Martin Vaculik (w czerwonym kasku) i Bartosz Zmarzlik FOT. JAROSŁAW PABIJAN
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Choć w Malilli dopiero przekroczyliśmy półmetek Grand Prix 2019, to wielu zawodników już poważnie myśli o przyszłorocznej edycji cyklu. Po wielu etapach eliminacji udało się wyłonić szesnastkę, która w sobotę powalczy w Gorican o miejsca w najbardziej prestiżowych rozgrywkach żużlowych na świecie. Chorwacki turniej może dać ponowną szansę wejścia na salony takim zawodnikom jak Kenneth Bjerre, Chris Harris czy Peter Ljung. Może być też tak, że od Challange’u właśnie rozpocznie się wielka kariera Mikkela Michelsena, Maxa Fricke’a czy Andersa Thomsena.

Gorican to istotne miejsce na mapie Grand Prix Challenge. Poprzedni finałowy turniej eliminacyjny do głównego cyklu odbył się tam w 2012 roku. To, że batalia o trzy miejsca premiowane awansem była arcyciekawa potwierdza fakt, iż zawodnicy z miejsc 2-6 zakończyli turniej z 10 punktami na koncie. Ostatecznie do cyklu 2013 awansowało trio ze Stali Gorzów – Krzysztof Kasprzak, Matej Zagar i Niels Kristian Iversen. Polak, Słoweniec i Duńczyk w gronie pokonanych zostawili takich żużlowców jak Leon Madsen, Hans Andersen czy Martin Vaculik.

Ranga tegorocznego turnieju w Gorican rośnie od dobrych kilku tygodni. Przede wszystkim jest to spowodowane tym, że… na niezbyt dobrych miejscach w tabeli plasują się starzy wyjadacze cyklu. Tai Woffinden wciąż nie przypomina zawodnika z mistrzowskich sezonów. Trudno w to uwierzyć, ale Brytyjczyk w czterech turniejach, w których wziął udział, nie wygrał ani jednego wyścigu.

Ogromne problemy ze zdobywaniem punktów do klasyfikacji ma także mistrz świata z 2017 roku. Jason Doyle w PGE Ekstralidze jeździ znakomicie (średnia 2,300 daje mu szóstą pozycję w rankingu najlepszych żużlowców DMP). Australijczyk nie potrafi jednak przełożyć formy z najlepszej ligi świata na zawody o indywidualne mistrzostwo świata. Doyle uzbierał jak na razie 42 punkty, a do bezpiecznego, ósmego miejsca traci osiem oczek. Warto pamiętać również o tym, że z powodów rodzinnych, w Grand Prix 2019 nie bierze udziału Greg Hancock. Chyba nikt nie wyobraża sobie sytuacji, w której nestor światowego speedwaya wyraża chęć jazdy w Grand Prix w kolejnym roku i nie dostaje stałej dzikiej karty.

Jason Doyle ma problem z przełożeniem formy z PGE Ekstraligi na cykl Grand Prix. FOT. JAROSŁAW PABIJAN

Bardzo możliwe więc, że władze FIM będą miały zagwozdkę tylko w przypadku jednej stałej dzikiej karty. Dla większości zawodników, turniej w Gorican to impreza o być albo nie być w cyklu. Chorwackie zawody będą miały oczywiście kilku faworytów. Kandydatem numer jeden do zwycięstwa wydaje się być Martin Vaculik. Słowak po krótkim kryzysie wrócił do formy i staje się coraz poważniejszym kandydatem do tytułu mistrza świata. 29-latek jest jednym z najlepiej punktujących zawodników w ostatnich rundach Grand Prix, już dogonił Emila Sajfutdinowa i za chwilę może zabrać się za przeskoczenie Bartosza Zmarzlika i Leona Madsena.

Do awansu aspirują również młodzi i gniewni, którzy w tym roku pokazali się już w cyklu z bardzo dobrej strony. Mowa oczywiście o Mikkelu Michelsenie i Maxie Fricke. Ten pierwszy w Grand Prix Skandynawii przekonał do siebie ostatnich niedowiarków, którzy twierdzili, że jak zawodnikowi Speed Car Motoru Lublin przyjdzie rywalizować z najlepszymi, to ten wróci do przyjeżdżania na trzecim i czwartym miejscu. Drugi z wymienionych żużlowców staje się coraz solidniejszym jeźdźcem. Fricke odjechał w tym sezonie pięć turniejów o IMŚ. W dwóch z nich udało mu się wejść do najlepszej ósemki, a w Hallstavik otarł się nawet o podium.

Dla Michelsena i Fricke’a turniej w Gorican może być dopiero początkiem wielkiej żużlowej przygody. Na liście startowej zawodów znajdują się jednak też tacy żużlowcy, którzy mają jedną z ostatnich szans na zaistnienie w najważniejszych rozgrywkach. Poważnym kandydatem do awansu jest Kenneth Bjerre. Duńczyk ma za sobą już cztery pełne sezony w cyklu. W latach 2010-11 udało mu się kończyć rozgrywki na siódmym miejscu, ale z pewnością nie jest to szczyt marzeń zawodnika MRGARDEN GKM-u Grudziądz.

Chrapkę na powrót do cyklu ma również Peter Ljung. FOT. MATEUSZ DZIERWA.

Do cyklu chciałby też wrócić Peter Ljung. Szwed jest w tym sezonie bardzo pewnym punktem pierwszoligowej Unii Tarnów (średnia 2,375 punktu na bieg). Ljung chce poprawić swój niechlubny pierwszy sezon w cyklu. W sezonie 2012 żużlowiec z Vaxjo zajął dopiero 15. miejsce w klasyfikacji generalnej. Wielu kibiców ucieszyłoby się także z powrotu Chrisa Harrisa. 37-latek ma na koncie jeden wygrany turniej, dziewięć razy stawał na podium i wielokrotnie ucierał nosa wielkim faworytom.

Kandydatów do awansu mamy więc wielu, a miejsc tylko trzy. Polscy kibice mogą niestety kibicować tylko swoim zagranicznym ulubieńcom. Żadnego z premiowanych miejsc nie zajmie bowiem nasz rodak. Polacy stracili swoje szanse w turniejach kwalifikacyjnych do Challenge’u. W turniejach w Teterow, Vojens, Cardiff i Toruniu musimy zatem trzymać kciuki za czwórkę Bartosz Zmarzlik, Patryk Dudek, Maciej Janowski, Janusz Kołodziej aby nasz kwartet w Grand Prix 2020 nie zamienił się w trio bądź duet.

BARTOSZ RABENDA

Lista startowa Grand Prix Challenge w Gorican:

1. Niels Kristian Iversen (Dania)

2. Jurica Pavlic (Chorwacja)

3. Martin Smolinski (Niemcy)

4. Anders Thomsen (Dania)

5. David Bellego (Francja)

6. Max Fricke (Australia)

7. Pontus Aspgren (Szwecja)

8. Kenneth Bjerre (Dania)

9. Robert Lambert (Wielka Brytania)

10. Martin Vaculik (Słowacja)

11. Peter Ljung (Szwecja)

12. Matej Zagar (Słowenia)

13. Mikkel Michelsen (Dania)

14. Craig Cook (Wielka Brytania)

15. Aleksandr Łoktajew (Ukraina)

16. Chris Harris (Wielka Brytania)

17. Matić Ivacić (Słowenia) (rezerwowy)

18. Norbert Magosi (Wegry) (rezerwowy)