fot. Paweł Prochowski
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W 1981 roku drużyna angielskiego Eastbourne udała się na serię test-meczów do Polski. W ich szeregach nie zabrakło zawodnika z wielkim talentem do jazdy i… zabawy, czyli Kelly’ego Morana, A jeśli był Moran, rozrywki i atrakcji nie brakowało.

– Kelly doleciał na trzecią imprezę, którymi były parowe zawody w Gdańsku. Gordon Kennett oraz Moran wygrali, a za nimi uplasowała się para Towalski-Nowak oraz chyba Błaszak z Podrzyckim. Kelly i Gordon wywalczyli wtedy razem razem – wspominał po latach na łamach Daliy Mirror, dziennikarz Tony Millard. 

– Po zawodach w Gdańsku odbył się bankiet, na który zawodnicy zostali oczywiście zaproszeni. – W tamtych czasach jedzenie w Polsce było – powiedzmy sobie szczerze – bardzo… słabawe. Polskie kluby to, co zarabiały, inwestowały w bardziej potrzebne rzeczy, aniżeli karmienie zawodników. Prezes klubu z Gdańska zorganizował bankiet, na którym był tak zwany „full wypas”, najlepsze jedzenie, wszystko premium. Kelly faktycznie wtedy trochę wypił. Nagle wszedł na stół, zdjął swoje spodnie i wygłosił przemowę chwaląc prezesa klubu za organizację tak wspaniałego bankietu. Następnie udał się do hotelu Heweliusz, gdzie miał tego dnia spać. Nie byłby jednak sobą, gdyby czegoś nie zmajstrował. W hotelu spotkał się z „dziewczynami”, był już mocno pijany. Wszyscy poszli już spać. Został on sam i te wspomniane dziewczyny. Wkrótce za zakłócanie spokoju milicja go aresztowała i zabrała na komisariat. Kelly spędził tam całą noc. Następnego dnia został rano przez milicję odwieziony do hotelu. To nie był już uśmiechnięty Kelly. On był po prostu zdruzgotany, jakie metody są używane w Polsce, by otrzeźwić pijanego. Wiele razy przypominał tę historię i opowiadał, że rozebrali go do naga, a następnie lodowatą wodą za pomocą szlaucha zlali mu parę razy całe ciało i tak „biedaka” zostawili samego w izolatce – wspominał Millard w biografii Kelly’ego Morana.

Jednym z kolejnych miast, gdzie Eastbourne Eagles jechali towarzysko były Leszno oraz Wrocław. – W Lesznie Eastbourne poległo bardzo wysoko, 71 do 18. We Wrocławiu przegrali do dwudziestu dziewięciu. Nie bez znaczenia był fakt, że jeździliśmy na mocno zużytych oponach. Nie mieliśmy po prostu dostępu do nowych. O wszystko w Polsce było trudno. Wówczas tory były przygotowywane przez Polaków w sposób niezwykle trudny. Start spod taśmy przypominał start z okopu pełnego błota. Nie można było złapać przyczepności. Zawodnicy zakopywali się w błocie. Z tego względu psuły się też inne podzespoły motocykli. Dochodziło do takich dziwnych sytuacji, że Kelly w Lesznie używał motocykla Romana Jankowskiego. Był taki moment – chyba we Wrocławiu – że tylko Jawa Roberta Słabonia była jako tako zdatna do jazdy. To było frustrujące. Paul Dugard miał ze sobą mini motocykl Honda o pojemności 100 ccm. Spotkanie układało się dla drużyny Eastbourne tragicznie, więc Moran postanowił w swój sposób odreagować. Stwierdził, że skoro sytuacja jest, jaka jest, to pożyczy od Dugarda motorynkę i wyjedzie nią na tor. Tak też uczynił.  Sędziemu się to nie spodobało, nie miał takiego poczucia humoru. Postanowił ukarać za ten wybryk Kelly’ego wykluczeniem. Z tego co wiem, w Polsce jeszcze długo mówiło się o żarcie Morana. To było albo w Lesznie albo we Wrocławiu  – podsumowywał angielski dziennikarz, który także uczestniczył w wyprawie do Polski.

W materiale wykorzystano materiały Daily Mirror oraz biografię Kelly’ego Morana.