po ponad rocznej przerwie nie warto zaczynać od nowa w moim wieku. Teraz nie jestem po prostu na odpowiednim poziomie, który jest potrzebny w tym sporcie i myślę, że te 20 lat na torze mi wystarczyło. Moje miejsce jest gdzie indziej, bardziej w przekazywaniu tego doświadczenia niż w udowadnianiu sobie czegokolwiek. Po fatalnym wypadku w Rosji cieszę się, że po wielu operacjach mogę poruszać się bez kul. Jednego czego żałuję to faktu, że nie udało mi się w karierze wywalczyć nigdy Zlatej Prilby – mówił Brhel na łamach czeskiej prasy ogłaszając koniec kariery zawodniczej. 

Po zakończeniu żużlowej kariery Brhel od dwóch kółek nie uciekł. Te żużlowe zamienił na rowerowe.

– Lubię jeździć na rowerze. W 2023 roku przejechałem ponad 13 tysięcy kilometrów, głównie po czeskich drogach, ale odbyłem też wycieczkę w austriackie Alpy. Fantastyczna przygoda. Jazda na rowerze to doskonały sposób na utrzymanie formy. Hans Nielsen mawiał: „musisz trzymać się z dala od żużla po przejściu na emeryturę, żeby poczuć się świeżo”. Poczułem się znużony, kiedy przestałem się ścigać. Nadal lubię oglądać żużel, ale dobrze jest doświadczać różnych rzeczy w życiu. Mam wspaniałe wspomnienia z mojej kariery, ale to już historia. Kiedy przejdziesz na emeryturę i odłożysz kask na półkę, nigdy więcej nie będziesz miał takiego samego uczucia – podsumowuje Brhel.

Na koniec warto dodać, że Czech napisał sporą historię także w polskich rozgrywkach. Wielokrotnie przekraczał średnią dwóch punktów na bieg. We wspomnianym wicemistrzowskim sezonie gorzowian w 32 gonitwach wykręcił wynik 2,344. W Rzeszowie natomiast w 2001 roku mógł się pochwalić średnią 2,448.