Tegoroczny marzec jest dla zawodników bardzo nietypowy. W momencie, gdy mieli oni trenować na torze i jeździć w meczach sparingowych, przyszło im siedzieć w domach i czekać na dalsze decyzje związane z pandemią koronawirusa. Żużlowcy szukają więc przeróżnych zajęć, aby czas bez motocykli zleciał im jak najszybciej.
– To są ciężkie czasy, na pewno troszkę inne od tych, do których jesteśmy przyzwyczajeni. Trzeba sobie jednak z tym radzić i stosować się do zasad jakie panują na dzień dzisiejszy. Jest to troszkę inne życie, na pewno nieco spokojniejsze – mówił mistrz świata w rozmowie z Gabrielem Waliszko z platformy Canal+.
– Póki co jakoś bardzo się nie nudzę. Daję sobie radę, dni szybko mi lecą. Mam treningi codziennie. Zajmuję się sprawami domowymi i ogrodowymi. Zawsze na to nie ma czasu, a teraz można to nadrobić. Ogródek mam już przepielony i pomagam narzeczonej w różnych sprawach. Może gotowaniem i pieczeniem się nie zajmuję, bo narzeczona robi to wspaniale, ale wypełniam sobie czas tak, aby się jak najmniej nudzić. Mam nadzieję, że ta sytuacja jak najszybciej minie na całym świecie – dodał.
Poza intensywniejszą pomocą w obowiązkach domowych, 25-latek wspomina też turnieje ze swojego kapitalnego sezonu 2019. Zmarzlik podkreśla, że przełomowy był dla niego turniej w Vojens. Polak zbudował sobie wtedy przewagę dziewięciu punktów przewagi nad Emilem Sajfutdinowem i jedenastu nad Leonem Madsenem.
– Bardzo dużo satysfakcji miałem po tym turnieju w Vojens. Bardzo lubię te zawody oglądać. To był dla mnie taki psychicznie trudny teren, do tego jeszcze trening się tam nie odbył. Podczas prezentacji miałem taki moment, że widziałem tę złotą kulę, i wiedziałem, że jest na wyciągnięcie ręki jak tylko niczego nie zepsuję. Wiedziałem też, że jak coś zepsuję to się ona oddali. To był dla mnie przełomowy turniej. Wtedy uwierzyłem w siebie – tłumaczył zawodnik truly.work Stali Gorzów.
Po duńskiej rundzie zawodnik z Kinic złapał wiatr w żagle. Lider dziewięciokrotnych mistrzów Polski z bardzo dobrej strony spisał się w turniejach w Cardiff i Toruniu. Zwycięstwem w półfinale ostatniej imprezy cyklu zapewnił sobie upragniony tytuł.
– Wracam też do turnieju w Cardiff, ale do niego podszedłem zdecydowanie luźniej. Wspaniałe dni były też we Wrocławiu, gdzie udało mi się wygrać przed własną publicznością. Co do Torunia, to nawet do tej pory mam ciarki jak wtedy, gdy odbierałem złoty medal mistrzostw świata. Ostatnio oglądałem też Krsko. Uśmiechałem się do siebie: Bartas, będziesz umiał tak po takiej przerwie? Zadaje sobie człowiek teraz wiele takich pytań. Jednak wszyscy czekamy i będziemy robić wszystko, aby do swojej najwyższej dyspozycji wrócić jak najszybciej – powiedział Zmarzlik.
BARTOSZ RABENDA
Powodzenia, oby w sezonie 2020
Bartek teraz z tym pieleniem ogródka naraziłeś się „Ministrowi zdrowia” Ostafińskiemu. Spodziewaj się hejtu u konkurencji na temat swojej osoby. Darek o to już zadba.
Darek nie powie zlego slowa o Bartku, on mu nie odmawia wywiadu, ani jazdy na roweze z 0,7 zglos sie
Bartek, dopowiedz koniecznie że trenujesz w domu, bo jak „syfy” zaczną cię grilować to będzie słabo.
Dasz rady, jesteś urodzony by zwyciężać.
Bartek powodzenia i nie przyznawaj się,że trenujesz,bo Darek HEJTER na syfach zacznie za moment Cię grillować.
Żużel. Fajfer nie myślał o zmianie klubu. Spędzi tam piąty sezon
Żużel. Wielki dzień bydgoskiego talentu. Stanął u boku Zmarzlika
Żużel. Dlaczego Woryna nie dostał powołania? Dobrucki tłumaczy
Żużel. Mecze Stali dla bogaczy, na Spartę w promocyjnej cenie! (RANKING KARNETÓW)
Żużel. Widziane zza Odry. O wejściu podatku żużlowego i nabranych (FELIETON)
Żużel. Nietypowy podarunek! Gorzowski szpadel na licytacji!