Mikkel Michelsen i Grigorij Łaguta. Foto: Speedway Motor Lublin
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W 1991 roku Motor Lublin wywalczył srebrny medal Drużynowych Mistrzostw Polski. Punkty dla Koziołków zdobywał wtedy m.in. Robert Jucha, który niedzielne spotkanie obserwował z trybun. Byłego zawodnika lubelskiego klubu przepytaliśmy niczym Witold Miszczak przed laty Jerzego Mordela.

 

– Jestem bardzo zadowolony, żona i rodzina też (śmiech -dop.red.). Tak na poważnie, to bardzo się cieszę z awansu Motoru do finału i co najmniej powtórzenia naszego sukcesu. O tym, że będą play-offy mówiłem głośno już od kilku miesięcy. W finale może wydarzyć się wszystko. Tu zaczyna się gra od początku. To jest sport, Lublin nie jest skazany na porażkę – mówi nam srebrny medalista z 1991 roku.

Robert Jucha nie ukrywa, że i jemu udzieliła się doskonała atmosfera na trybunach. Uwiecznił to nawet swoim telefonem. – Jest w Lublinie wspaniała atmosfera i jest też wynik. Kibice po latach znów pozytywnie „chorują” na żużel i oby trwało to jak najdłużej – kontynuuje były zawodnik klubów z Lublina, Częstochowy i Krosna.

Złotego medalistę DMP z 1996 roku spytaliśmy także o to, czy pamięta jak 30 lat temu świętowano srebro w Lublinie. – Na pewno jakieś świętowanie było, ale powiem tyle, że atmosfera w niedzielę na stadionie to było coś niesamowitego – podsumowuje były jeździec Koziołków.