Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Barry Bishop – promotor brytyjskiego Isle of Wight – podjął decyzję o wycofaniu się z tegorocznych rozgrywek. Inne kluby zarzucają mu pójście na łatwiznę. Działacz odpowiada na te zarzuty.

Przedstawiciel Isle of Wight poczuł się w obowiązku złożyć wyjaśnienia dotyczące swojej decyzji o wycofaniu się z rozgrywek. Uznał, że jest to winny kibicom, przy czym chciałby odnieść się do zarzutów kierowanych w jego kierunku ze strony dyrektora Mildenhall Speedway, Malcolma Vaseya.

Głównym powodem rezygnacji ze startu w rozgrywkach okazały się reguły, zdaniem promotora Isle of Wight, ustalane za zamkniętymi drzwiami przez kilka ważnych osobistości, bez konsultacji z poszczególnymi ośrodkami. W dobie pandemii koronawirusa, zdaniem działacza, niezbędny jest dialog, którego w tym wypadku zabrakło.

– My chcemy swoim fanom dawać show, pokazywać to, czym się zajmujemy, co robimy. Od lat organizujemy w Isle of Wight wspaniałe wydarzenia dla kibiców związane z żużlem. Dziś jest to niemożliwe, co zresztą rozumiemy. Nie zgadzam się jednak, aby tak istotne decyzje były podejmowane przez osoby za zamkniętymi drzwiami. Nie powinno pomijać się nas, klubów, podejmując decyzje co do zasad „gry” – opisywał Barry Bishop.

SEBASTIAN SIREK