Szymon Woźniak Fot. Szymon Woźniak Racing
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Podopieczni trenera Stanisława Chomskiego w niedzielny wieczór pokonali na „Jancarzu” lidera PGE Ekstraligi 46:44.  Jednym z najskuteczniejszych zawodników truly.work Stali Gorzów w pojedynku z FOGO Unią Leszno był Szymon Woźniak – zdobywca 11 punktów.

Wychowanek Polonii Bydgoszcz wspólnie z Krzysztofem Kasprzakiem wygrał ostatnią gonitwę 4:2, zapewniając drużynie z Gorzowa cenne zwycięstwo.

– Sam chciałbym oglądać zawsze takiego siebie. Tak to już jest z tym żużlem, że często od zera do bohatera. Fajnie, że w takim momencie, bo to już był naprawdę ostatni moment na nasze przebudzenie. Jestem niezmiernie szczęśliwy z tego, czego dokonała drużyna, bo pokonaliśmy mistrza Polski, którego jeszcze w tym roku nikt nie pokonał. I to jest piękno speedwaya, że jak bardzo się chce, jak człowiek postara się i zostawi serce na torze, to można osiągać rzeczy wielkie i za to kocham ten sport – powiedział po meczu Szymon Woźniak.

Reprezentant Żółto–Niebieskich zdradził, że jego dobra dyspozycja to efekt nowego silnika od tunera Ryszarda Kowalskiego i pomocy teamu Bartosza Zmarzlika. – Nie ukrywam, że ten ostatni występ w Szwecji był dla mnie przełomowy, bo dosłownie przed samym meczem dzięki długiej rozmowie z mechanikami Bartka Zmarzlika udało mi się wprowadzić jedną poprawkę do sprzętu i po nitce do kłębka udało się znaleźć coś fajnego. Mogę bardzo podziękować mechanikom i Bartkowi Zmarzlikowi, który bardzo się stara, żeby mi i całej drużynie pomagać. Dziękuję też panu Rysiowi Kowalskiemu, od którego dostałem niedawno silnik i cieszę się, że tak szybko udało mi się z tego silnika zrobić taki pożytek – mówił.

W meczu XIII kolejki najlepszej żużlowej ligi świata truly.work Stal Gorzów zmierzy się na wyjeździe z beniaminkiem z Lublina. 26-letni zawodnik wicemistrzów Polski zapewnia, że celem drużyny jest zwycięstwo.

– Ostatni raz w Lublinie jeździłem w pierwszej lidze z Polonią Bydgoszcz. Wybierany się tam z takim samym nastawieniem, jakie było przed Lesznem, czyli z bojowym nastawieniem. Dla mnie coś takiego, jak cel minimum nie istnieje. Jedziemy do Lublina wygrać, bo jeżeli byliśmy w stanie wygrać z Unią Leszno, to jesteśmy też w stanie wygrać w Lublinie – zakończył żużlowiec.

DOROTA WALDMANN