Get Well Toruń godnie pożegnał się z PGE Ekstraligą
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Spotykam się z opiniami, że tylko eWinner Apator Toruń szykuje się do awansu do PGE Ekstraligi i stąd może być pewny sukcesu. Aż nie chce mi się wierzyć, że reszta pierwszoligowej stawki to ledwie maruderzy i statyści, czekający na lepsze czasy. Naprawdę nikt nie zaryzykuje? Proponuję spojrzeć na Speed Car Motor Lublin. Szybki awans do elity spowodował wybuch żużlowej euforii. Za chwilę sportowy sukces i kibicowskie zaangażowanie zaowocują budową nowego stadionu. To wygląda niczym piękny sen, który teoretycznie nie miał prawa się wydarzyć. Po lublinianach widać, że kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. Może więc znajdą się chętni do poskromienia faworyzowanych torunian?

Przed tygodniem na czynniki pierwsze rozebrałem potencjał wszystkich ekstraligowców. Idąc za ciosem nadszedł czas na pierwszą ligę. Zastanowię się jakie atuty mają poszczególne ekipy. Kto może zyskać miano czarnego konia rozgrywek? Gdzie szukać znaków zapytania, czyli co mnie zastanawia i nurtuje? Przy okazji przeanalizuję potencjał juniorskich par, bo nierzadko to właśnie młodzież ma strategiczny wpływ na wynik całego zespołu. Startujemy.

eWinner Apator Toruń

Atuty: Skład został oparty o zawodników z ekstraligowymi umiejętnościami. Adrian Miedziński, Tobiasz Musielak, Wiktor Kułakow i bracia Holderowie widzą przyszłość w ligowej elicie i to najlepiej startując z aniołem na plastronie. Awans i własne jutro mają zatem w swoich rękach. Tym razem atutem torunian może okazać się Motoarena, która nie ma już tajemnic przed najlepszymi na świecie, ale już pierwszoligowcy bywali na niej incydentalnie.

Znaki zapytania: Chris Holder. Ostatnie trzy sezony są stopniowym zejściem w dół w hierarchii światowego żużla. Były indywidualny mistrz świata najpierw w Grand Prix woził ogony, potem wypadł z cyklu, a teraz nie jest w stanie do niego awansować. Opuścił wraz z Apatorem ekstraligę i zaparkował w pierwszej lidze. Pytanie na jak długo i gdzie zechce szukać inspiracji?

Juniorzy: Igor Kopeć–Sobczyński – Kamil Marciniec. Chciałoby się rzec, że na pierwszoligowym poziomie Kopeć–Sobczyński to już na pewno powinien sobie poradzić. W końcu ma do dyspozycji całkiem spory bagaż ekstraligowych doświadczeń i przy okazji dobry sprzęt. Na jego dobrą formę nie postawię jednak nawet złotówki. W tym przypadku duży ze mnie niedowiarek i dopiero uwierzę, jak zobaczę.

Czarny koń: Jack Holder. Dwudziestoczterolatek z Antypodów ma potencjał, żeby stać się jednym z najlepszych pierwszoligowych graczy. Może nawet znaleźć się w top-5 największych gwiazd. Musi tylko poważnie traktować swoje obowiązki, zbudować profesjonalny team i sfokusować się na uprawianiu żużla. Jednak sporo tych konieczności.

Cel: awans do ekstraligi.

Mój komentarz: najważniejszy jest awans. Pojedyncze porażki w rundzie zasadniczej mogą się przydarzyć, to w końcu sport. Nie powinny one jednak zbijać z tropu i przysłaniać ostatecznego celu. Czyli najpierw play-off. Potem awans. Po to w zespole znaleźli się zawodnicy z ekstraligowym potencjałem. Dużo nie zaryzykuję, jeśli stwierdzę, że moc pierwszoligowych Aniołów jest większa niż ekstraligowych Rekinów.

Arged Malesa Ostrovia Ostrów

Atuty: zespół okrzepł na pierwszoligowym gruncie, a coraz wyżej powinny stać akcje Nicolaia Klindta. Duńczyk ma szansę stać się topową gwiazdą ligi. W klubie panuje względny spokój, co w przypadku Ostrowa nie jest wcale takie oczywiste.

Znaki zapytania: jak na przestrzeni całego sezonu zaprezentują się weterani, Grzegorz Walasek i Rafał Okoniewski? W końcu na świecie jest jedyny w swoim rodzaju Greg Hancock, a reszta pięknych czterdziestoletnich to jednak zwykli śmiertelnicy.

Juniorzy: Sebastian Szostak – Kacper Grzelak. W ubiegłym sezonie młodzieżowy duet ostrowian stanowili zdecydowanie bardziej objeżdżeni Marcin Kościelski i Kamil Nowacki. I w ostatecznym rozrachunku mieli istotny wkład w ligowy sukces całego zespołu. Tym razem Arged Malesa Ostrovia stawia na własnych wychowanków, co z jednej strony może przynieść pozytywne efekty w przyszłości, ale może przystopować wynik w teraźniejszości.

Czarny koń: Sebastian Szostak. Spory talent. Jeśli na własnym torze będzie zdobywał punkty w biegach młodzieżowych, to już zasłuży na brawa.

Cel: awans do play-off.

Mój komentarz: w Ostrowie tradycyjnie wyciszają emocje. W ubiegłym sezonie klubowe władze dały do zrozumienia, że pierwsza liga jest idealnie skrojona na ich miarę, a ewentualny awans przyniósłby więcej straty niż pożytku. Nic więc dziwnego, że celem jest awans do play-off, a przyszłe awanse pozostają w sferze marzeń.

Car Gwarant Start Gniezno

Atuty: wyrównany i stabilny skład. Każdy z zawodników może przejmować stery lidera zespołu, w zależności od sytuacji meczowej, miejsca i czasu rozgrywania akcji.

Znaki zapytania: czy etatowi pierwszoligowcy znajdą w sobie siłę, motywację i chęć do bicia się o awans i czy gnieźnianie rzeczywiście są gotowi na tak duży skok sportowy i organizacyjny.

Juniorzy: Damian Stalkowski – Marcel Studziński. Stalkowski jak na pierwszoligowe warunki ma już duże doświadczenie i szansę, aby zostać jednym z najlepszych juniorów w tej klasie rozgrywkowej. Studziński w ubiegłym sezonie jeździł w ZOOleszcz Polonii Bydgoszcz i bardzo narzekał na jakość swojego sprzętu. Szansa jaką otrzymał od gnieźnian może być ostatnią w jego karierze.

Czarny koń: Frederik Jakobsen. Już od początku sezonu młody Duńczyk będzie musiał pokazać swoją wartość, bo z pozycji rezerwowego będzie mu ciężko przebić się do składu i zastępować bardziej doświadczonych kolegów. Talentu brązowemu medaliście indywidualnych mistrzostw Europy juniorów z 2018 roku odmówić nie można. Po opuszczeniu zespołu z Poznania brakuje mu spokoju, systematyczności i stałego miejsca w składzie.

Cel: awans do finału.

Mój komentarz: w Gnieźnie coraz głośniej mówi się o marszu na ekstraligę. Chcieć a móc to jednak dwie odrębne sprawy. Start zatrudnia grupę solidnych pierwszoligowców i w tym miejscu pojawia się duży znak zapytania. Czy etatowym pierwszoligowcom zechce się bić o awans, skoro dla części z nich potencjalne ligowe zwycięstwo będzie oznaczać konieczność poszukiwania nowego pracodawcy? Dla Oskara Fajfera, Adriana Gały, Juricy Pavlica i Olivera Berntzona żużlowa elita to, póki co, zbyt wysokie progi.

Unia Tarnów

Atuty: Mateusz Cierniak – nieprzeciętny talent, który może rozdawać karty, wskakując z rezerwy za słabszych kolegów. Peter Ljung jako jedna z największych pierwszoligowych gwiazd.

Znaki zapytania: w mojej opinii Artur Mroczka ma możliwości, aby na pierwszoligowym poziomie sięgać po dwucyfrowe zdobycze. Problem w tym, że ubiegłoroczna kontuzja rąk mocno wyhamowała wychowanka GKM-u Grudziądz, a jego forma stanowi sporą niewiadomą. Poza tym zastanawiam się, jak w roli seniora poradzi sobie Michał Gruchalski. Częstochowski lew ma charakterek, spore ambicje, ale, póki co, jego forma falowała i spadała.

Juniorzy: Mateusz Cierniak – Przemysław Konieczny lub Dawid Rempała. Cierniak wyrasta na młodzieżową gwiazdę, a ewentualne zdobycze punktowe jego partnera będą miłym dodatkiem.

Czarny koń: Michał Gruchalski. Wychowanek Eltrox Włókniarza Częstochowa ma świadomość, że walczy o swoją żużlową przyszłość, więc zbliżający się sezon ma dla niego wymiar strategiczny.

Cel: awans do play-off.

Mój komentarz: na czym zależy tarnowskim działaczom? Na sympatycznym prześlizgnięciu się przez sezon, czy na realnej walce o play-off i finał rozgrywek? Ponoć sportowe zapędy tarnowian hamuje zabytkowy stadion. Mam jednak wrażenie, że ten lubelski wcale nie jest lepszy. Za to sukces sportowy staje się w Lublinie przyczynkiem do czegoś nowego, a stagnacja w Tarnowie przynosi jedynie frustrację całemu środowisku żużlowemu.

Zdunek Wybrzeże Gdańsk

Atuty: tym razem obyło się bez kadrowej rewolucji, którą zastąpiła metodyczna ewolucja. Teoretycznie gdańszczanie wzmocnili swój potencjał kadrowy i ważne jest, że siła zespołu oparta została o zawodników z ekstraligowym doświadczeniem. Wyobraźnia podpowiada mi, że dla Krystiana Pieszczka i Karola Żupińskiego znalazłyby się ekstraligowe posady.

Znaki zapytania: Peter Kildemand. Triumfy w Grand Prix, wspaniałe szarże i biegowe zwycięstwa to w przypadku Duńczyka coraz odleglejsza przeszłość. Kildemand co roku zapewnia, że już tym razem wróci do formy i będzie pięknie, tak jak kiedyś. Za każdym razem ściemnia. Nie mam też pewności, że odnajdzie się na pierwszoligowym szlaku.

Juniorzy: Karol Żupiński – Alan Szczotka. Utalentowana para, która jednak na torze nic wielkiego jeszcze nie zwojowała. O Żupińskim jest głośno od momentu, gdy zdał licencję, ale i oczekiwania są większe. Szczotka ostatnimi czasy częściej leczy kontuzje niż rywalizuje na torze.

Czarny koń: Rasmus Jensen.W ubiegłym sezonie stał się odkryciem angielskiej Elite League i niespodziewanie wywalczył brązowy medal indywidualnych mistrzostw Danii. Potencjał w sam raz na pierwszą ligę.

Cel: awans do finału.

Mój komentarz: finał toruńsko-gdański byłby bardzo emocjonującym wydarzeniem. Oba miasta dzieli niecałe dwie godziny jazdy autostradą, z krótką przerwą na hot-doga. Komplety widzów na trybunach zapewnione. Moim skromnym zdaniem Wybrzeże ma największe szanse na dorwanie Aniołów i pokrzyżowanie im szyków.

Lokomotiv Daugavpils

Atuty: najlepsza w lidze para młodzieżowa oraz tor, który wciąż dla polskich drużyn ma w sobie sporo niespodzianek.

Znaki zapytania: jaka jest aktualna filozofia Nikołaja Kokina i spółki? Ekstraliga zamknęła przed Łotyszami swoje bramy. Nic więc dziwnego, że opadły im skrzydełka. Pierwsza liga jednak rośnie w siłę, a Lokomotiv słabnie w oczach. Za chwilę może się okazać, że realny stanie się spadek w drugoligową otchłań.

Juniorzy: Oleg Michaiłow – Artiom Trofimow. Ten duet ma spore szanse na tytuł najlepszej młodzieżowej pary w pierwszej lidze i regularne zastępowanie słabszych kolegów z formacji seniorskiej.

Czarny koń: Artiom Trofimow. To zawodnik z szansami na międzynarodowe sukcesy.

Cel: utrzymanie w pierwszej lidze.

Mój komentarz: Nikołaj Kokin stawia na młodych i niedoświadczonych wychowanków i próbuje zapomnieć o romansie z ekstraligą. Zanim jednak młodzież wyfrunie w szeroki świat, sławiąc łotewski speedway, ciężar rywalizacji muszą wziąć na siebie seniorzy. A ich moc pozostawia sporo do życzenia. Tym samym Lokomotiv jest podstawowym kandydatem do spadku.

Orzeł Łódź

Atuty: stabilna sytuacja finansowa klubu i, jak na warunki żużlowe, wręcz światowy stadion.

Znaki zapytania: Norbert Kościuch. Ubiegłoroczny sezon w elicie okazał się jednym, wielkim niewypałem. Zastanawiam się, czy nowy nabytek Orła po straconym sezonie, klapie finansowej i mikroskopijnej ilości startów wjedzie na pierwszoligowe podwórko z przytupem i fajerwerkami, czy może jednak zaliczy falstart?

Juniorzy: Piotr Pióro – Aleksander Grygolec. Młodzieżowcy Orła stoją na przeciwległych biegunach swoich karier. Dwudziestojednoletni Pióro walczy o przetrwania na żużlowej scenie. Siedemnastoletni Grygolec dopiero zaczyna poważne ściganie i ma zadatki na dobrego żużlowca. Na torze zadziorny, pewnie za ojcem Pawłem Grygolcem.

Czarny koń: Marcin Nowak. Ma za sobą doświadczenia ekstraligowe, lecz najlepiej wypadał w drugoligowych warunkach. Starty w pierwszej lidze do tej pory hamowały jego rozwój. Nowy sezon pokaże, gdzie jest miejsce Nowaka. 

Cel: utrzymanie w pierwszej lidze i przy sprzyjających okolicznościach zaatakowanie play-offu.

Mój komentarz: ciekawostką samą w sobie będzie współpraca dwóch trenerów, Lecha Kędziory i Adama Skórnickiego. Już się zastanawiam, który z panów będzie odpowiadał za porażki, a który za zwycięstwa.

ZOOleszcz Polonia Bydgoszcz

Atuty: wyrównany skład i specyficzny tor, na którym mniej doświadczeni zawodnicy połamią szprychy.

Znaki zapytania: krajowe zestawienie seniorów, czyli Kamil Brzozowki i Josh Grajczonek. Jeśli ten duet wypali, bydgoszczanie zaliczą spokojny sezon zakończony utrzymaniem w lidze. Gdy zawiodą, Jerzy Kanclerz może pożałować, że zakontraktował jedynie dwóch polskich seniorów.

Juniorzy: Tomasz Orwat – Nikodem Bartoch. Ten duet wzbudza moje mieszane uczucia. Orwat nawet w drugoligowych warunkach nie zachwycał. Bartoch jest zawodnikiem stażującym dopiero w zawodach młodzieżowych. Dla obu skok na pierwszą ligę jest dużym wyzwaniem.

Czarny koń: David Bellego. Przyznaję się, że delikatnie dopinguję Francuzowi i już sam nie wiem, czy jego postęp jest realny, czy moje myślenie ma jednak charakter bardziej życzeniowy. Niech mu się wiedzie.

Cel: podobnie jak Orzeł Łódź, w pierwszej kolejności zachowanie pierwszoligowego bytu i dopiero jak nadarzy się okazja, to przeprowadzenie ataku na miejsce w play-offie.

Mój komentarz: celem nadrzędnym jest utrzymanie. Choć w przypadku bydgoszczan jest jeszcze jeden istotny cel, a mianowicie zwycięstwo na własnym obiekcie z eWinner Apatorem Toruń  w odnowionych Derbach Pomorza i Kujaw. Utrzymanie w pierwszej lidze umocuje klub na solidnym fundamencie. Szybki spadek podważyłby autorytet klubowych władz.

DAWID LEWANDOWSKI