Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Rozmowa z Wiktorem Lampartem, brązowym medalistą Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Polski z Tarnowa.

Wiktor, pytaliśmy Kubę i Dominika, zapytamy i Ciebie, jak smakuje szampan po tarnowsku?

Jest taki dość piekący w oczy (śmiech).

A wynik zawodów trochę Cię nie piecze, to trzecie miejsce po bardzo dobrym początku rywalizacji jest dla Ciebie satysfakcjonujące?

Trochę piecze, nie jestem tak do końca zadowolony, ale cieszę się z tego trzeciego miejsca, jest lepiej niż w tamtym roku, a zależy mi na tym, żeby z roku na rok być coraz lepszym.

Gdybyś wygrał ostatni bieg rundy zasadniczej, złoto byłoby Twoje. Musiałeś się jednak wtedy przedzierać z czwartego miejsca na drugie i niewiele brakowało, żebyś wypadł z rywalizacji o medale.

Trochę zostałem wtedy na starcie, nie poszło to po mojej myśli. Cieszę się jednak, że zdobyłem w tym wyścigu dwa punkty, musiałem się o nie „ciąć”. Szczerze mówiąc myślałem, że sędzia mnie wykluczy za przejechanie linii. To nie był zły bieg, wiadomo, że gdybym go wygrał, to zdobyłbym złoty medal, ale też Dominik Kubera mógł wcześniej wygrać swój bieg i to on mógł wygrać całe zawody.

Niewykluczone, że za rok finał MIMP odbędzie się w Lublinie, wszystko zależy od tego, czy zdobędziecie złoto DMPJ. Mógłbyś się wtedy ścigać na torze, który znasz i lubisz.

To na pewno byłby dla mnie atut, byłoby fajnie, na pewno chcemy wygrać te zawody.

Ten tor Ci pasował? Znasz go dość dobrze.

Można powiedzieć, że tak naprawdę wychowałem się na tym torze, od samego początku tutaj jeździłem, w dużej mierze za sprawą Grzegorza Rempały i Dawida (Lamparta – red.). Mieliśmy tutaj przed sezonem sparingi i treningi, jeździliśmy tutaj w rundach DMPJ.

Skoro już o torze mowa, bardzo ciężko było tutaj wyprzedzać w czwartek.

Tor był ciężki, ale jeśli miałbym go porównać do tego, który był w Lublinie podczas mistrzostw świata juniorów, to tam było jeszcze ciężej.

TOMASZ KANIA