Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Jednym z elementów nowego rządowego programu „Polski Ład” jest wsparcie sportu. W kolejnych latach, w ramach Programu Wsparcia Mistrzów, ma mieć ono miejsce w dwóch obszarach. W pierwszym z nich finansowy zastrzyk na infrastrukturę sportową otrzymają kluby piłkarskiej Ekstraklasy oraz 1. ligi. Drugi obszar ma pomóc klubom pozostałych najlepszych polskich dyscyplin sportowych. Wysokość wsparcia ma wynieść do 2025 roku 750 milionów złotych. 

 

Jednym z wymogów wsparcia w drugim obszarze jest start w rozgrywkach europejskich. To teoretycznie wyklucza żużel z grona dyscyplin, które otrzymają pomoc, choć pewnie przy popularności tej dyscypliny być może jakieś kompromisowe rozwiązanie by się znalazło. Problem polega jednak na tym, że póki co środowisko żużlowe, łącznie z jego centralą, możliwości dofinansowania jakby nie dostrzegło. 

– Wiem, że związki reprezentujące poszczególne dyscypliny kierowały się drogą oficjalną lub mniej oficjalną do rządu, aby przekonać o słuszności wsparcia klubów ich dyscyplin. Niestety nie słyszałem nic o tym, aby takie działania podjął PZM, ale być może coś umknęło mojej uwadze. To był najbardziej oczywisty i najprostszy sposób na uzyskanie pomocy. Ja w swoim czasie pomogłem choćby w zwolnieniu zawodników z kwarantanny czy przywracaniu na stadiony kibiców w czasie pandemii. Wtedy interweniowałem, bo taka była wola środowiska. Póki co, nie słyszałem o żadnej interwencji PZM we wspomnianej sprawie. Dlaczego? O To niech Pan pyta związek – mówi nam europoseł Ryszard Czarnecki.

Były działacz nie ukrywa, że obecnie o ewentualne działania w tym kierunku wsparcia żużla łatwo może nie być. – Proszę pamiętać, że zawsze korekty wymagają większych działań. O tym programie było już głośno w listopadzie i wtedy należało działać jak inne związki. Teraz można to korygować, ale to trudniejsze, aniżeli tworzenie prawa zasadniczego – podsumowuje Ryszard Czarnecki. 

Ze słowami europosła trudno się nie zgodzić. Udało mi się porozmawiać z paroma działaczami żużlowymi, którzy nie ukrywają rozczarowania z faktu, iż póki co żużel został pominięty. Należy pamiętać, iż program pomocowy jest rozłożony na kolejne lata oraz o fakcie, że ewentualnym partnerem do rozmów z Ministerstwem Sportu nie będą poszczególni prezesi klubowi, a Polski Związek Motorowy jako organizator rozgrywek żużlowych. To on powinien jak najszybciej podjąć stosowne kroki i przekonać odpowiednie władze, że żużel – pomimo braku europejskich rozgrywek – jest sportem tak w Polsce popularnym, że wsparcie i ujęcie w programie mu się po prostu należy. 

– W swoim stylu powiem, że nie ma rury, której nie można odetkać. Mam tu na myśli wymóg startu w europejskich pucharach, choć i takie pewnie – gdyby było trzeba – polskie kluby błyskawicznie by zorganizowały. Oczywiste jest dla mnie to, że PZM powinien zacząć działać póki jest jeszcze czas. Oprócz środków z transmisji telewizyjnych, jak widać, są i inne źródła. Wymaga to jednak i lobbowania i konstruktywnego działania, którego póki co niestety brak – podsumowuje dziennikarz Bartłomiej Czekański.