Walasek, Kościuch, Świderski, Sajdak… Nowa myśl szkoleniowa polskiego speedwaya

Za kilkanaście dni Norbert Kościuch winien zostać instruktorem sportu żużlowego - on akurat bez konieczności wyjeżdżania na tor. FOT. NORBI SPEEDWAY RACING
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

9 marca polski żużel wdrapie się na wyższy poziom teorii ewolucji. Zyskamy trzech dyplomowanych trenerów, a także cały pułk instruktorów. W ramach końcowych egzaminów na toruńskiej Motoarenie odbędą się również jedne z ciekawszych zawodów pierwszej części sezonu…

Od jesieni zeszłego roku grupa ludzi żużla spotykała się na zjazdach w Lubiczu Górnym pod Toruniem, w tamtejszej filii pruszkowskiej Wyższej Szkoły Kultury Fizycznej i Turystyki. To właśnie w Pruszkowie dyplom trenera żużlowego zdobył przed laty Piotr Żyto, dziś jeden z wykładowców na kursie.  

– Prowadziłem zajęcia z naboru do szkółki żużlowej, pracy z młodzieżą czy warunków torowych – mówi nam Piotr Żyto. Zaznaczamy, że przy tej okazji nie powstał jednak Zakład Teorii Preparowania Torów. Kwestiami psychologicznymi zajął się Michał Widera, a swoje do wygłoszenia mieli też Stanisław Chomski i Rafał Dobrucki. Słuchacze?

– Powinniśmy zyskać trzech nowych trenerów, bo swoje kwalifikacje podnoszą Aleksander Janas, Janusz Ślączka i Krzysztof Jabłoński, którzy już wcześniej byli instruktorami – podkreśla Żyto.

Jeśli chodzi o chętnych do zdobycia uprawnień instruktorskich, mamy ich cały zastęp. Tymi studentami są: Krzysztof Buczkowski, Maciej Gilowski, Marcin Hoffman, Mirosław Jabłoński, Norbert Kościuch, Sebastian Niedźwiedź, Robert Ruszkiewicz, Błażej Skrzeszewski, Marcin Stawluk, Tomasz Szymankiewicz, Aleksander Ślebioda, Piotr Świderski, Rafał Trojanowski, Rafael Wojciechowski, Tomasz Zywertowski, Andrzej Wnęk, Dariusz Sajdak, Grzegorz Walasek, Adam Lyczmański, Kamil Brzeziński i Maciej Kuromonow.

9 marca nasi studenci przejdą końcowe egzaminy. – Kandydaci na trenerów piszą prace z tematów, których myśmy wcześniej nie ruszali. Pozostali muszą natomiast przejść testy, a pod uwagę będzie też brana obecność na zajęciach – wyjaśnia szkoleniowiec ROW-u Rybnik.

Dla tych, którzy nie zdobyli nigdy wcześniej licencji zawodniczej, to jednak nie koniec obowiązków. Czeka ich jeszcze egzamin praktyczny z jazdy motocyklem żużlowym. Dla żużlowców-amatorów nie powinno to stanowić większego problemu. Gorzej z tymi, którzy mają już swój wiek, swoją wagę, a na motocyklu nie siedzieli albo nigdy, albo od bardzo dawna.

– Jesteśmy już umówieni z Jackiem Frątczakiem, że koło 9 marca przeprowadzimy tę praktyczną część egzaminów na MotoArenie. Tam nie powinno być problemów z torem. A czy to konieczne? Wychodzimy z założenia, że skoro trener pływania musi umieć pływać, to w żużlu musi być podobnie. Chcemy rozróżnić funkcję menedżera czy kierownika z programem w ręku od instruktora mającego do czynienia z młodzieżą. Bo jak się na początku nabierze złych nawyków, to ciężko je później wyplenić. Trzeba szanować ten zawód, nasi absolwenci to muszą być fachowcy – przekonuje Żyto.  

Zatem ten końcowy egzamin praktyczny i walka z maszyną winny dostarczyć wielu emocji. I stresu. Może nawet warto sprzedawać nań bilety? W końcu na obronę pracy doktorskiej również zaprasza się widzów… A poważnie rzecz biorąc?

– Ja nie mówię, że będzie trzeba jechać z pełnym gazem. Ale pewne elementy należy umieć wykonać. Wiedzieć, jak się prowadzi motocykl, jak się zachować na starcie itd. Niebawem sprecyzujemy listę zadań – podsumowuje trener Żyto.

No to połamania, studenci!

WOJCIECH KOERBER