Szymon Woźniak Fot. Szymon Woźniak Racing
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Szymon Woźniak niczym feniks z popiołów odrodził się w ostatnich dwóch meczach truly.work Stali Gorzów. W niedzielnym spotkaniu ze Speed Car Motorem Lublin spośród wszystkich podopiecznych trenera Stanisława Chomskiego to właśnie on najczęściej, bo trzy razy, wpadał na metę jako pierwszy.

– Rzeczywiście przełom w mojej jeździe i prędkości nastąpił. Udało mi się jakiś czas temu wprowadzić jedną poprawkę do moich motocykli, która uniwersalnie w każdych warunkach daje mi więcej prędkości i to jest zauważalne. Wcześniej nawet przy wygranych wyścigach moje czasy były takie sobie, a teraz jestem w stanie, przywożąc „trójkę”, przywieźć naprawdę dobry czas wyścigu i to mnie cieszy, bo tego mi głównie brakowało. Muszę podziękować tutaj moim świetnym tunerom, panom Rysiowi Kowalskiemu i Ashleyowi Hollowayowi, którzy wykonują dla mnie świetną pracę i te poprawki w połączeniu z moją dobrą jazdą i dobrymi silnikami przynoszą zadowalające efekty – powiedział po spotkaniu Woźniak.

Pomimo całkiem solidnej postawy trzech seniorów: Bartosza Zmarzlika, Krzysztofa Kasprzaka i właśnie Woźniaka Stal Gorzów przegrała w Lublinie za „trzy”. Zdecydowanie zabrakło punktów formacji juniorskiej. – Dla całej drużyny był to wyjątkowo ciężki mecz. Lublin jest u siebie dobrze dysponowaną drużyną. Poza tym ciężar gatunkowy tego spotkania był wysoki i cóż… Niewiele nam brakowało, ale brakowało i wielka szkoda, że tak małą różnicą przegraliśmy ten punkt bonusowy. Na nasze nieszczęście, na szczęście gospodarzy – dodał niepocieszony 26-latek.

Sytuacja aktualnych wicemistrzów Polski w tabeli jest niepewna, a widmo barażu wciąż wisi nad drużyną Chomskiego. W ostatniej kolejce gorzowianie podejmą ekipę spod Jasnej Góry. – Musimy na ten ostatni mecz z rundy zasadniczej zakasać rękawy, wygrać z Włókniarzem za „trzy” i oglądać mecz w Grudziądzu. Niestety, sami jesteśmy sobie winni i trudno – musimy wypić to piwo, którego sobie nawarzyliśmy przez cały sezon – zakończył Woźniak.

KAMILA JANKOWSKA