W poniedziałek niemiecki klub MSC Rodenbach obchodził rocznicę swojego powstania. Został założony dokładnie 17 stycznia 1952 roku. Dziś sam klub istnieje, brak jednak toru, na którym zawodnicy mogliby się ścigać.
Na torze w Rodenbach, położnym niedaleko Frankfurtu nad Menem, ścigał się przed laty między innymi Marian Kaiser.
– Pod koniec lat 50. ubiegłego wieku pojechaliśmy z rodzicami na wyścigi motocyklowe, które były rozgrywane w miejscowości Niederrodenbach obok Frankfurtu. Tam widziałem motocykle po raz pierwszy. Później, w roku 1965, do gminy Niederrodenbach moi rodzice przeprowadzili się już na stałe. Pewnego dnia postanowiłem poszukać jakiegoś lokalu gastronomicznego. Oczywiście wybrałem się na spacer, ponieważ nie posiadaliśmy jeszcze auta. Pierwszą napotkaną po drodze „knajpą” okazał się lokal prowadzony przez Karla Thomasa, ówczesnego prezesa klubu MSC Niederrodenbach. W życiu, jak widać, nie ma przypadków. Po rozmowie zaproponował mi odpowiadanie na klubową korespondencję i tak to się w moim przypadku zaczęło. Za darmowe piwo oraz kiełbaskę zostałem oficerem prasowym klubu. Kolejne lata to była praca nie tylko polegająca na odpowiadaniu na przychodzące listy, ale także pomoc przy organizacji różnych zawodów. Przygotowywałem programy, opiekowałem się biurem prasowym czy wykonywałem prace wynikające z aktualnych potrzeb. Krótko mówiąc – byłem człowiekiem od wszystkiego. Pamiętam, jak w 1966 roku otwieraliśmy nowy tor – to było bardzo duże, lokalne wydarzenie. Startował wtedy u nas między innymi Barry Briggs, Bjorn Knutsson czy słynny wówczas Niemiec, Manfred Poschenrieder. Była obecna też telewizja. To były takie czasy, że kręcono materiał, a później z taśmą filmową jeden z ludzi pędził do Frankfurtu na motorze, aby materiał ukazał się tego samego dnia wieczorem – wspominał na naszych łamach były działacz klubu Christian Kalabis.
Tor w Rodenbach miał swoje „momenty”. To właśnie tam w 1973 roku odbył się półfinał kontynentalny, a zaledwie rok później półfinał Mistrzostw Świata Par z udziałem takich zawodników, jak Mauger, Briggs czy Michanek.
– Najlepsze zawody to był bez wątpienia półfinał kontynentalny w 1973 roku. Na naszych trybunach zasiadło wtedy blisko dziesięć tysięcy kibiców. Po raz pierwszy wtedy na naszym torze pojawili się zawodnicy ze Związku Radzieckiego. Turniej zakończył się wygraną Chłynowskiego. Co ciekawe, trybuny budowali wtedy w ramach czynu społecznego żołnierze amerykańscy, którzy niedaleko Rodenbach mieli swoją bazę z lotniskiem. Na tym właśnie lotnisku lądował między innymi generał Eisenhower oraz były prezydent John Kennedy, krótko przed tym, jak został zamordowany. Z lotniska do Frankfurtu oddalonego o 26 kilometrów jechał otwartym kabrioletem. Rok później organizowaliśmy półfinał Mistrzostw Świata Par, a na naszym torze pojawili się tacy zawodnicy jak Briggs czy Olsen. Niestety ze względu na problemy finansowe klubu ostatnie zawody odbyły się w 1985 roku. Po nich wyrokiem sądu miejsce, na którym stał stadion został przekształcony w teren pod ochroną, a sam obiekt przeznaczony do rozbiórki. Co ciekawe, jedna z betonowych trybun została wysadzona w powietrze dopiero za trzecim podejściem – mówi nam Christian Kalabis.
Zdjęcia – Archiwum Christiana Kalabisa
Żużel. Rzutem na taśmę wygrali mecz! Wyrównane spotkanie w Fjelsted
Żużel. Fatalny upadek zawodnika Kolejarza Opole! Duńczyk trafił do karetki na noszach!
Żużel. Łotysz udowadnia fenomenalną formę! Zainaugurowano kolejną ligę w Europie
Żużel. Duńczyk będzie gotowy do jazdy już w niedzielę? Wiadomo kto go zastąpi w Anglii
Żużel. Beniaminek potwierdzi świetną formę? Znamy składy na mecz w Rybniku
Żużel. Odważna decyzja trenera! Orzeł bez lidera na starcie ze Skorpionami