Krzysztof Kasprzak (kask żółty). Foto: Marcin Kubiak, Unia Leszno
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W tegorocznym wielkim finale PGE Ekstraligi spotkają się drużyny Moje Bermudy Stali Gorzów oraz FOGO Unii Leszno. Tytułu trzeci rok z rzędu bronić będą leszczyńskie Byki. Pierwszy finałowy pojedynek odbędzie się na torze w Gorzowie Wielkopolskim. Rewanż dwa dni później w Lesznie.

Dla podopiecznych trenera Stanisława Chomskiego już sam udział w play-off jest dużym osiągnięciem. Przypomnijmy, że jeszcze w sierpniu „żółto-niebieska” drużyna zamykała ekstraligową tabelę z zerowym dorobkiem punktowym i wielu widziało już Stal na zapleczu ekstraligi. Tymczasem ekipa nadwarciańskiego klubu pozbierała się, uporała ze wszystkimi problemami  i zaczęła wygrywać mecz za meczem, co dało im ostatecznie drugie miejsce po fazie zasadniczej.

Gorzowianie tak naprawdę nic nie muszą, jadą bez presji, a to może im tylko pomóc w rywalizacji z siedemnastokrotnym mistrzem Polski.

– Chcemy pokazać się z jak najlepszej strony w tym dwumeczu, zwłaszcza na naszym torze i to jest nasz pierwszy cel – powiedział na antenie Radia Gorzów trener Moje Bermudy Stali Gorzów.

Jesienna aura nie sprzyja żużlowcom, opady deszczu i duża wilgotność powietrza utrudniają przygotowanie toru. Po niedzielnym półfinale z Betard Spartą Wrocław na gorzowski klub spadła fala krytyki odnośnie przygotowania owalu przy ul. Śląskiej.

Od początku tygodnia, codziennie na stadionie im Edwarda Jancarza trwają wielogodzinne prace na torze. Organizatorzy robią wszystko, co w ich mocy, aby osuszyć tor. Dodatkowo już od środy wszystkiemu przygląda się komisarz toru, Jacek Woźniak. – Warunki pogodowe, które teraz panują nie sprzyjają temu, żeby ten tor przygotować tak, jak do tej pory. Robimy wszystko, żeby go osuszyć po tych opadach. Ludzie nie zdają sobie sprawy, że minimalna ilość deszczu, zwłaszcza w tych miejscach zacienionych – prosta startowa i pierwszy łuk – bez słońca i ingerencji, a zwłaszcza bez słońca, nie da się. Wilgotność w nocy jest duża, są takie warunki infrastruktury w Gorzowie, że to jest specyfika i mówienie o naszym torze, że był źle przygotowany… To zapraszam wszystkich niech przyjdą i zobaczą, jak to robimy – mówił w radiu Stanisław Chomski.

– Prace na torze trwają. We wtorek cały dzień jeździła równiarka. Nasz toromistrz, Jarek Gała przerzucał suchą warstwę w mokrą i mokrą w suchą, po prostu mieszanie tej nawierzchni, żeby uzyskać jednolitą konsystencję i ktoś kto ma trochę wyobraźni i nie dorabia ideologii, jak to mówią niektórzy eksperci o odparzaniu toru, przykrywaniu i nie przykrywaniu toru, brak słów… Jeżeli pada deszcz, a coś jest niewysuszone i tego nie przykryjemy to będzie jeszcze bardziej mokre. Odparzyć może się wtedy, gdy tor jest przelany wodą, na dworze jest temperatura 30 stopni, a my go kisimy pod folią tak, jak hodujemy pomidory. Wtedy to jest odparzanie, woda idzie do góry i nie ma gdzie odparować. Myślimy pozytywnie. Na pewno chcemy zrobić tor taki, żeby był przede wszystkim bezpieczny – dodał.

W decydujących o mistrzowskim tytule meczach w gorzowskiej Stali zabraknie Nielsa K. Iversena, który jest mocno poobijany po makabrycznie wyglądającym karambolu podczas rewanżowego meczu półfinałowego. Miejsce Duńczyka zajmie Krzysztof Kasprzak, który będzie miał okazję zmazać plamę po wcześniejszych, słabych występach – Niels zaliczył dwa słabe występy, w Grand Prix i w Gorzowie miał upadki, także trudno go eksploatować. Myślę, że ten czas, w którym nie było Krzysztofa pozytywnie podziałał na niego i oczekuję od niego skutecznej jazdy. Zawodnik jest gotowy, zgłasza chęć do jazdy. Wiem, że bardzo zależy jemu na tym, aby zaprezentować się w tych meczach, jak najlepszą dyspozycję i przyczynić się do sukcesu Stali – zakończył popularny Stanley.

Faworytem finału PGE Ekstraligi jest FOGO Unia Leszno, ale to nie oznacza, że Moje Bermudy Stal Gorzów jest bez szans. „Żółto-niebiescy” myśląc o korzystnym rezultacie, a w efekcie o 10. w historii tytule Drużynowych Mistrzów Polski  muszą wypracować na własnym torze wysoką zaliczkę punktową. Nie zapominajmy o tym, że gorzowianie lubią startować na stadionie im Alfreda Smoczyka i notują tam dobre występy. Poza tym Stalowcy są na fali wznoszącej i nie zamierzają się łatwo poddać. Zatem zapowiada się niezwykle emocjonujący i zacięty finał. A kto jest Waszym faworytem?