Darcy Ward. fot. Róża Królikowska
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W ostatnim czasie Darcy Ward coraz aktywniej uczestniczy w życiu żużlowym. Australijczyk już nie tylko gości na poszczególnych zawodach, ale także organizuje swoje turnieje i zajmuje stanowisko w sprawach dotyczących czarnego sportu. Kolejnym krokiem jest zaangażowanie 28-latka w pracę z młodzieżą. Dwukrotny indywidualny mistrz świata juniorów chce dołożyć swoją cegiełkę do rozwoju zawodników z Antypodów.

Ward przez długi czas wracał do żużlowego świata. Jest to spowodowane oczywiście tym, że musiał zmagać się z bardzo trudnym okresem rehabilitacji.  – Wciąż kocham sport. Myślę, że ponowne zaangażowanie się w żużel zajęło mi cztery lata. Trwało to tyle czasu nie ze względu na to, że wcześniej nie chciałem być przy sporcie. Po prostu uczyłem się mojego nowego życia. Jestem teraz inną osobą – mówi Australijczyk na łamach Speedway Star.

– Wróciłem do czasów z dzieciństwa, kiedy jeździłem na obiekt North Brisbane Junior Motorcycle Club. To miejsce, w którym dorastałem. Przed pandemią koronawirusa znów zacząłem się tam częściej pojawiać. Z czasem zaangażowałem się bardziej. Bywałem w parku maszyn i pomagałem dzieciakom w przygotowaniu motocykli. Tak zapoczątkowałem kilka projektów. Mam w sobie głód pomocy tym młodym chłopakom. Oni też się mną opiekują. Bycie kimś dla niektórych ludzi, to wciąż miłe uczucie – podkreśla były zawodnik klubów z Torunia, Gdańska i Zielonej Góry.

Zawodnik z Nanango przyznaje, że praca z młodzieżą bardzo mu odpowiada. Nie ukrywa jednak, że jest kilka spraw, które utrudniają wybicie się australijskich juniorów na arenie międzynarodowej.

– Mamy tak wielu dobrych zawodników, którzy uformowali się w Australii. Jednak teraz nasz kraj nie jest w tym miejscu, w którym powinien być z produkcją młodych talentów. Jakie dajemy możliwości rozwoju tym chłopakom? Niewielkie – kontynuuje 28-latek.

– Żużlowcy przyjeżdżają do nas z Europy, aby jeździć podczas naszego lata w dużych turniejach. Wtedy żużel w Australii jest wielki. Później jednak oni wracają do Europy i wszyscy o tym zapominają. Chcę to zmienić. Zawodnicy, którzy nie wyjeżdżają potem do Europy powinni mieć więcej okazji do startów z tymi najlepszymi. Chcę, żeby wszyscy spotykali się razem na dużych imprezach – tłumaczy były zawodnik określany jako jeden z największych talentów w historii żużla.

Zdaniem Warda, więcej miejsc w najważniejszych turniejach powinno przypadać zawodnikom będącym w Australii cały czas. – Tych zawodników, którzy przyjeżdżają jest około 16. Wtedy miejsca na wszystkich dużych imprezach są po prostu zajęte. Fajnie, że ci wszyscy zawodnicy do nas przyjeżdżają, ale ja jestem tu też przez całą zimę i widzę jak to wygląda. Myślę, że mój pomysł może pomóc niektórym dzieciakom wybić się dalej – kończy zwycięzca turnieju Grand Prix Danii z 2013 roku.