Żużel. Bartosz Zmarzlik: Teraz kolacja, wyrko z „autostradowym” masażem i jedziemy do Rzeszowa

Fenomenalny Bartosz Zmarzlik poprowadził Moje Bermudy Stal Gorzów do sensacyjnego zwycięstwa nad faworyzowanym zielona-energia.com Włókniarzem Częstochowa. Gorzowianin zdobył płatny komplet 18 punktów i w ostatnim wyścigu przypieczętował awans swojej drużyny do finału PGE Ekstraligi.

Ciśnienie było ogromne, a sam mecz obfitował w niezwykłe emocje, bowiem stawka była olbrzymia, a wynik trzymał w napięciu do ostatniego biegu.

– Dajcie spokój (śmiech). Przed zawodami powiedziałem do trenera: zróbcie coś, żebym znowu nie musiał z Martinem albo Szymonem w 15. biegu mieć wszystkiego na naszych barkach. Natomiast po meczu powiedziałem: trener, no niesłowny jesteś, cholera (śmiech). Co by było gdybyśmy przyjechali na 1:5 w ostatnim biegu? To byłoby nie do przełknięcia i człowiek by nie usnął. Nie zastanawiajmy się jednak nad tym, cieszmy się z tego co jest, bo naprawdę przed meczem niewielu na nas stawiało, a to były piękne zawody. Będzie co wspominać w zimie – mówił „kompletny” Zmarzlik w rozmowie z Łukaszem Benzem na antenie Canal+Sport5.

Moje Bermudy Stal była skazywana przez wielu na pożarcie. Podopieczni Stanisława Chomskiego pokazali jednak ogromny charakter i udowodnili, że w sporcie niczego nie można być pewnym.

– Ja bym nie dorabiał tu żadnych teorii. To dziwne, ale ja przyjechałem tu z takim wewnętrznym przeczuciem, że my tu dziś wygramy. Nieraz jest tak, że sam bardziej wierzysz, niż wszyscy ludzie dookoła. To jest na pewno niesamowite. Fajnie, że się tak skończyło, że jesteśmy w finale. Drużyna pojechała świetnie, a każdy punkt był na wagę złota – dodał kapitan gorzowskiej Stali.

Bartosz Zmarzlik nie będzie mógł zbyt długo świętować sukcesu, bowiem następnego dnia uda się na kolejne arcyważne zawody do Rzeszowa, gdzie rozstrzygnie się walka o miano najlepszego jeźdźca naszego kraju. Jak do nich podejdzie 27-latek? – Kolejne zawody, na które trzeba się spiąć i będę dawał wszystko. Teraz jakaś kolacja, dobre wyrko w busie z „autostradowym” masażem i jedziemy do Rzeszowa – zakończył uradowany żużlowiec.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Skandal w Częstochowie? Środowisko nie ma wątpliwości. „Żenada ludzie, żenada!”

Żużel. Horror w Częstochowie! Moje Bermudy Stal zwycięża pod Jasną Górą! (RELACJA)