Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Witam Was, moi kochani kibice, ponownie. Przerwa była długa. Sezon żużlowy sprawia zawsze, że nie mam zbyt wiele czasu ,aby regularnie dzielić się z Wami swoimi przemyśleniami. Ale jestem z powrotem i mam nadzieję, że przeczytacie wynurzenia starego Egona. 

Łukasz powiedział mi: „Egon, podsumuj nam sezon 2019.” Spróbuję więc napisać, jak ja go widziałem. 

Zacznijmy od Grand Prix, bo to Was z pewnością najbardziej interesuje. Przed sezonem parokrotnie powiedziałem Wam, że boję się o Woffindena. Bo wiem, jak to jest, gdy broni się tytuł mistrzowski. Okazało się, że znów  miałem rację. Anglik nie podołał zadaniu. Była kontuzja, były inne rzeczy – sezon w Grand Prix Tai może odhaczyć jako całkiem nieudany. Nie przypominał w niczym aktualnego mistrza świata. Dzięki dzikiej karcie dostanie szansę rehabilitacji w sezonie 2020. Zimą pewnie popracuje nad wyciąganiem wniosków i znów będzie chciał walczyć o odebranie korony. Komu? Bartkowi Zmarzlikowi. 

Zmarzlik, ach ten Zmarzlik. Ja go pamiętam jako młodego chłopaka, który charakteryzował się… piskliwym głosem i wielką ambicją. Teraz zmężniał i charakteryzuje się wielką determinacją oraz pracą w dążeniu do celu. Bartosz dojrzał niesamowicie przez ostatnie lata. Powiem Wam więcej – ten tytuł, który wywalczył jest pierwszy i zapewniam Was, a na żużlu się znam, że ten zawodnik jeszcze 2-3 razy w swojej karierze tytuł zdobędzie. Zapamiętajcie sobie dobrze moje słowa. Teraz musi ochłonąć po tytule, pozbierać wszystkie gratulacje i szykować się do obrony tytułu. Będzie miał tak samo ciężko, jak w tym roku Woffinden.

Rywale? Jest Leon Madsen, który w Toruniu jeździł jak Leon Zawodowiec. Zreszął ten chłopak poczynił w ostatnich latach ogromny postęp. Ten Leon ma coś z robota i jeśli utrzyma formę oraz przygotowanie sprzętowe, to jeszcze wielkie sukcesy przed nim. Trzeci był Emil Sajfutdinow i medal ma jak najbardziej zasłużenie, choć przed Toruniem apetyt był na złoto. Skończyło się na brązie. Są Lindgren i Vaculik. Oni też potrafią zagrozić. Problem polega tylko na tym, że robią to bardzo nieregularnie. Także w przyszłym roku seria Grand Prix dostarczy Wam emocji , gdy będziecie śledzili walkę Zmarzlika w obronie tytułu. 

Mistrzostwo wywalczyło w lidze polskiej Leszno i to akurat nie jest wielką sensacją. Ja jednak muszę się Wam pochwalić. Wiecie, kto zdobył tytuł w Niemczech? Moje ukochane MSC Brokstedt. To nasz trzeci tytuł i jestem dumny z tego, co ten zespół pokazał. On jest najbliższy mojemu sercu, byłem w klubie przy pierwszym tytule. Mam nadzieję, że to początek dobrych czasów dla klubu z północy Niemiec. Złamaliśmy dwuletnie panowanie zespołu z Landshut i to mnie bardzo, ale to bardzo cieszy. To tyle po półrocznej przerwie. Gratuluję Wam wszystkim w Polsce mistrzowskiego tytułu Zmarzlika. Jemu i jego teamowi również. 

WASZ EGON