Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Pewien polski sędzia znalazł znakomity sposób na przyspieszenie zawodów żużlowych! Maksym Drabik byłby idealny dla Motoru Lublin, ale beniaminek najpierw musi nie być za słabym na PGE Ekstraligę. Z kolei w Stanach Zjednoczonych powoli – acz intensywnie – odradza się żużel. Odwiedziliśmy najdalsze żużlowe zakątki internetu oraz branżowej prasy, więc zapraszamy na naszą prasówkę.

Myśleliście, że już po SoN-ie i wracamy tylko do naszego ligowego piekiełka? Otóż nie. Teraz trochę o brakach związanych z tym turniejem. I bynajmniej nie chodzi (tym razem) o niedostateczną liczbę mijanek na torze czy kibiców na trybunach. Okazało się, że tylko Polacy byli tak zapobiegawczy i do dalekiej Rosji udali się pełnym składem, w związku z czym poobijanego Macieja Janowskiego mógł zastąpić Patryk Dudek. Nie przemyśleli tego Brytyjczycy – i jechali w okrojonym składzie w niedzielę – nie przemyśleli tego także organizatorzy, którzy przygotowali tylko cztery medale dla każdego zespołu – trzy dla zawodników i jeden dla menadżera. Co prawda Janowski w tym roku w Speedway of Nations nie dołożył żadnego punktu, ale i tak należał mu się krążek. Podobnie jak startującemu w półfinale Bartoszowi Smektale. To jednak nie koniec nieprzyjemności, bo okazało się, że nasi reprezentanci do Polski wrócili bez… swoich bagaży. W tym momencie do akcji wchodzi PZMot, który zapowiedział, że zadba o braki w polskiej kadrze. Znaczy, w kwestii medali – po prostu zostaną wyprodukowane w kraju. Bagaże wkrótce dolecą. Albo i nie.

– W Częstochowie wielka wiara! – donosi serwis WP SportoweFakty.pl. Nie, nie chodzi o coroczną pielgrzymkę na Jasną Górę, ta dopiero przed nami. „Dopóki będą matematyczne szanse, będą walczyć o play-off” – czytamy dalej. Wtóruje temu Przegląd Sportowy: „Włókniarz wygra cztery mecze i będzie w play-off”. To akurat wszystko dość logiczne, a na konfrontację tych krzykliwych tytułów z rzeczywistością podamy przykład innego zespołu: Get Well Toruń wygra osiem meczów i będzie mistrzem Polski, a dopóki będą matematyczne szanse, będą walczyć.

Często chwalimy Tygodnik Żużlowy, bo naprawdę możemy tam znaleźć wiele ciekawych treści. Były wywiady z dziennikarzami uchylającymi rąbka tajemnicy swojego zawodu czy z pracownikami biura prasowego. Nie inaczej jest i tym razem, bo mamy dużą rozmowę z legendą Apatora Toruń, Wojciechem Żabiałowiczem, który przyznaje, że lepszy klimat dla żużla był na starym toruńskim stadionie. A jego zdaniem Get Well utrzyma się w PGE Ekstralidze.

Znajdujemy też notkę o tytule „Motor jest za słaby na Ekstraligę”. Beniaminek jest tak słaby, że ma ogromne szczęście, że są słabsi od niego, czyli torunianie. I to nie Motor wygrał na MotoArenie, a Get Well pojechał „jedno z najsłabszych spotkań w historii klubu”. Ogólnie „lublinianie zyskali przychylność szerokiej publiczności, bo tacy niedoceniani, outsiderzy i do tego wracają z żużlowego niebytu” i „robią gorsze wrażenie niż Unia Tarnów przed rokiem”.

Skąd tyle jadu w stronę beniaminka z Lublina? Czyżby autor był korespondentem z… Tak. Notka wyszła spod pióra (klawiatury) redaktora z Torunia. Nie ma co szerzej tego komentować, warto jednak przypomnieć, że kiedy jest się kibicem, należy oddzielić od pracy dziennikarskiej emocje. Albo pisać na chłodno, albo po prostu wcale. A swoją drogą lublinianie zyskali przychylność środowiska także dzięki nieprawdopodobnej atmosferze na stadionie, ale to trzeba zobaczyć na żywo, żeby się o tym przekonać, prawda?

Dalej w TŻ czytamy zapowiedź sezonu ogórkowego, czyli kto i gdzie by pasował. A tu mamy obrót sprawy o 180 stopni i czytamy, że Motor rośnie w siłę. To jak to w końcu jest, rośnie w siłę czy jest za słaby na ekstraligę? Do rzeczy – w Lublinie do składu pasowałby Maksym Drabik, a Stali Gorzów poleca się m.in. Vaclava Milika zamiast Petera Kildemanda. Swoista zapowiedź tego, co będzie nas czekało w październiku. Mamy też kolejne doniesienia o Grzegorzu Zengocie. – Sam żużlowiec dementuje pogłoski o tym, że jest po słowie z Polonią Bydgoszcz, ale…”. Nie! Dość. Przed „ale” stawiamy kropkę, zdementował, to zdementował.

W Gazecie Pomorskiej Jerzy Kanclerz zapowiada także, że do zespołu nie dołączy Greg Hancock. O Amerykaninie czytamy również w WP Sportowefakty.pl, że nie dołączy do ROW-u Rybnik, chociaż tam artykuł jest tak skonstruowany, że praktycznie można zamienić tylko nazwę zespołu i też będzie pasować. Kilogramy plotek i kaczek dziennikarskich na temat Hancocka i zapewne tak to będzie wyglądało aż do momentu, kiedy faktycznie gdzieś parafuje umowę. Na szczęście zza Oceanu powiewa optymizmem i nie chodzi tylko o leczenie żony Grega, bo to przebiega bez komplikacji. Otóż w Stanach Zjednoczonych powstają nowe tory żużlowe. Może za kilka lat doczekamy się „Team Exide Junior”?

– Łaguta wprowadza nową modę. Nikt nie jest tak zaradny – przekonuje Przegląd Sportowy. A my złośliwie odpowiadamy: – Wydawało się, że Grigorij dwa lata temu też był zaradny. A całkiem serio, to Rosjanin korzysta z usług jednego mechanika, Dariusza Sajdaka, podczas gdy drugim jest on sam. Chwalebne, ale też nie ma na kogo zrzucić winy w razie niepowodzenia.

Sędzia stażysta Marcin Beda znalazł sposób na to, jak przyspieszyć zawody żużlowe. W siódmym biegu leszczyńskiej odsłony Drużynowych Mistrzostw Polski Juniorów doszło do upadku Alana Szczotki. Pozostała trójka przerwała jazdę, a w tym czasie Szczotka zdążył się pozbierać z toru i uciec na murawę. Brama parku maszyn została otworzona, pozostali żużlowcy zjechali z toru, ale… sędzia wcale nie przerwał biegu! Jak mówił Rafał Karczmarz dla PS – inny z uczestników biegu – z jego perspektywy zawodnik po wywrotce został wciągnięty pod dmuchaną bandę i ocenił, że się szybko nie wygrzebie. Arbiter uznał, że cała trójka zasługuje na wykluczenie.

Nie będziemy wdawać się w regulaminowe dyskusje z arbitrem, ale jeśli została otwarta brama parkingu, to czy to nie powinno automatycznie powodować przerwania biegu? Poza tym to są zawody młodzieżowców zdobywających doświadczenie, więc chyba – szczególnie w tak niecodziennej sytuacji – można popatrzeć przez palce i dać im możliwość startu w powtórce? No, ale z drugiej strony służba nie drużba i jeśli pana Marcina obligował do tego regulamin, to tak być musiało.

Na koniec jeszcze finał afery z gaźnikiem Marka Lutowicza. Jak donosi speedwaynews.pl, zawodnik został odwieszony i poza przymusowym odpoczynkiem od żużla, nie spotkała go większa kara za nieregulaminowy gaźnik. Sprawa została wyjaśniona, a młodzieżowiec nauczył się, że jak szlifować ranty, to tylko dokładnie.