Wiktor Lampart fot. FB Speed Car Motor Lublin
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Zawodnicy Speed Car Motoru Lublin w niedzielne popołudnie zrealizowali swój cel i pokonali na domowym torze ekipę aktualnego wicemistrza Polski, truly.work Stali Gorzów, 50:40, zgarniając przy tym punkt bonusowy. Rezultat tego spotkania przybliża drużynę z Koziego Grodu do pewnego utrzymania i uniknięcia strefy barażowej. Świetną robotę dla Koziołków wykonali juniorzy, w sumie zdobywając aż 15 punktów, co przy ledwie 1 oczku młodzieżowców z Gorzowa jest wynikiem wręcz oszałamiającym.

Wiktor Lampart zdobył w tym spotkaniu 10 punktów oraz 2 bonusy w pięciu startach (3,1*,3,2,1*) i po Grigoriju Łagucie był drugim, najskuteczniejszym zawodnikiem w drużynie gospodarzy.  18-latek dał się już poznać z tego, że jeździ bez kompleksów, odważnie stawia czoła wielkim nazwiskom i przyznaje wprost: – Ja zawsze chcę wygrywać, niezależnie z kim. Czasem w ogóle nie patrzę, z kim jadę. Przed moimi biegami najważniejszy jest spokój i opanowanie.

Do spółki z Grigorijem Łagutą, młody Lampart był autorem jednego z najciekawszych biegów tego spotkania. W gonitwie 10. lubelska para prowadziła podwójnie przez trzy okrążenia, czując na plecach oddech Bartosza Zmarzlika, który ostatecznie przedarł się na pierwsze miejsce tuż przed linią mety. Po meczu Wiktor Lampart przyznał: – Grisza miał do mnie pretensje po biegu, ale ja jechałem swoją ścieżką. Jak miał problem, to mógł jechać szerzej. Ja go tam nie trzymałem, ja jechałem swoją ścieżką, on mógł jechać po szerokiej.

Choć lublinianie wygrali ten mecz, to przygotowanie domowego owalu było dla nich zaskoczeniem. Tor był nadzwyczaj twardy i widać to było choćby po czasach poszczególnych biegów, które oscylowały w granicach 70 sekund (dla porównania – rekord toru, należący do Maksyma Drabika, wynosi 65,15). – Można powiedzieć, że byłem wkurzony na dzisiejszy tor, bo odbiegał od wcześniejszych wersji, był zupełnie inny, dużo twardszy, ale cóż. Musieliśmy wziąć to, co jest i się spasować do tego toru – dodał popularny „Dzieciaczek”.

Kolejny słaby występ w drużynie Koziołków stał się udziałem Dawida Lamparta, który po dwóch nieudanych biegach nie dostał już kolejnej szansy od sztabu szkoleniowego. Dwukrotnie zastąpił go młodszy brat. – Wydaje mi się, że mój brat nie ma do mnie pretensji. Ja o tym nie decyduję. Pojechał gorzej dwa pierwsze biegi i taka jest kolej rzeczy. Jak ktoś jedzie gorzej, to się go zmienia. Ja nic nie mogę na to poradzić. W każdym biegu chcę jechać jak najlepiej – powiedział Wiktor.

Wygrana ze Stalą nie daje jeszcze Motorowi miejsca w strefie komfortu. Przed podopiecznymi Macieja Kuciapy bardzo ważne spotkanie w Grudziądzu za dwa tygodnie. – Pasowałoby nam wygrać w Grudziądzu i wtedy byłoby już wszystko ok. Ja za tym torem akurat nieszczególnie przepadam. On jest specyficzny. Jest bardzo twardy, przynajmniej do tej pory jak tam jeździłem, to było dosyć twardo. Wydaje mi się, że większość zawodników go nie lubi. Takie są moje odczucia. Ale jak jechałem tam ostatnio w zawodach, poszło mi dobrze i myślę, że w tych zawodach też pójdzie mi dobrze. Zobaczymy jak to będzie. Grudziądzanie na pewno będą chcieli nas zaskoczyć. Trzeba jechać na takim torze jaki jest. Myślę sobie wtedy, że to właśnie ten tor jest moim ulubionym i wtedy dobrze mi się na nim jedzie – zakończył Wiktor Lampart.

KAMILA JANKOWSKA