Kylie oraz Leigh Adams, Fot. Archiwum Kylie Adams.
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Coraz częściej mówi się o tym, że nasze młode „gwiazdy” żużla mają zdecydowanie lepiej, niż ich rówieśnicy z zagranicy, którzy bardzo często rozwój swojej kariery na żużlu muszą łączyć z normalną pracą zawodową. Tak było choćby również w przypadku legendy światowego speedwaya, Leigh Adamsa, który – aby móc się rozwijać – pracował w warsztacie samochodowym.

– Na samym początku nie było możliwości, aby się w jakikolwiek sposób utrzymać z żużla. Mój ojciec był mechanikiem samochodowym i ja też w tym zawodzie zaczynałem swoją pracę, w firmie GEMB Trucks. Na początku jako praktykant. Przyznam, że lubiłem tą pracę i chętnie do niej chodziłem. Zaczynałem jako pomocnik mechanika. To była ciężka praca, ale bardzo ją lubiłem. Wracałem zawsze do domu z grudkami tłuszczu we włosach i nie pamiętam, abym kiedykolwiek miał czyste ręce. Tam nie miałem tak naprawdę za dużo przerw. Jak chciałem usiąść, to tato mówił posprzątaj podłogę czy czyść narzędzia. W warsztacie zawsze coś się działo. Najbardziej lubiłem wjeżdżać i wyjeżdżać z niego ciężarówkami. Z warsztatu niekiedy z tatą jechaliśmy na żużel, jechałem zawody i później wracaliśmy do pracy. Bywało i tak. Wtedy trzeba było sobie po prostu radzić – wspominał po latach Leigh Adams.

Leigh Adams. foto. JAREK PABIJAN

Praca w warsztacie samochodowym nie przeszkadzała w karierze. Swój pierwszy sezon na motocyklach o pojemności 500 ccm Adams zwieńczył wywalczeniem tytułu mistrza Australii juniorów, zdobytym na torze w North Arm.

– Zawody wygrał młody Leigh Adams. Drugi był Scott Norman, a trzeci Craig Boyce. Najlepszym wyścigiem wieczoru był bieg szósty, w którym Adams i Boyce zaciekle walczyli o zwycięstwo. Prowadzenie zmieniało się wielokrotnie. Na ostatnim okrążeniu Adams atakiem po zewnętrznej pokonał Boyce’a. Ten chłopak ma „papiery” na klasowego zawodnika. Pytanie tylko, kiedy i gdzie pojawi się w Anglii – pisał o występie Adamsa tygodnik Speedway Star. 

Podium zawodów w North Arm

Młodego Adamsa szybko też postawiono uczyć profesjonalizmu, z którego Australijczyk słynął w późniejszych latach swojej kariery 

– Jak Leigh zaczął na poważnie zajmować się żużlem, to wtedy do akcji wkroczył nie kto inny, jak mój brat Brian, który zaczął pełnić rolę jakby menagera Leigh. On był nauczycielem i miał nieźle „gadane”. Chodzili po sponsorach. Jeden kupił skórę, drugi jakieś części i tak dalej. Co ważne, to Brian uczył Leigh, jak należy być profesjonalnym, jak się zachowywać, czy jak komunikować z osobami w sporcie. Już w młodym wieku Leigh miał takich sponsorów jak Castrol, który dawał mu oleje. Od sponsora Chemart „wyciągnęli” wtedy 10 000 dolarów. Nie wiem, jak to zrobili, ale dostali to w gotówce. To był szok. Poszliśmy i kupiliśmy kompletnie, ale to kompletnie nowy motocykl za 8500 dolarów. Nowy motocykl to było wtedy u nas coś. Zazwyczaj młodym chłopakom kupowało się „używki”. Rarytasem było odkupienie motocykla od zawodnika z Europy, który był na tournée w Australii. Często je tu zakończeniu startów sprzedawali, aby ich nie zabierać z powrotem do Europy. Tak robił między innymi Hans Nielsen i my mieliśmy po nim Goddena – wspominał ojciec Leigha Adamsa. 

Leigh Adams przez wiele lat ścigał się na angielskich torach. W jakich okolicznościach debiutował? – Zadzwonił do mnie Neil Street i namawiał, abym przyleciał i się przyjrzał lidze angielskiej. Poole miało już podpisane umowy z Boycem czy Langdonem. To nie była dla mnie jedyna propozycja, bo jeszcze zainteresowany mną był Wimbledon, gdzie startował Todd Wiltshire. Wziąłem, można powiedzieć, „wolne” z pracy i poleciałem. Goście, dla których pracowałem, byli świetni. Jak usłyszeli, że jest propozycja z Anglii, powiedzieli: „jasne, masz wolne i leć”. Zaledwie dzień po przylocie, 16 sierpnia 1988 roku, debiutowałem w meczu National League z Middlesborough – wspomina Adams.

Z numerem 11 młody Leigh Adams

– Młody Australijczyk wyglądał obiecująco. Nie brak mu pewności siebie. Pytany o wrażenia z pobytu w Anglii stwierdził, że fajnie było ścigać się w lidze juniorów, ale chce jak najszybciej jeździć w podstawowym składzie Poole, a jego celem jest osiem-dziesięć punktów w meczu – pisał Bob Radford w Speedway Star.

Do Australii Adams wracał przez Stany Zjednoczone. Dzięki temu oglądał finał Drużynowych Mistrzostw Świata w Long Beach.

– Okazało się, że Phil Crump leci do Australii przez Stany Zjednoczone. Ivan Mauger miał dostęp do tanich biletów. Phil zabrał więc mnie ze sobą. Dzięki temu mogłem jako młody chłopak obejrzeć finał światowy w Long Beach. To było coś niesamowitego widzieć te wszystkie gwiazdy z bliska. Tam widziałem po raz pierwszy i ostatni Erika Gundersena na torze. Pamiętam, że po finale zostałem zabrany na okolicznościowe party i nie mogłem napić się choćby piwa. Nie miałem skończonych dwudziestu jeden lat – dodaje Adams.

Źródła: biografia Leigha Adamsa, Daily Mirror