Wadim Tarasienko. Fot. SK Lokomotive Daugavpils
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Drużyna Lokomotivu Daugavpils uległa PGG ROW-owi Rybnik 34:56 w piątkowym spotkaniu 10. kolejki Nice 1. Ligi Żużlowej. Tym samym sytuacja klubu znad Dźwiny robi się coraz bardziej nieciekawa w kontekście utrzymania ligowego bytu. Przekłada się to na kiepską atmosferę wewnątrz zespołu.

Wśród gości nastroje są dalekie od optymistycznych. Choć Lokomotiv walczył, ani przez chwilę nie był w stanie zagrozić faworyzowanym gospodarzom. Robił, co mógł świetnie zaznajomiony z rybnickim owalem Andrzej Lebiediew, swoje też dołożył Timo Lahti, dochodzący do pełni sił po złamaniu kości strzałkowej w Szwecji ponad miesiąc temu. Reszta składu zespołu nie była w stanie nawiązać walki tak ze startu, jak i na dystansie. Jednym z takich zawodników był Wadim Tarasienko. 25-letni Rosjanin zdobył 5 punktów, co i tak nie jest wynikiem złym, jeśli wziąć pod uwagę, że w pierwszym meczu tych drużyn na Łotwie nie zdobył ani oczka. Oto, co Tarasienko powiedział nam po meczu:

– To, że Andrzej jeździł tutaj wcześniej nie oznaczało, że będzie nam łatwiej. Nie ma takiej reguły. Czy ktoś tu jeździł wcześniej czy nie, każdy przyjeżdża ze swoimi silnikami i robi swoją pracę w teamie. Na tym się przede wszystkim skupia. Zabrakło nam zespołowej jazdy. Mówię to już chyba po raz szósty w różnych wywiadach. I tyle… Trzeba się tego nauczyć, gonić rywali i to wszystko. Co do moich przemyśleń odnośnie naszej pozycji w tabeli i nastrojów w zespole – to, co mówiłem o zespołowej jeździe chyba podsumowuje też ten temat.

MATEUSZ ŚLĘCZKA